• Link został skopiowany

Weronika Rosati - 25-letnia cierpiętnica

- A może po prostu urodziłam się, żeby cierpieć? - pyta Weronika Rosati w wywiadzie dla "Gali". Jest więcej w klimacie "świat się na mnie uwziął".
KAPIF.PL/KAPIF

Serdecznie polecamy wywiad z Weroniką Rosati w ostatniej "Gali". Tyle goryczy, żalu, złości i zarzutów do rzeczywistości dawno nie widzieliśmy. Weronika ma 25 lat (skończyła 9. stycznia). Kiedyś mówiono o niej "stara malutka", bo wyglądała na starszą niż naprawdę. Teraz możemy do tego dorzucić, że wypowiada się również w klimatach 50-letniej zgorzkniałej baby.

Trudno w tym wywiadzie znaleźć cokolwiek pozytywnego. A nawet jeśli, to ginie to w potoku pretensji do świata. Parę smaczków.

Jakiś sytuacji chciałaby teraz unikać Weronika Rosati?

- Chodzi mi przede wszystkim o krzywdę emocjonalną. Bo gdy ktoś się nad kimś znęca fizycznie, ponosi za to odpowiedzialność. Ale w przypadku molestowania psychicznego winowajca pozostaje bezkarny - mówi.
KAPIF.PL/KAPIF

O swoich warunkach bytowych (próbuje na siłę podkreślić, że ona to dopiero nie ma łatwo!)

- Mieszkam tam (w Nowym Jorku - przyp. red.) w skromnych warunkach, wynajmuję mieszkanie. W Warszawie też nie mam własnego mieszkania. Zresztą ani tu, ani tam nie mam także własnego samochodu i to już chyba mówi samo za siebie. Aha, i latam klasą ekonomiczną.

Nic, tylko współczuć. Rzeczywiście latanie między Warszawą a Nowym Jorkiem może być uciążliwe. I do tego klasą ekonomiczną! Istny dramat!

Dlaczego jest taka smutna?

- Ale jeśli chodzi o taki ogólny smutek, to wynika on chyba z mojej samotności, którą zresztą sama sobie wybrałam. Bo aktorstwo jest samotnością. A może po prostu urodziłam się, żeby cierpieć. Otóż nazywam się Weronika Anna Dolores Rosati. Święta Weronika otarła Jezusowi twarz. Anna to matka Marii Dziewicy. A Dolores - matka cierpiąca.

Dalej jest tylko ciekawiej. Gwarantujemy, że w wywiadzie znajdziecie tego więcej. Aż trudno uwierzyć, że można być tak zgorzkniałą 25-latką. Czasami warto się uśmiechnąć - to pomaga. Albo obejrzeć "Express Reporterów" i przekonać się, że los wcale się na nią nie uwziął i inni ludzie mają "poważne" problemy.

Mamy pomysł - założymy fundację "Zbieramy na pierwszą klasę dla Weroniki Rosati". Niech w końcu ta biedna dziewczyna też coś dostanie od życia.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: