Donald Tusk nie mógł dłużej milczeć. Postanowił wesprzeć Michała Tuska , ale wyłącznie jako ojciec, a nie premier. Jednocześnie chciał zapewnić wszystkich, że nie wykorzysta swojego stanowiska, aby pomóc synowi.
Kłopoty, w jakie wpadł mój syn, są m.in. skutkiem tego, że wybrał drogę samodzielną i nie mógł liczyć na prowadzenie swojej życiowej drogi przeze mnie. Wierzę, że poradzi sobie z tą trudną sytuacją - mówił premier Donald Tusk o swoim synu Michale na spotkaniu z dziennikarzami po posiedzeniu Rady Ministrów.
Donald Tusk zapewnił, że nikt z jego rodziny nie zawdzięcza mu kariery, czy stanowiska pracy.
Bardzo serdecznie z żoną wspieraliśmy i wspieramy swoje dzieci, ale one nigdy nie oczekiwały pomocy ode mnie jako premiera, wyłącznie jako ojca. Ja też mam zasadę, która czasem dużo kosztuje - nigdy żadnemu bliskiemu nie pomagałem, korzystając z funkcji, jaką pełnię - mówił Tusk.
Premier przyznał jednocześnie, że postępowanie jego syna nie było najmądrzejsze.
Mój syn bardzo otwarcie stwierdził w wielu wypowiedziach publicznych, że zdaje sobie sprawę, że popełnił poważne błędy. Mam osobiście do mojego syna pełne zaufanie, znam go jak prawie nikt na świecie - dodał. Według premiera jego syn jest człowiekiem otwartym, szczerym, uczciwym i silnym.
Aby choć trochę wstawić się za synem, premier wytłumaczył, że jego syn jest "czasami zbyt szczery" i "nie zawsze wykazywał wystarczającą ostrożność i roztropność".
Z kłopotami Michał Tusk będzie musiał poradzić sobie sam. Syn premiera faktycznie wpakował się w niezłe tarapaty. Co myślicie o całej sprawie?
Saw
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!