Edyta Górniak posłała swojego synka Allanka do prywatnej polsko-francuskiej szkoły w Wilanowie. Piosenkarka uważa, że tylko prywatna szkoła jest w stanie zapewnić odpowiedni rozwój dziecku:
Chcę, aby Allan był mądrym i zaradnym człowiekiem, który będzie potrafił samodzielnie, z sukcesami, iść przez życie. Naprawdę nie pozwolę, aby wyrósł na dumnego nieudacznika, aby chodził do szkoły gorszej, o niższym poziomie, kiedy mogę zapewnić mu lepszą - napisała Górniak w oświadczeniu dla "Show".
Ta wypowiedź Edyty wywołała burzę i sprowokowała dyskusję, czy posyłając swoje dziecko do państwowej szkoły rzeczywiście skazuje się je na wychowawczą porażkę? Opinią Górniak czują się głęboko dotknięci czytelnicy Plotek.pl. Twierdzą, że Edyta OBRAŻA w ten sposób miliony Polaków, którzy skończyli zwykłe szkoły.
Jestem zdegustowana jej słowami i przykro mi, ze taka artystka, która kiedyś była prawdziwą, rasową wokalistką kpi z ludzi, którzy kiedyś jej naprawdę słuchali... Skończyłam państwowe szkoły i proszę mi powiedzieć, czy mam być gorsza od niej? Edyta Górniak tak naprawdę sama nie ma wykształcenia, więc jak może dokuczać pod tym względem innym? - uważa nasza czytelniczka.
Szkoła, do której zaczął chodzić Allanek rzeczywiście dba o wszechstronny rozwój dzieci. Uczniowie mogą liczyć na native speakerów, którzy prowadzą wszystkie zajęcia po francusku i angielsku łącznie z plastyką i muzyką - podaje "Show'. Dzieci mają także zajęcia z emisji głosu oraz kaligrafię. Miesiąc nauki to koszt 1500 zł.
Nic dziwnego, że artystka chce zapewnić jak najlepszą przyszłość swojemu dziecku.