Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl.
Emerytury gwiazd to jeden z tematów, które od lat interesują opinię publiczną. Wiele osób znanych z telewizji, radia czy estrady nie gryzie się w język i otwarcie narzeka na ich wysokość. Okazuje się, że w wielu przypadkach są one naprawdę niskie. Głodową emeryturę z ZUS-u otrzymują m.in. Krystyna Loska (nieco ponad 1000 zł), Rudi Schubert (około 1200 zł), a niekwestionowanym liderem w rankingu najniższych emerytur jest Krzysztof Cugowski. Muzyk otrzymuje z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych około 600 zł.
Jak się okazuje, na emeryturę, z której można by się spokojnie utrzymać, nie może liczyć także Maciej Damięcki. W rozmowie z Plejadą Joanna Damięcka, żona aktora, przyznała, że staż sceniczny jej męża w żadnym stopniu nie przekłada się na wysokość świadczenia.
W teatrach były bardzo niskie uposażenia, a co za tym idzie składki też były bardzo niskie. Do podstawowej pensji dodawało się pieniądze za spektakle ekstra, ale z tego, co pamiętam, wynagrodzenie za nie nie było oskładkowane - wyznała.
Dodała też, że dawniej aktorów teatralnych ratowałoby sumienne odkładanie zarobionych pieniędzy, "ale wtedy nie każdy tak myślał". Joanna Damięcka również jest związana z aktorstwem i nie rozumie, dlaczego jej mąż i koledzy po fachu znaleźli się w takim położeniu.
Moja babcia po 40 latach pracy w banku miała 2,6 tys. zł i to wystarczało na jej potrzeby, to była dobra emerytura, bo mogła za nią spokojnie żyć. W przypadku aktorów można mieć pretensje, ale tak naprawdę, to nie wiadomo do kogo.
Przypomnijmy, że głos w sprawie emerytur gwiazd zabrała wcześniej profesor Gertruda Uścińska. Prezeska ZUS-u tłumaczyła, że problem leży w kwestii opłacania składek. W zdecydowanej większości przypadków artyści zawierają umowy o dzieło, które nie narzucają obowiązku opłacania ubezpieczenia społecznego.