Shannen Doherty od ponad półtora roku zmaga się z rakiem piersi, a o walce z nim systematycznie opowiada w mediach. Choć gwiazda poddała już się zabiegowi mastektomii, choroba sieje dalsze spustoszenie w organizmie.
Mam raka piersi, który rozprzestrzenił się także na węzły chłonne. Dowiedziałam się o tym po jednej z operacji, że niektóre z komórek rakowych zaatakowały także je. Z tego powodu zdecydowaliśmy, że po chemioterapii, czeka mnie radioterapia - powiedziała 45-latka w Entertainment Tonight.
Aktorka podzieliła się też swoimi doświadczeniami dotyczącymi samego zabiegu mastektomii, która była dla niej "krytyczną operacją".
Po wszystkim mój lekarz prowadzący nie chciał, bym po zabiegu obudziła się z zupełnie niczym, dlatego wprowadził mały ekspander, który sprawił, że na mojej klatce piersiowej pojawiło się coś małego. To było naprawdę słodkie.
Gwiazda przyznała także, że ból i utrata piersi jako części kobiecości jest dla niej "do zniesienia", ale znacznie bardziej boi się tego, jaki wpływ może mieć choroba na jej bliskich. Opowiedziała również o swej pierwsze wizycie w sklepie z bielizną, a dobór stanika określiła jako "straszne i traumatyczne doświadczenie".
Aktorka, której sławę przyniosła rola Brendy Walsh w kultowym serialu "Beverly Hills, 90210", w trakcie walki z chorobą zdobyła się na bardzo odważny gest. Nie tylko ogoliła głowę, ale też udokumentowała cały proces na swym profilu w mediach społecznościowych. Pokazała, że w ten sposób solidaryzuje się ze wszystkimi cierpiącymi na raka.
Trzymamy kciuki za znaną aktorkę i mamy nadzieję, że uda jej się wrócić do zdrowia.
AW
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!