Britney Spears i Justin Timberlake byli jedną z najgorętszych par show-biznesu, ale ich związek zakończył się w 2002 r. Wokalista nagrał wtedy słynny kawałek "Cry Me a River", w którym rozprawił się z przeszłością i wyraźnie zasugerował, że ukochana go zdradzała. Nie był to jednak ostatni raz, kiedy poruszył bolesny temat. Od 14 lat Timberlake regularnie wraca bowiem do przeszłości w wywiadach, co niekoniecznie podoba się fanom piosenkarki. Ona bowiem, po tym jak - rzekomo - przeprosiła byłego chłopaka w balladzie "Everytime", konsekwentnie milczy. To było w 2003 r. Czyżby jednak 11 lat później zdecydowała się zabrać głos? Tak twierdzą internauci.
Na nowym albumie Spears "Glory" znalazł się utwór o tytule "Liar" ("Kłamca"). Redaktorzy Bustle.com twierdzą, że jego tekst jest aż nazbyt wymowny.
Podobnie jak "Cry Me A River", "Liar" traktuje o relacjach z byłym partnerem. Jest w nim tak dużo odniesień do utworu Timberlake'a, że nie można ich zignorować - czytamy.
Chodzi dokładnie o te frazy:
Tall tale, such a damn shameHindsight, I can see it all so plainLeft, right, nowhere to turnI'm left in the ash from the bridges you burned
(w wolnym tłumczeniu:Co za wstyd, z perspektywy czasu widzę to jasnoLewo, prawo, nie mam gdzie uciecLeżę w popiole. Został po mostach, które spaliłeś)
Piosenka Spears mogłaby odnosić się do hipotetycznej sytuacji, ale zdaniem autorów cytowanego artykułu, idiom "burn bridges" stanowi zbyt wyraźne nawiązanie do "Cry Me a River":
The bridges were burned Now it's your turn to cry(w wolnym tłumaczeniu: Mosty zostały spalone Teraz jest twoja kolej, by płakać)
Na tym nie koniec. Fani dopatrują się też nawiązania do innego utworu Timberlake'a
W "What Goes Around... Comes Around" śpiewał:
Should've known better when you came around That you were gonna make me cry (Powinienem był wiedzieć, kiedy się pojawiłaś, że będę przez Ciebie płakał)
Na co odpowiedzią Britney ma być fragment refrenu "Liar":
Baby cry, cry, cry, You ain't fooling anyone
(Skarbie płacz, płacz, płacz, nikogo już nie nabierzesz).
Choć te spekulacje są prawdopodobnie sporą nadinterpretacją obu utworów, zastanawia fakt, że od 14 lat Spears i Timberlake nie mogą uwolnić się w mediach od swojej przyszłości. A może nie chcą? Jak ostatnio pisaliśmy, piosenkarz chętnie wypowiada się na temat byłej dziewczyny, a ona ostatnio też udzieliła zaskakującego wywiadu. Zapytana o to z kim chciałaby stworzyć muzyczny duet, wymieniła Aerosmith, Gwen Stefani i... Timberlake'a.
On jest bardzo dobry - uzasadniła swój wybór.
W zagranicznych mediach zawrzało. Taka kolaboracja z pewnością byłaby czymś spektakularnym, ale co na to Justin? Informator serwis HollywoodLife.com twierdzi, że piosenkarz jest podekscytowany perspektywą współpracy ze Spears:
Justin chciałby, żeby to było coś niesamowitego, na pewno nie nostalgicznego. Choć nie dąży specjalnie do tego duetu, jest otwarty na propozycje i byłby szczęśliwy, gdyby do takiej współpracy doszło.
Być może to byłby ten moment, kiedy obydwoje jednocześnie wróciliby na szczyt. Nie trudno bowiem zauważyć, że za każdym razem, gdy jedno z nich świętuje sukcesy, drugie jest w defensywie. Teraz to Britney jest na ustach wszystkich w związku z premierą nowej płyty i jej intensywną promocją. Z kolei lata największych sukcesów Justina (2006-2008) przypadły na najczarniejszy okres w życiu Britney, kiedy przeżywała załamanie nerwowe i straciła prawo do opieki nad synami. To tylko jeden z nielicznych przykładów. Redaktorzy "Vanity Fair" podsumowują filozoficznie:
Kiedy gwiazda Britney Spears świeci jasno, Justinowi nie powodzi się najlepiej. Wygląda na to, że nie mogą cieszyć się szczęściem jednocześnie. Czy to jakaś zasada równowagi wszechświata? Czy Spears i Timberlake stanowią dwie strony tej samej, kosmicznej monety i kiedy jedna zwraca się ku niebu, druga musi taplać się bagnie?
WJ
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!