W jednym z tureckich hoteli w mieście Alanya doszło do konfliktu polskich i rosyjskich turystów. Podobno czwórka Polaków zaatakowała małżeństwo z Rosji, a obsługa kurortu biernie się temu przyglądała, czy wręcz stanęła po stronie napastników.
Podczas podróży po świecie łatwo przekroczyć nieznane nam normy kulturowe, czy popełnić gafę. Natomiast w momencie konfliktu, który toczy się w Ukrainie, pozostanie obojętnym wobec wydarzeń na wschodzie bywa niemożliwe. Jak donoszą rosyjskie media, do incydentu z udziałem wczasowiczów doszło w kurorcie "Quattro Beach" w tzw. tureckiej riwierze. Dwie grupy turystów - z Polski i Rosji - rozmawiały przy hotelu, siedząc razem i popijając alkohol.
Ujęcia z monitoringu, które znalazły się na Twitterze TV Visegrad, pokazują całe zajście. Na terenie hotelu doszło do ostrej wymiany ciosów. Po wspólnej biesiadzie rozpoczęła się awantura, której powodem była napięta sytuacja polityczna u naszych wschodnich sąsiadów. Jeden z Rosjan miał zostać brutalnie zaatakowany. Jego żona podobno wołała o pomoc, lecz personel hotelu nie reagował. W końcu przypadkowi obserwatorzy zawiadomili miejscową policję.
Ochroniarze i obsługa hotelu w milczeniu się temu przyglądali" - pisze propagandowy kanał Rybar.
Zajście miało miejsce 13 lipca. Sprawa trafiła na policję, a ośrodek, który gościł zwaśnione grupy turystów, jak na razie nie wydał żadnego oświadczenia. Używki wyzwalają agresję nie od dziś, tym bardziej na wakacjach warto pamiętać o zdrowym rozsądku.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!