Jakub Rzeźniczak zdecydował się na spowiedź życia u Żurnalisty. W rozmowie opowiadał głównie o swoich związkach z kobietami. Był czas, w którym zmieniał kobiety jak rękawiczki i teraz tego nie ukrywa. Przyznał się nawet, że wielokrotnie zdradzał pierwszą żonę, Edytę Zając. "Myślę, że uprawiałem seks tak, jak każdy normalny facet. To się działo, jak spotykałem dziewczynę, z którą uważałem, że mógłbym pójść do łóżka, to po prostu szedłem" - wyznał i zaprzeczył, jakoby miałby być uzależniony od seksu. Najwięcej emocji jednak wzbudził fragment, w którym pozwolił sobie stwierdzić publicznie, że matka jego córki była "dziewczyną na telefon". Te kontrowersyjne wynurzenia, choć nie dziwią Krzysztofa Stanowskiego, który zna dobrze piłkarza, nie podobają mu się. Dziennikarz sportowy wyznał Plotkowi, że współczuje córce Rzeźniczaka.
Specjalistki od PR są zgodne, że wywiad dla Żurnalisty był błędem. Pytane przez nas o jego wynurzenia stwierdziły, że to "wizerunkowe seppuku". O opinię na temat słów Rzeźniczaka zapytaliśmy też Krzysztofa Stanowskiego, który jako dziennikarz sportowy miał okazję nieraz z nim rozmawiać. On również uważa, że zwierzanie się publiczne z najintymniejszych szczegółów życia i atakowanie matki swojej córki, nie powinno się nigdy wydarzyć. Według niego piłkarz lubi pakować się w tarapaty.
Myślę, że Kuba jest niesamowitym człowiekiem. Tzn. ilekroć chce coś zrobić dobrze, to wpada po uszy w jakieś gó*no. Nie znam takiej drugiej osoby na świecie z taką zdolnością do wpadania w gó*no. On się nie zatrzymuje, więc wydaje mi się, że to nie jest ostatnie słowo, które powiedział, czyli, że jeszcze wielokrotnie narobi obciachu. Współczuję jego córce, bo z opowieściami swego taty będzie musiała się zmierzyć w kolejnych latach swojego życia - powiedział Stanowski w rozmowie z dziennikarzem Plotka, Bartoszem Pańczykiem.
W wywiadzie, który odbija się szerokim echem, Rzeźniczak nie umiał wytłumaczyć, czemu dopuszczał się w życiu zdrad. "Nie jestem w stanie powiedzieć, czemu tak postępowałem" - stwierdził. "Może byłem też niedojrzały, to się tak szybko toczyło. Przyjechałem do Warszawy, mając 17 lat. Wszystko zaczęło się otwierać i to było takie naturalne. Te zdrady stały się dla mnie normalne" - dodał. Wyznał również, że czuje się źle ze sobą, że zrobił to pierwszej żonie. Wyrzuty sumienia miał poczuć dopiero na sprawie rozwodowej.