W mediach od dłuższego czasu krążyły plotki o rozstaniu Marianny Schreiber i Przemysława Czarneckiego. Celebrytki już dawno nie widziano w towarzystwie polityka PiS. Wszystko zmieniło się 9 kwietnia, kiedy do sieci trafiło nieoczekiwane nagranie z udziałem tej dwójki. Czarnecki pełnił rolę operatora, nagrywając wystąpienie Schreiber pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej, gdzie relacjonowała protest aktywisty formacji Ostatnie Pokolenie. Wiele osób zaczęło się zastanawiać, czy para wciąż kontynuuje rozpoczętą w ubiegłym roku relację. Marianna w końcu postawiła sprawę jasno.
Wieczorem 9 kwietnia celebrytka zamieściła na swoim profilu ciąg relacji, w których rozwiała wszelkie wątpliwości na temat związku z Czarneckim. "Pytacie o związek. Odpowiem: nie, nie jestem z Przemkiem Czarneckim. To pierwsza i ostatnia wiadomość, którą piszę na ten temat. Już od dawna nie jesteśmy. Mamy wspólne sprawy i szanujemy się. To tyle" - skwitowała krótko. Schreiber już wcześniej dawała swoim obserwatorom znaki, które wskazywały na taki stan rzeczy. Najpierw z profilu zaczęły znikać zdjęcia z politykiem. Później pojawiły się dwuznaczne relacje. Wygląda na to, że temat jest już definitywnie zakończony.
W styczniu Schreiber i Czarnecki pojawili się na antenie stacji wPolsce24. W pewnym momencie celebrytka opowiedziała o swoim rozczarowaniu partią, którą wcześniej wspierała. - To, co mi się nie podoba w PiS-ie, i o to mam żal, to to, że nie rozliczył ostatnich wyborów, to jest raz. Patrząc na postać mojego męża, uważam, że nie może być tak, że dana partia reprezentuje dane wartości katolickie, rodzina itd., a ktoś jest po jednym małżeństwie, zostawia dziecko, drugim małżeństwie, zostawia dziecko. Nie rozwiódł się, ma kochankę. Nie ma żadnych konsekwencji ze strony partii. I nagradza się takie osoby jakimiś funkcjami. Dla mnie jest to nie do pomyślenia, to mnie odsunęło od PiS-u - wyznała.