• Link został skopiowany

Antoni Gucwiński spędził życie w otoczeniu zwierząt. Po latach okazało się, że nie zawsze zapewniał im odpowiednią opiekę

Antoni Gucwiński i jego żona byli najbardziej rozpoznawalnymi pracownikami ZOO w Polsce. Prowadząc program w TVP 1 "Z kamerą wśród zwierząt" zdobyli sympatię widzów. Jednak sposób, w jaki traktowali swoich, podopiecznych budził wiele kontrowersji.
Antoni i Hanna Gucwińscy
Krzysztof Cwik / Agencja Wyborcza.pl

Więcej informacji na temat praw zwierząt znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Gucwińscy dla wielu pokoleń Polaków byli jednymi z najważniejszych popularyzatorów informacji o zwierzętach. Zootechnicy prowadzili swój program w TVP, pokazując, jak wygląda życie zwierząt we wrocławskim ZOO. Antonii Gucwiński zmarł w wieku 89 lat, całe życie spędzając w otoczeniu zwierząt. Sposób, w jaki się nimi opiekował, wielokrotnie budził niepokój aktywistów prozwierzęcych.

Zobacz wideo Zwierzęta w filmach i serialach. Czy twórcy rzeczywiście pilnują, żeby nie stała im się krzywda? [Popkultura]

Antoni Gucwiński - miłośnik zwierząt, który został skazany za znęcanie się nad niedźwiedziem

Antoni Gucwiński przez lata był dyrektorem ZOO we Wrocławiu. Chociaż wyrobił sobie reputację prawdziwego miłośnika zwierząt, to jego metody pracy budziły wiele wątpliwości. Najgłośniejsza była sprawa niedźwiedzia Margo. Gucwińscy przez dziewięć lat trzymali zwierzę w malutkim bunkrze. Nie miał nawet prawa do spaceru.

Gucwińscy oskarżani przez pracowników o zaniedbania

Za tę sprawę Antonii Gucwiński został prawomocnie skazany. Jednak to nie jedyna sytuacja, w której mężczyzna miał dopuszczać się znęcania nad zwierzętami. Po ogłoszeniu wyroku powstała książka "Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie". Marek Górlikowski rozmawiał z dawnymi pracownikami wrocławskiego ZOO, którzy twierdzili, że nadużyć było znacznie więcej. Jednym z zaniedbań miało być podawanie zwierzętom nieodpowiedniego pożywienia - karma przypominała "trociny z papierem toaletowym".

Latem 2021 roku Ekostraż zajęła się zaniedbanym koniem, który należał do zmarłego zootechnika.

Stawy są obrzmiałe, obolałe, koń ma już nawet odleżyny. Każdy, kto ma choćby minimalną wiedzę o koniach, wie, czym kończy się leżenie konia. Pan Antoni Gucwiński także, tylko jak zawsze nic nie wie, nikt go nie poinformował, niczego nie zauważy - napisała Ekostraż po uratowaniu zwierzęcia.

Mężczyzna twierdził, że zwierzę nie należy już do niego, jednak aktywiści ustalili, że wciąż jest jego właścicielem.

Więcej o: