Katarzyna Bratkowska, zaszokowała opinię publiczną, kiedy w Polsat News zapowiedziała, że usunie ciążę 24 grudnia. Jej wyznanie wywołało zażartą dyskusję. Wiele wskazuje na to, że jest to jednak prowokacja, choć Bartkowska nie chciała tego zdementować.
Nie zdementuję tego rzecz jasna, nie po to o tym mówiłam, żeby teraz się wycofać. Sarkazm polegał na tym, by pokazać, że mogę dokładnie poinformować, że to zrobię i kiedy to zrobię i nikt mi nie może tego zabronić - mówiła w Tokfm.pl .
Bartkowska twierdzi, że jej wyznanie wywołało lawinę niechęci, która skupiła się na niej.
Ze względu na mój czas i zdrowie psychiczne bardzo bym chciała [zatrzymać kulę śnieżną]. W ludziach jest morze pogardy dla kobiet, ja jestem jego katalizatorem. Gdybym przerwała ciążę i wtedy o tym poinformowała, przeżywała dramat, byłoby OK. Ale kiedy mówię, że to zrobię i nie jest mi z tym źle, nie objawiam skruchy - zaczyna się bagno. Taka kobieta jest zła, niemoralna, jest suką, puściła się... To sposób na kanalizowanie niechęci, stałam się wiadrem na ścieki jeśli chodzi o publiczne komentarze - powiedziała w Tokfm.pl .
Wypowiedź feministki wstrząsnęła prowadząca program "Poranek TOK FM" Dominikę Wielowieyską, która nie uważa tego za dobrą strategię walki o prawa kobiet.
Czytając jej wypowiedź poczułam się tak, jakby mnie ktoś uderzył w twarz i nagle stałam się katolicką oszołomką. Trochę mną to wstrząsnęło i to przy wszystkich założeniach, że kobiety, które podejmują decyzje o aborcji, są w trudnej sytuacji psychologicznej i w żadnym razie nigdy bym ich nie oceniała i potępiała - skomentowała Dominika Wielowieyska w Tokfm.
Wszystko zaczęła się 16 grudnia, kiedy Katarzyna i poseł Polski Razem, Jacek Żalek, uczestniczyli w rozmowie o zaostrzeniu kar za aborcję w Polsat News. Feministka przekonywała polityka do tego, że kobiety powinny mieć prawo do aborcji. Kiedy ten pozostał nieugięty, z jej usta padło szokujące wyznanie.
Jestem teraz w ciąży i zamierzam ją przerwać. Więc bardzo proszę, żeby pan doniósł na mnie, żeby pan pilnował mnie i rozkazał mi rodzić. Niech pan mi powie: rozkazuję pani urodzić, będę nasyłał na panią policję i zostanie pani zmuszona, bo zakaz jest rozkazem" - powiedziała.
Polityk nie dowierzał i stwierdził, że wyznanie feministki jest prowokacją. Bratkowska w rozmowie z Natemat.pl wyznaczyła nawet datę aborcji: 24 grudnia.
24 grudnia, czyli w wigilię żeby było weselej, zamierzam przerwać ciążę, a jest bardzo wiele sposobów abym to zrobiła - powiedziała w Natemat.pl.
Vic