Może tak nie powinno być, ale staram się nie zwracać na to uwagi. To jest coś, do czego jestem przyzwyczajona, ale oczywiście nie daję na to przyzwolenia. Ja, niestety, słyszałam przykre słowa i obelgi od dziecka. Zarówno od dorosłych, jak i od dzieci, które powtarzały to, co mówili ich rodzice. Nie wiem, dlaczego osoby w Polsce zawsze w taki negatywny sposób postrzegały Ukraińców. Mam jednak cichą nadzieję, że teraz to się zmieni.
Było tego tak wiele... Ale jest stereotyp, który stale słyszę, z którego nawet niektórzy moi byli partnerzy się śmiali, bo mieli z tym styczność. Mianowicie - żeby uważać na ukraińskie kobiety, bo one przyjeżdżają do innych krajów tylko po to, żeby znaleźć bogatego partnera i "złapać go na dziecko". Ja uważam, że każdy, kto wyjeżdża ze swojego kraju, ma nadzieję na lepsze jutro, na lepszą pracę, na lepszą przyszłość.
Nie możemy myśleć, że coś jest białe albo czarne. To ogranicza. Nie mam problemu, jeśli moi znajomi wrzucą do sieci zdjęcia z wakacji czy pochwalą się urodzinami partnera czy kogoś bliskiego. Nie oczekuję, że ludzie nagle przestaną cieszyć się życiem tylko dlatego, że żyjemy w czasach, kiedy w Ukrainie toczy się wojna. Ignorancja natomiast też mi się nie podoba. Mówienie, że nie będziemy udostępniać czegoś związanego z wojną, bo ktoś tego nie będzie oglądał czy lajkował, nie jest okej. To ważne, by informować ludzi o tym, co się dzieje, o bieżących sprawach czy publikować linki do zbiórek. Podoba mi się, jak moi znajomi czy ja wrzucamy do sieci informacje, że jakaś zbiórka się udała, że ktoś dziękuje za wsparcie.
Nie powinniśmy patrzeć na same ekstrema. Najlepiej pozostać pośrodku. To jest cudowne, że ludzie chcą wspierać prezydenta Ukrainy, ale trzeba myśleć, żeby nie urazić nikogo.
Myślę, że Polska i tak dużo robi. Czytałam ostatnio, że Polska daje w tym momencie przykład wszystkim innym krajom z NATO i Unii Europejskiej. Moim zdaniem wszystkie oczekiwania zostały spełnione. Inne kraje muszą się dołączać. Czytałam też, że 30-40 proc. osób, które przyjechały z Ukrainy do Polski, nie mają zamiaru tutaj zostawać. Już wyjeżdżają dalej, bo mają takie plany, mają tam rodziny. Nie można całej sytuacji traktować w sposób, że uchodźcy zabiorą nam pracę, jedzenie i jak my w ogóle przeżyjemy. Wiadomo, wielu się nad tym zastanawia, ale nie możemy popadać w nienawiść. Spotkałam się już z opiniami, że Polacy myślą, że obywatele Ukrainy będą u nas traktowani lepiej niż my sami. Takie podejście może pójść w bardzo złym kierunku. Pomagać możemy tak jak do tej pory - kupując jedzenie, przynosząc koce na dworce czy inne rzeczy.
Nie mogę powiedzieć, że rozumiem, jak ci ludzie się czują. Ktoś, kto tego nie przeżył, nie wie, jak to jest. Myślę, że ci ludzie, którzy przebywają na dworcach i tak są bardzo wdzięczni. Moim bliskim udało się już sprowadzić naszą rodzinę z Kamieńca Podolskiego. Oni nie chcieli w ogóle wyjeżdżać ze swojego miasta, bo tam do bombardowań nie doszło. Zaczęło natomiast brakować jedzenia, w nocy prąd, ciepło, gaz i woda są wyłączone, a syreny wyją stale co pięć minut. Pomimo tego nie chcieli przyjeżdżać i zawracać głowy. Dlatego mam pewność, że każdy przyjezdny z Ukrainy czuje wdzięczność.
Mam rodzinę w Rosji, ale daleką, dlatego ten kontakt jest mocno ograniczony, wręcz go nie ma.
Nie każdy ma świadomość tego, jak wygląda życie w Ukrainie. Mama mojej mamy jest Ukrainką, a tata Rosjaninem. Mieszkaliśmy w tej części Ukrainy, która mówiła głównie po rosyjsku, dlatego zarówno moja mama, jak i babcia zawsze były bardziej proputinowskie. Oczywiście to się teraz bardzo zmieniło. Mamy kontakt z ludźmi, którzy mieszkają w Kijowie, w Odessie i nigdy nie do końca wiadomo było, komu wierzyć, bo każdy mówił coś innego. Moja mama jest zrozpaczona, bo widziała na własne oczy, co dzieje się na granicy. Jest przybita i w tym momencie ja nie jestem w stanie z nią rozmawiać. Widać, że to wszystko ją stresuje, że się załamuje pod tym ciężarem.
Nie mówiłabym, że zmieniła, a została odkryta. W Kamieńcu Podolskim nawet się nie mówi o tym, jaka tam jest propaganda. Ludzie tam tak żyją. My też zawsze oglądaliśmy rosyjską telewizję i nie zauważaliśmy, by działo się wiele złego. Natomiast teraz, od czasu rozpoczęcia wojny narzuta niepewności została odkryta, wyszła stuprocentowa propaganda, którą karmieni są też Rosjanie. Myślę, że nie tylko moja mama i babcia, które popierały rządy Putina, zmieniły zdanie do końca.
Ja nie mówię po ukraińsku, bo nigdy nie było takiej potrzeby. Moja mama mówi po ukraińsku, bo niektóre osoby, które mieszkają w Kamieńcu, to po prostu Ukraińcy. Moja mama była dumna, że jej tata jest z Rosji i dlatego umie rozmawiać po rosyjsku. Babcia była dumna, że ma męża z Rosji. Ukraiński to mieszanina polskiego i rosyjskiego, dlatego jest łatwy do zrozumienia i całe szczęście, bo teraz kontakt między Polakami a Ukraińcami jest łatwiejszy.
Rozmowę przeprowadził Cezary Wiśniewski.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy siły z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Nie żyje Agnieszka Maciąg. Znana modelka i pisarka miała 56 lat
Nowy kolor włosów Wieniawy dodał jej lat? Fryzjer gwiazd mówi wprost
Agnieszka Kaczorowska 26 listopada zabrała głos ws. "Klanu". Postawiła sprawę jasno
Posągowa Krupa, Opozda z ciekawym detalem. U Rozenek na evencie świetnie zagrały dodatki
Słynny polski muzyk jest w ciężkim stanie. "Ma przebłyski świadomości"
Chorzewska komentuje odejście Macieja ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Takich słów nikt się nie spodziewał
Wydałem prawie 300 zł na świąteczny catering Gessler. Cena jak za złoto, a smak mnie zaskoczył
Dom Hanny Lis ocieka luksusem. Salon robi wrażenie, ale kuchnia to prawdziwe królestwo
Wiśniewski wyjawił, jak urządzi swoją luksusową posiadłość. Pokazał wizualizacje. Robią wrażenie