• Link został skopiowany

"Pytanie na śniadanie". Tomaszewska nie wiedziała, co zrobić. Potrzebna była interwencja gości

"Pytanie na śniadanie". W studio śniadaniówki TVP znajdowały się cztery chihuahua. Niespodziewanie chciał do nich dołączyć mops należący do osoby z produkcji. Sytuacja wywołała chaos.
Małgorzata Tomaszewska
fot. KAPiF.pl

Programy śniadaniowe realizowane są na żywo, przez co nie raz dochodzi do nieoczekiwanych zwrotów akcji. Przekonała się o tym Małgorzata Tomaszewska, kiedy w "Pytaniu na śniadanie" prowadziła rozmowę z behawiorystą psów na temat "przebodźcowania" czworonogów. W studio gościła też właścicielka hodowli rasy chihuahua, która wzięła ze sobą kilku przedstawicieli tej rasy. W tym samym jednak czasie w pomieszczeniu był obecny również mops operatora kamery, co wywołało niemałe poruszenie u obecnych chihuahua.

Zobacz wideo Kto jest ojcem dziecka Tomaszewskiej?

"Pytanie na śniadanie". Na kanapie cztery chihuahua. Nagle na do akcji wkroczył mops

"Wzięliśmy je do studia telewizyjnego, które jest absolutnie niepsie. Tutaj jest tak dużo rzeczy, tyle nowych osób, nowe światło, siedzimy na sofie w bardzo bliskiej odległości... Do tego trzeba się przyzwyczaić, a nie każdy to potrafi. Nawet widać, że jedni nasi goście radzą sobie z tym lepiej, inni zdecydowanie gorzej" - mówił behawiorysta. Wnet po studiu zaczął spacerować pies operatora kamery, co spowodowało wyrywanie się z kanapy i szczekanie czterech chihuahua. Sytuacji nie opanował nawet behawiorysta, a do akcji musiała wkroczyć sama Małgorzata Tomaszewska. Ostatecznie chihuahua zdołały się uspokoić przy pomocy współprowadzącego, Aleksandra Sikory. "Proszę państwa, oto konflikt interesów" - podsumował pracownik TVP.

"Pytanie na śniadanie". Niedawno ekspert zaliczył wpadkę. Winił produkcję

W "Pytaniu na śniadanie" nie brakuje mniejszych i większych wpadek. Ich bohaterem był niedawno Marcin Porębiński, chciał udowodnić widzom "Pytania na śniadanie", że folia aluminiowa jest w stanie wyczyścić sztućce. Na poparcie swoich słów zdecydował się przeprowadzić eksperyment na żywo. Ekspert wrzucił foliową kulkę do naczynia z gotującą się wodą, a następnie dodał do niej sodę oczyszczoną oraz srebrną łyżkę w nadziei, że wyjmie ją bardziej lśniącą, niż była wcześniej. Jak się jednak okazało, sztuciec po wyjęciu nie został wyczyszczony, a wręcz wydawał się ciemniejszy. Zakłopotany Porębiński starał się wybronić, zrzucając winę za wpadkę na... twórców "Pytania na śniadanie".

Wzburzone chihuahua w studio 'Pytanie na śniadanie'
Wzburzone chihuahua w studio 'Pytanie na śniadanie'fot. screen TVP VOD
Więcej o: