Udział Marty Żmudy-Trzebiatowskiej w programie "Taniec z gwiazdami" od początku budził wielkie kontrowersje. Pisało się, że aktorka ma zapewnione zwycięstwo, bo pracuje w TVN-ie, a do tego zmusiła producentów show, żeby zatrudnili w programie jej narzeczonej. Ponoć był to warunek jej występu. Pozornie wydawało się, że dzięki Adamowi aktorka będzie miała przewagę nad innymi uczestnikami. Nic z tych rzeczy.
Magazyn "Show" upatruje przyczyny porażki Marty właśnie w osobie Króla. Tancerz w trakcie programu opowiadał w wywiadach, że dla niego występ w tym show to "gra o życie". To nie spodobało się publiczności, która zaczęła wątpić w prawdziwość uczuć Adama względem Marty . Plotkowano, że jest z nią tylko dla sławy.
Widzowie nie lubią tych, którzy mają parcie na sukces. Ludzie chyba mieli dość tego, że jemu tak bardzo zależało na zwycięstwie - powiedziała "Show" osoba z produkcji programu.
Rzeczywiście, postawa Adama była nieco drażniąca, ale my nie przypisywalibyśmy mu całej winy. Nawet Cichopek i Hakiel, którzy zakochali się w sobie na parkiecie, nie opowiadali w programie o swoim związku i nie afiszowali się z nim . Marcie i Adamowi zaszkodziło ciągłe mówienie o swojej miłości i planach na przyszłość. Publiczność najwyraźniej dostrzegła, że robione jest to pod nią.