Trwa medialna i sądowa batalia pomiędzy Angeliną Jolie i Bradem Pittem. Pomimo tego, że formalnie ich związek zakończył się w 2019 roku, to wciąż na jaw wychodzą nowe informacje na temat wspólnego życia pary. Aktor trzy lata po rozwodzie oskarżył byłą żonę o naruszenie jego "praw umownych", ponieważ bez jego zgody sprzedała swoją połowę winnicy rosyjskiemu oligarsze. 4 października Angelina Jolie złożyła kontr-pozew, na który szybko zareagowali prawnicy Pitta.
W sądowych dokumentach Angelina Jolie podała, że jednym z powodów jej decyzji o sprzedaniu swojej części francuskiej winnicy Chateau Miraval był domniemany wybuch agresji, do którego miało dojść w trakcie lotu prywatnym samolotem w 2016 roku. Według Jolie, podczas podróży z Francji do Los Angeles Pitt oblewał członków rodziny alkoholem, a następnie zaatakował aktorkę i podduszał jedno z ich dzieci.
Na reakcję prawników aktora nie trzeba było długo czekać. W oświadczeniu przesłanym CNN przedstawiciel Pitta podkreślił, że wersja zdarzeń przedstawiona przez Jolie ulega częstym zmianom. Aktorka rzekomo ubarwia wydarzenia z 2016 roku, aby przedstawić byłego męża w bardzo złym świetle.
Historia ewoluuje za każdym razem, gdy ją opowiada. Wciąż dodaje do swojej narracji nowe, nieuzasadnione tezy. Brad zaakceptował fakt, że będzie musiał ponieść odpowiedzialność za czyny, które popełnił, ale na pewno nie za to, czego nigdy nie zrobił. Te nowe zarzuty są całkowicie nieprawdziwe - czytamy na stronie CNN.
Awantura, do której miało dojść w 2016 roku, była już badana przez FBI. Wówczas jednak nie postawiono nikomu zarzutów.