• Link został skopiowany

Sergiusz Żymełka w "Rodzinie zastępczej" wyglądał tak. Teraz? Ciacho. Jego dalsza kariera zaskakuje

Sergiusz Żymełka: młody, sympatyczny i inteligentny urwis z "Rodziny zastępczej". Teraz wyrósł i ma 24 lata. I pociąga go coś innego, niż aktorstwo.
Aleksandra Szwed i Sergiusz Żymełka
Akpa

Sergiusz Żymełka miał 8 lat, kiedy poznaliśmy go jako Filipa, inteligentnego i pomysłowego dzieciaka z "Rodziny zastępczej". Mimo młodego wieku miał już jednak wtedy pewne (skromne) doświadczenie aktorskie - występował w epizodach w Teatrze Telewizji. Ale to właśnie "Rodzina zastępcza" była dla niego wielką szkołą nie tylko aktorstwa, ale i życia.

Serial mnie wychował. Z dzieciaka, co ma pstro w głowie, zmieniłem się w młodzieńca patrzącego na rzeczywistość nieco poważniej. To była świetna lekcja życia. Wiele nauczyłem się także o zawodzie aktora - mówi teraz w wywiadzie z serwisem "Pomponik".

Opowiadał również, że jego niesforna natura dawała o sobie znać podczas kręcenia serialu. Mały Sergiusz płatach ekipie figle, chował się i uciekał wszystkim. Z perspektywy czasu zdaje sobie sprawę, że mogło to nie być łatwe dla otoczenia. Choć dodaje, że bardzo zaprzyjaźnił się ze swoim serialowym rodzeństwem: Aleksandrą Szwed, Misheel Jargalsajkhan, Moniką Mrozowską i Aleksandrem Ihnatowiczem. Uwielbiał również swoją serialową matkę, graną przez Gabrielę Kownacką. Gabriela Kownacka zmarła w 2010 roku na raka.

Pani Gabrysia była dla wszystkich bliskim człowiekiem. Zawsze otaczała nas opieką na planie, pomagała nam grać. Nie ma słów, które mogłyby ją opisać. Miała w sobie taką klasę, której dzisiaj się już nie spotyka. Wątpię, aby ktoś mógł zastąpić panią Kownacką - wspominał ją Żymełka.

Wiele dawnych dziecięcych gwiazd wykorzystało szansę, jaką dało im granie w popularnym serialu i kontynuują karierę aktorską jako dorośli. Żymełka zdecydował się na inną ścieżkę - w Wyższej Szkole Zarządzania i Prawa ukończył psychologię biznesu. Nie zerwał jednak całkowicie z aktorstwem: pojawił się w serialu "Na Wspólnej" oraz w "Ojcu Mateuszu".

JZ