Doda na początku października zrealizowała pięć koncertów w ramach trasy Aquaria Tour. To spektakularne show opisywaliśmy między innymi tutaj. Nie zabrakło kontrowersyjnych wizualizacji, uzdolnionych tancerzy i wielu efektów specjalnych. Wszystko zgodnie z wizją wokalistki. Po tygodniach ciężkiej pracy wokalistkę dopadła choroba i obecnie okrutnie cierpi w domowym zaciszu. Co dokładnie dolega artystce?
Wokalistka nie odwołała żadnego koncertu z trasy mimo osłabionego organizmu. Chwilę przed finałem show dała znać w mediach, że nie jest u niej najlepiej. - Dziś ostatni z pięciu koncertów w stolicy, które łącznie zgromadziły prawie 15 tysięcy ludzi pod sceną "Aquarii". Właśnie uświadomiłam sobie, że w ciągu tygodnia, łącznie z próbą generalną, zagrałam sześć pełnych koncertów na żywo. Mój głos ledwo żyje - oznajmiła na Instagramie. Co wydarzyło się po koncercie? - Jestem chora. Mam zapalenie krtani i oskrzeli. Ale było warto. Pozdrawiam was i idę dalej umierać - oznajmiła gwiazda na InstaStories. Dodała następnie, że sytuacja zrobiła się nieco bardziej poważna.
Praktycznie cztery dni non stop przespałam. Nic nie jadłam. A nie, przepraszam, zjadłam, jak mi pan Wiesiu powiesił mi na klamce rosół albo mandarynki. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła. Jak wyjdę z tego, będę tak wyspana i tak chuda, że szok - informowała Doda, co możemy przeczytać w "Super Expressie".
Artystka pokazała fanom w "Doda. Dream Show" kulisy organizowania trasy koncertowej. Na podstawie programu mogliśmy przekonać się o wielu cechach charakteru wokalistki. - Perfekcjonizm, który Doda posiada, jest męczący zarówno dla niej, jak i dla osób z nią współpracujących. Dariusz Pachut skomentował jej działania w programie: "Ona nie potrafi robić jednej rzeczy, mimo że chciałaby spokoju. Ona to kocha i musi to wszystko robić. Mówi mi, że przecież każdy pracuje, ale OK, spawacz spawa, a potem po 14 godzinach idzie do domu. Nie jest nurkiem, nie jest skoczkiem, tylko ma zrobić swoją pracę" - wspomniała w rozmowie z nami Marta Rodzik, ekspertka od PR.