Zachwycała talentem i nietuzinkową urodą. Odnosiła sukcesy nie tylko w Polsce, lecz także za granicą - zagrała nawet u boku Penelope Cruz, bez żadnego castingu zaangażował ją Luc Besson. Role w filmach takich jak "Łuk Erosa", "Rajski ptak" i "Wirus" przyniosły jej popularność i sporo nagród. Ale Anna Majcher nie lubiła, kiedy oceniano ją na podstawie wyglądu, nie godziła się eksponować swoich wdzięków, jeśli erotyka nie miała uzasadnienia w fabule. Lubiła rolne silnych, niebanalnych kobiet. Nie chciała być gwiazdą - wolała być aktorką. Dlatego też bardzo chroniła swoją prywatność, ale ta nieraz stawała się obiektem powszechnego zainteresowania. Bo sukcesy w życiu zawodowym Anny Majcher nie znalazły odzwierciedlenia w życiu prywatnym. Szczególnie jeden nieszczęśliwy romans dał jej się we znaki. Ponoć aktorka cierpiała tak bardzo, że usunęła się cień. Choć powróciła, wkrótce znów pojawiły się plotki o jej upadku.
Urodzona 14 sierpnia 1962 roku w Warszawie Anna Majcher karierę teatralną zaczęła jeszcze jako studentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. "Uważam, że w tym zawodzie szkoda czasu na cztery lata studiów. (…) Powinno być jak w USA: dwa lata szkoły zawodowej. I do roboty" - przekonywała w jednym z wywiadów Anna Majcher. Pierwsze kroki młoda aktorka stawiała na deskach Teatru Ateneum. Wkrótce jednak upomniał się o nią także świat filmu. W 1985 roku pojawiła się w epizodycznej roli kelnerki w "Jeziorze Bodeńskim" Janusza Zaorskiego. Szybko posypały się kolejne propozycje ról. Bo Anna Majcher mogła się poszczycić zarówno talentem aktorskim, jak i zjawiskową urodą. Burza blond włosów, ogromne, błękitne oczy i kobiece kształty sprawiały, że była porównywana do Marylin Monroe. Ale Anna Majcher nie dążyła do takiego rodzaju popularności, drażniło ją też obsadzanie jej "po warunkach" i nakłanianie do eksponowania swoich wdzięków na ekranie.
"Nie jestem tłem dla królującego obecnie męskiego kina ani kanapą dla najbardziej wziętych kolegów. Nie znoszę scen łóżkowych, które są 'przerywnikami muzycznymi' w filmie, braku wyobraźni i profesjonalizmu w ich kręceniu" - podkreślała Anna Majcher w jednym z wywiadów. W innej rozmowie dodawała, że interesują ją złożone, skomplikowane role. "Chcę grać postacie, które w trakcie filmu podlegają rozwojowi psychologicznemu i przemianom fizycznym, co pozwala mi na realizację własnych pomysłów kostiumowych i charakteryzatorskich" - tłumaczyła. Jak mówiła, wolałaby zagrać Lady Makbet niż Julię. Niezależnie od roli, w którą się wcielała, Anna Majcher na ekranie olśniewała. Szybko znalazło to swoje odzwierciedlenie w nagrodach, takich jak m.in. wyróżnienie im. Zbyszka Cybulskiego dla najbardziej utalentowanej aktorki młodego pokolenia czy nominacja do Złotych Lwów festiwalu w Gdyni za "Śmierć dziecioroba". W 1990 roku Anna Majcher dostała też stypendium rządu francuskiego dla najbardziej obiecującej młodej aktorki.
Talent Anny Majcher docenili najwięksi - na koncie ma blisko 50 ról filmowych, grywała u uznanych reżyserów takich jak Andrzej Wajda, Marek Koterski, Jan Jakub Kolski, Kazimierz Kutz. Nie stroniła od trudnych ról. Miesięcznik "Kino" pisał o niej tak: "(…) wciela się w postacie kobiet, które dążąc do konkretnych celów (…), będąc manipulowane przez jednych, same manipulują innymi (…). Odtwarzane przez nią bohaterki (…) zachowują się tajemniczo i prowokująco; sprawiają wrażenie bystrych obserwatorek wydarzeń, ale de facto są ich animatorkami. (…) Anna Majcher (…) konsekwentnie kreuje oryginalny typ kobiety pod presją". To jednak nie wszystko, bo talent polskiej aktorki został też doceniony za granicą. W "Fanfan Tulipan" wystąpiła nawet u boku Penelope Cruz. Co ciekawe, do produkcji trafiła bez żadnego castingu - Lucowi Bessonowi wystarczyło jedno zdjęcie, aby powierzyć Annie Majcher rolę Wandy.
W zespole Tor Krzysztofa Zanussiego krzyknięto: "to tylko Majcher może to zagrać!" i poproszono o zdjęcia. Wysłałam Bessonowi tylko jedno i bez żadnych castingów czy zdjęć próbnych dostałam tę rolę.
"Znam francuski, więc moje rozmowy i praca nie sprawiały mi żadnego problemu, wręcz należały do wyjątkowych. Udało mi się w tym filmie przemycić parę zdań po polsku, ku uciesze całej ekipy i akceptacji reżysera [Gérarda Krawczyka], który ma polskie pochodzenie" - wspominała Anna Majcher w rozmowie z magazynem "Kino".
Kariera Anny Majcher, choć obfitująca w sukcesy, przebiegała nierówno. Na jej przestrzeni aktorka nieraz wycofywała się w cień, aby potem powrócić. Po raz pierwszy miało to miejsce na samym początku jej zawodowej drogi, w 1992 roku. Wówczas Anna podczas tańca doznała bardzo niefortunnej kontuzji - skomplikowanego złamania nogi. Ale ponieważ wówczas aktorka była już gwiazdą, jej zniknięcie nie uszło uwagi opinii publicznej. I jak często się zdarza, jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać niemające pokrycia w rzeczywistości plotki. Annie Majcher przypisywano wówczas m.in. romans z bogatym biznesmenem.
Kolejny raz - tym razem niemal na dobre - Anna Majcher zniknęła przez złamane serce. Aktorka miała mieć opłakany w skutkach romans ze sporo od niej starszym aktorem i wykładowcą PWST, Andrzejem Strzeleckim. Głównego problemu nie stanowiła jednak różnica wieku, a fakt, że Strzelecki był już wówczas mężem Ewy Czarnieckiej. I ani myślał się rozwodzić. Przynajmniej wówczas, ponieważ po latach zdecydował się jednak zostawić żonę. Z tym że nie dla Anny Majcher, a dla Joanny Pałuckiej. Para doczekała się nawet wspólnego syna. I to wszystko, jak twierdzą znajomi aktorki, było kroplą, która przelała czarę goryczy. "Ania strasznie to przeżyła, bo go naprawdę kochała, ale nie potrafiła być bez końca tą trzecią, wiecznie zwodzoną" - powiedziała tygodnikowi "Na żywo" znajoma aktorki.
Zawód miłosny przyczynił się do załamania nerwowego. Anna Majcher wpadła w depresję, miała też leczyć złamane serce dużymi ilościami alkoholu. Wszystko to odbiło się negatywnie na jej karierze. Coraz rzadziej pojawiała się na ekranie, odrzucała propozycje nowych ról, aż wreszcie usunęła się w cień. Rozpisywano się wówczas o tym, że aktorka ma problem alkoholowy. "Okazji jest mnóstwo. Na bankiecie bardzo łatwo złapać aktora z kieliszkiem i zrobić mu zdjęcie, a później opatrzyć je odpowiednim komentarzem. Jestem osobą barwną i towarzyską, dlatego bardzo często mnie tak uwieczniano. Gdybym nawet była uzależniona, to jestem w bardzo dobrym towarzystwie. Lepiej być sławnym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem" - wyznała aktorka Dorocie Wellman. Ale choć powróciła dzięki roli w "Fanfan Tulipan", zagraniczny sukces nie pociągnął za sobą kolejnych atrakcyjnych propozycji.
Anna Majcher z czasem powróciła na ekrany, nie był to jednak powrót triumfalny. Pojawiała się w serialach, takich jak "Niania", "39 i pół" i "Londyńczycy". Złamanego serca nie udało się wyleczyć - aktorka nigdy nie wyszła za mąż, nie ma dzieci. W 2011 roku pojawiła się nawet plotka, jakoby 49-letnia wówczas Anna trafiła do Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Mówiono, że jest tam najmłodszą pensjonariuszką. Szybko jednak zdementowano to doniesienie - okazało się, że Anna Majcher w Skolimowie pojawiała się jedynie jako osoba wizytująca. Nieprawdą okazało się również to, jakoby miała zamknąć się w klasztorze. Uczestniczyła jedynie w dwutygodniowych rekolekcjach. "Potrzebuję się wyciszyć. Poznaję wtedy samą siebie. Wracam stamtąd z inną energią, z takim spokojem ducha. Czuję, że unoszę się nad ziemią" - wyjaśniała wówczas aktorka.
Annę Majcher mogliśmy oglądać w 2016 roku na kinowych ekranach w "Powidokach" - ostatnim filmie Andrzeja Wajdy. Wcieliła się tam w sąsiadkę Władysława Strzemińskiego. W 2021 roku pojawiła się jeszcze w filmie "Powrót do tamtych dni" w reżyserii Konrada Aksinowicza. To ostatnia produkcja z udziałem aktorki. Nie wiadomo, co dzieje się z nią obecnie, ponieważ konsekwentnie milczy - nie udziela już wywiadów ani nie komentuje doniesień na swój temat.