Więcej ciekawostek o "House of Gucci" znajdziecie na gazeta.pl.
Patrizia Gucci, wnuczka Aldo Gucciego i kuzynka Maurizio Gucciego, udzieliła wywiadu na łamach tygodnika "Wprost". Wypowiadała się w imieniu wszystkich żyjących członków popularnego rodu. Przyznała, że jeszcze nie miała okazji obejrzeć filmu Ridleya Scotta, jednak z relacji bliskich, którzy widzieli "House of Gucci", wie o nieścisłościach w scenariuszu i mijających się z prawdą scenach. Oskarża reżysera o "haniebne zachowanie" i przedstawienie "kłamliwego wizerunku jej rodziny". Padły mocne słowa.
Ja jeszcze nie widziałam filmu, ponieważ we Włoszech jego premiera zaplanowana jest na 16 grudnia. Obejrzeli go jednak moi kuzyni. Byli całkowicie zszokowani, ponieważ to po prostu totalna szmira - gorzko ocenia.
Patrizia Gucci nie może pogodzić się z tym, że wizerunek jej rodziny został nadszarpnięty. Ze stanowczością zaznacza, że większość zawartych w "House of Gucci" scen jest jedynie tworem wyobraźni producentów a nie zgodną z prawdą biografią najsłynniejszych projektantów mody. Fakt, że scenariusz opiera się na wydanej w 2001 roku książce Sary Forden, nie uspokoił wnuczki Aldo Gucciego.
Nasze główne zastrzeżenia dotyczą tego, jak zostali przedstawieni w filmie niektórzy członkowie rodziny. To nie jest prawda, tylko całkowity wymysł. Bardzo martwi nas ten kłamliwy wizerunek naszej rodziny. Ani książka, ani film nie były konsultowane, ani autoryzowane z nikim z rodziny Guccich. Więc zarówno książka, jak i film są pełne bzdur.
Kuzynka tragicznie zmarłego Maurizio Gucciego podaje konkretne przykłady na poparcie kierowanych pod adresem Ridleya Scotta zarzutów.
W filmie mój ojciec pokazany jest w dresowej kurtce ortalionowej - takiej, którą zakłada się może na siłownię. Przysięgam. Nigdy, przenigdy, nie widziałam mojego ojca w ubraniu sportowym. To, jak go przedstawiono, jest kompletną bujdą. Niektóre sceny są obrzydliwe.
Patrizia Gucci ma za złe realizatorom kinowego hitu, że nie skonsultowali scenariusza z żadnym członkiem rodziny. Nie spodziewała się takiego zachowania ze strony szanowanego na całym świecie reżysera. Twierdzi również, że narracja, którą przedstawiono w filmie, usprawiedliwia czyn Patrizi Reggiani (zlecenie morderstwa męża - Maurizio Gucciego) i stawia ją w roli ofiary bezdusznego i przepełnionego władzą mężczyzn świata mody.
Żadna z firm produkcyjnych nie zwróciła się do nas z pytaniem dotyczącym realiów. Nie skontaktowali się z nami ani razu. To jest haniebne zachowanie. (...) Nie wiem, dlaczego tak się wydarzyło, jestem w szoku. Przecież Ridley Scott to wielki twórca, który ma na swoim koncie wiele dobrych filmów... Odebrali nam naszą tożsamość i ją zmienili. (...) Przedstawiają Patrizię Reggiani w sposób, który usprawiedliwia jej czyn - chcą sprawić wrażenie, że była pod presją mężczyzn. To jest totalną bzdurą. Było wiele kobiet, również młodych, które zajmowały w firmie wysokie stanowiska - tłumaczyła na łamach magazynu "Wprost".
Patrizia Gucci na pytanie, czy zamierza wnieść pozew przeciwko reżyserowi "House of Gucci", odpowiedziała dość enigmatycznie. Zasugerowała jednak, że rozważa taki scenariusz.
Jeszcze nie wiemy, zobaczymy. Może tak, może nie, chociaż prawdopodobnie tak.
Myślicie, że Ridley Scott spodziewał się takich konsekwencji prawnych?