Leon Niemczyk był legendarnym aktorem, którego wielu kojarzyło z ról w takich filmach jak: "Nóż w wodzie", "Wielki Szu" oraz "Pociąg". Młodsi widzowie mogli poznać Niemczyka dzięki serialowi "Ranczo" oraz komediom z początku lat 2000. Zagrał bowiem w "Poranku kojota" oraz "Chłopaki nie płaczą". Życie prywatne zmarłego w 2006 aktora wzbudzało spore emocje, gdyż twierdził, że był sześciokrotnie żonaty. Jak po latach wyjawiła córka Niemczyka, jej ojciec na ślubnym kobiercu stanął tylko raz.
Leon Niemczyk uchodził w branży za amanta i kobieciarza. Jego przyjaciel, Jan Sztaudynger, napisał o nim niewybredną fraszkę: "Jedna używa grzebyka, a druga Niemczyka". Na niedługo przed śmiercią aktor w rozmowie z magazynem "Duży Format" przyznał, że miał sześć żon. - Ożeniłem się z Jugosłowianką, Rosjanką, Kubanką, Niemką i dwiema Polkami. Ze wszystkimi się potem rozwiodłem, a adwokat, który mądrze mi te rozwody przeprowadził, obiecał, że przy kolejnym da mi rabat - mówił.
Po śmierci aktora do sprawy odniosła się jego jedyna córka, Monika Misiejuk, której doczekał się z aktorką Tatianą Zaunar. - Miał zwyczaj, nieco na wyrost, mówienia o swoich kobietach "moja żona" - wyjawiła Monika w wywiadzie dla "Vivy!". Jak wspomniała w powyższej rozmowie, ojciec wziął ślub najpewniej tylko raz - właśnie z jej matką. Monika podkreśliła, że nie ma dowodów na to, że Niemczyk stanął na ślubnym kobiercu z Krystyną Rewaj, która przez lata uchodziła za jego żonę i posługiwała się jego nazwiskiem. Córka aktora przyznała, że ojciec nigdy nie kochał jej matki. - Był być może zakochany w mamie, ale z całą pewnością jej nie kochał - oceniła. - Nie wiem, czy to była miłość. Do miłości potrzeba jakiejś głębi, a między nimi jej nie było - dodała w rozmowie z "Vivą!".
Niemczyk przyznał, że kobiety chciały mieć po nim "pamiątki". - Mieszkania, samochody, wszystko. Jakże wielka musiała być ich miłość do mnie - opowiadał. Jak mówił niegdyś sam aktor, w ciągu całego życia nie mógł znaleźć drugiej połówki. Nie tracił jednak nadziei, że znajdzie prawdziwą miłość. Ta miała przyjść, gdy pod koniec życia poznał młodszą o kilkadziesiąt lat Iwonę, która ostatecznie była jego jedyną spadkobierczynią. - Całe życie czekałem i w końcu się doczekałem. Jesteśmy jak dwie połówki tego samego jabłka. Tylko moja strona jest troszkę bardziej pomarszczona - wyjawił "Życiu na gorąco".