Paulina Krupińska tegorocznej wiosny świętuje swoje pięciolecie zostania prowadzącą "Dzień dobry TVN". W jednym z ostatnich wywiadów opowiedziała także o planach na tegoroczne święta. Prezenterka przyznała, że to dla niej bardzo ważny czas na chwile głębszej refleksji. Sama jest osobą wierzącą i kultywuje regionalne tradycje. "Górale mają naprawdę przepiękne tradycje wielkanocne i przeżywają święta z taką niezwykłą uważnością. Widać to choćby w naszym kościółku w Kościelisku, kiedy w tych dniach odbywa się całodniowa warta przy grobie Jezusa. Odświętnie ubrani górale z wyjątkowym dostojeństwem zmieniają się przy nim co godzinę. Pokazujemy ten moment naszym dzieciom, zabieramy je też na Kalatówki, gdzie zawsze w Lany Poniedziałek odbywają się zawody o Wielkanocne Jajo. Uczestnicy zjeżdżają w tradycyjnych strojach i na dawnym, również tradycyjnym sprzęcie" - podkreśliła w rozmowie z "Super Expressem". Prezenterka właśnie udostępniła w sieci rodzinne kadry i pokazała, jak spędzali Lany Poniedziałek.
Paulina Krupińska jest jedną z tych celebrytek, które unikają pokazywania wizerunku swoich dzieci w sieci, więc rodzinne kadry to u niej rzadkość. Tym razem prezenterka zrobiła wyjątek i pokazała, jak wielkanocne tradycje obchodzone są na południu Polski. Krupińska, która od lat dzieli życie między Warszawą a Podhalem, udostępniła na InstaStories zdjęcie córki Antoniny, która wraz z innymi dziećmi wzięła udział w oblewaniu się wodą z okazji śmigusa-dyngusa. Córka prezenterki niedługo skończy dziesięć lat. Na ujęciu widać, że zabawa była wyjątkowo udana, bo córka Krupińskiej miała mokre całe ubranie.
W rozmowie z "Super Expressem" Paulina Krupińska opowiedziała ostatnio o tym, co najbardziej lubi w okresie Wielkiejnocy. Prezenterka przyznała, że uwielbia kultywowanie rodzinnych tradycji, a tych wraz z Sebastianem Karpielem-Bułecką mają już sporo. "Najfajniejsze są dla mnie chyba same przygotowania. Ten moment, kiedy wspólnie układamy święconkę w koszyczku czy choćby robimy pisanki, bo nie kupujemy gotowych, tylko tworzymy własne, wkładając w to zawsze całe serce. Co roku robimy sobie zresztą z nimi zdjęcia, co też ma swój urok, bo niesamowicie jest później patrzeć, jak pisanki naszych dzieci ewoluowały na przestrzeni lat. To jest piękny moment, kiedy spotykamy się przy wspólnym stole, jesteśmy tu i teraz, świat się na chwilę zatrzymuje i mamy czas, by ze sobą porozmawiać, wysłuchać się. Staramy się zresztą, na ile jest to możliwe, pielęgnować ten zwyczaj nie tylko od święta" - podsumowała.