Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tragedia rozegrała się w pobliżu australijskiego Esperance. To miejsce, które turyści uwielbiają ze względu na czystą wodę i piękne, piaszczyste plaże. Sielankowy krajobraz może być jednak zwodniczy. To okolica, za którą przepadają podwodne drapieżniki. Rekiny wielokrotnie atakowały tutaj ludzi. Ich ostatnią ofiarą padła 20-latka, Jacquelin Morley.
Morley relaksowała się na dmuchanym materacu. Kobieta pływała około 180 metrów od plaży, zupełnie nieświadoma, co czyha pod powierzchnią wody. Dzień upływał bardzo spokojnie, ale była to cisza przed burzą. Pod materacem 20-latki krążył rekin, który obrał ją sobie za cel. Kiedy nastał dogodny moment, drapieżnik zatopił zęby w klatce piersiowej Morley. Kobieta w panice zaczęła płynąć do brzegu. Plażowicze widzieli, co się dzieje, nie mogli jednak nic zdziałać. Byli zbyt przerażeni, żeby ruszyć na ratunek.
Być świadkiem czegoś takiego? To sprawia, że włosy na karku stają dęba - powiedział "The Sun" jeden z mężczyzn wypoczywających tego dnia na plaży.
Zaatakowana kobieta nie poddawała się i zadziwiająco spokojnie płynęła w kierunku plaży. Ciągnęła się za nią smuga krwi. Co ciekawe, rekin nie przystąpił do kolejnego ataku. Być może odstraszyła go jej determinacja. Plażowicze czekali w napięciu na dalszy rozwój wydarzeń.
Dopiero kiedy była już przy samym brzegu jeden z mężczyzn odważył się jej pomóc.
Owinęliśmy Jacquelin ręcznikiem, jednym ruchem wrzuciliśmy na tył samochodu, a potem pognaliśmy prosto do szpitala - relacjonował.
Udało się ją uratować. Miała sporo szczęścia. W tej okolicy w ostatnich latach doszło do kilku śmiertelnych ataków rekinów.