Więcej o życiu gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl
Maciej Miecznikowski, lider zespołu Leszcze, musiał na pewien czas zniknąć z show-biznesu. Muzyk zaczął mieć problemy ze słuchem, które skłoniły go do wizyty u specjalisty. U Miecznikowskiego wykryto otosklerozę, która może przyczynić się nawet do całkowitej utraty słuchu. Wokalista był gościem "Dzień dobry TVN", gdzie opowiedział na temat zmagań z chorobą. Miecznikowski ma już za sobą sześć operacji, a specjaliści proponują mu kolejny zabieg, który wymaga przewiercenia się przez mózg.
Wokalista Leszczy zachowuje pogodę ducha, mimo że problem jest poważny. Jak przyznał w rozmowie z "Dzień dobry TVN", czuje, że jest w dobrych rękach i trafił na świetnych lekarzy.
Problem jest i poważny, i trochę wesoły. Poważny, bo rzeczywiście tracę słuch, ale dzięki współczesnej medycynie i wspaniałemu lekarzowi, jakim jest prof. Skarżyński - mamy świetnych lekarzy w Polsce - ten słuch naprawdę jest w dobrych rękach. Miałem sześć operacji. Dzięki temu mogę z wami rozmawiać - podkreśla muzyk.
Miecznikowski zaznaczył także, aby się o niego nie martwić. Powiedział, że ludzie często piszą do niego i pytają, jak się czuje, ale wokalista nie ma zamiaru rezygnować z koncertowania.
Proszę się nie niepokoić. Ludzie martwią się, piszą. Jest dobrze, będziemy występować, naprawdę - powiedział w programie śniadaniowym.
Maciej Miecznikowski stracił już niestety niemal całkowicie słuch w prawym uchu. Nie chce mimo to rezygnować z aktywności zawodowej i cały czas komponuje utwory. Jak podkreśla, zawdzięcza to słuchowi wewnętrznemu, który nie opiera się chorobie. Dzięki temu radzi sobie również z występami na żywo.
Tak naprawdę w ogóle nie potrzebuję odsłuchu, bo mam ten słuch wewnętrzny tak rozwinięty, że muszę mieć tylko rytm - wyjaśnia w rozmowie z "Dzień dobry TVN".
Wokalista Leszczy przeszedł już kilka operacji, ale pojawił się pomysł jeszcze jednej, która wymaga przewiercenia się przez mózg. Lekarze mają jednak pewne obawy, a sam Miecznikowski nie zdecydował jeszcze ostatecznie, czy kolejny raz położy się na stole operacyjnym.
W uchu są trzy kostki i mój organizm myśli, że one są złamane i się zrastają, nie wiadomo czemu. (…) Jest jeszcze pomysł, aby bezpośrednio przewiercić się przez mózg. Tylko boją się u mnie, bo jest tyle zwojów tam, że naprawdę miejsca nie mogą znaleźć - mówi wokalista.
Trzymamy kciuki, aby ewentualna operacja okazała się sukcesem, a Maciej Miecznikowski szybko powrócił do zdrowia.