• Link został skopiowany

Aby ratować siebie, musiała zaplanować morderstwo własnej matki. "Ta s**a nie żyje"

Ta historia wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi, ale i niemal całym światem. Brutalne zabójstwo i niejednoznaczna ocena moralna tego, co się stało, sprawiły, że zabójstwo Dee Dee Blanchard stało się kanwą serialu i filmu dokumentalnego. A jej córka i zarazem współwinna morderstwa, Gypsy Rose, jest dziś gwiazdą internetu.
Gypsy Rose Blanchard
Forum

Bezwzględna morderczyni czy młoda kobieta, od urodzenia krzywdzona przez własną matkę? Skrajnie sprzeczne opinie na temat Gypsy Rose Blanchard zalewają internet od 2015 roku, kiedy to dziewczyna stanęła przed sądem, oskarżona o współudział w morderstwie Dee Dee Blanchard. Bo choć początkowo groziło jej dożywocie, a zarówno opinia publiczna, jak i przysięgli nie zamierzali mieć dla niej litości, prawda, która szybko wyszła na jaw, zmieniła wszystko. Dee Dee, która od urodzenia manipulowała córką, wmawiając jej, że cierpi na liczne choroby i podając niszczące jej zdrowie leki. Kiedy Gypsy Rose dorosła i odkryła okrutne kłamstwo, doszło do tragedii.

Zobacz wideo Pakosińska szczerze to Kaźmierskiej

Kochana mamusia

Kiedy Dee Dee Blanchard pojawiała się z córką w nowej miejscowości, niemal natychmiast wzbudzała w sąsiadach ciepłe uczucia - sympatię i współczucie, ale też podziw dla matki, porzuconej w dziewiątym miesiącu ciąży przez męża i samotnie wychowującej chorą córkę. Sąsiedzi chętnie wspierali też zbiórki, organizowane przez matkę na rzecz leczenia dziewczynki. A lista chorób Gypsy była długa - białaczka, astma, epilepsja, dystrofia mięśniowa, a także znaczne opóźnienie w rozwoju, za sprawą którego nie przekroczyła zdolności poznawczych siedmioletniego dziecka. W wyniku wszystkich dolegliwości dziewczynka poruszała się na wózku inwalidzkim. Przynajmniej wówczas, kiedy była wśród ludzi. Bo Gypsy potrafiła chodzić i dobrze o tym wiedziała. A kiedy prawdę, będącą jedynie czubkiem góry lodowej odkrywali też inni, Dee Dee pakowała walizki i zmieniała miejsce zamieszkania, a mistyfikacja zaczynała się od nowa.

W rzeczywistości Gypsy Rose nic nie dolegało, chora za to była jej matka. Jak stwierdził jeden z lekarzy, którego przez lata odwiedziła ze swoją córką, Dee Dee Blanchard cierpiała na przeniesiony zespół Mü. Schorzenie polega na tym, że dana osoba - najczęściej matka - działa na szkodę własnego dziecka, wmawiając mu i wywołując u niego różne choroby, w celu spełnienia się w opiece nad nim. Dee Dee była w tym mistrzynią. Niemal bezbłędnie manipulowała nie tylko najbliższym otoczeniem, ale i lekarzami. A kiedy ktoś pytał o dokumentację medyczną, mówiła, że ta przepadła podczas huraganu Katrina, którego obie z córką były ofiarami. Aby uwiarygodnić swoją historię, Dee Dee podawała Gypsy Rose leki zwiotczające mięśnie i inne, przez które dziewczynce wypadały zęby. Karmiła córkę specjalną sondą, wmawiając, że inaczej nie jest w stanie jeść. Ogoliła jej też głowę, aby wyglądała na bardziej chorą - dziecku powiedziała, że przy chemioterapii włosy i tak jej wypadną, a aby uczynić ten krok dla niej lżejszym, również siebie obcięła na zero. W połączeniu z częstymi przeprowadzkami Dee Dee udawało się osiągnąć zamierzony efekt. Tak było do czasu, kiedy Gypsy Rose dorosła i zaczęła rozumieć, że matka pozbawia ją możliwości normalnego życia.

Ta s**a nie żyje

Wbrew temu, co córce i otoczeniu usiłowała wmówić Dee Dee, Gypsy Rose wcale nie była opóźnioną w rozwoju kobietą o umyśle siedmiolatki. Dorastała jak najbardziej prawidłowo, a wraz z dojrzewaniem pojawiło się u niej zainteresowanie płcią przeciwną. Pomimo usilnych prób, Dee Dee nie udało się tego procesu zatrzymać. Gypsy z czasem zaczęła pojmować, że aby zacząć życie na własnych zasadach, musi wyzwolić się spod władzy matki. Wsparcie znalazła w sieci. Problem w tym, że młodej kobiecie wychowanej z dala od rówieśników, pod toksycznym wpływem matki, trudno było odróżnić dobro od zła. Ciężko więc się dziwić, że zakochała się w mężczyźnie, który również borykał się z problemami. Nicholas Godejohn cierpiał na Zespół Aspergera, a z Gypsy dzielił miłość do filmów Disneya, w szczególności do filmu "Zaplątani". Jego bohaterką jest księżniczka, którą w zamku zamknęła okrutna macocha. Ratuje ją ukochany, wiedźma wypada z okna wieży, a zakochani żyją odtąd długo i szczęśliwie. Nicholas obiecał Gypsy, że tak właśnie będzie również w ich przypadku, jeśli tylko pozbędą się Dee Dee. Para postanowiła wcielić swój plan w życie.

Do zbrodni doszło w czerwcu 2015 roku. Wówczas Nicholas przyjechał do Gypsy, a kiedy młoda kobieta wpuściła go do domu, wszedł do sypialni śpiącej Dee Dee i zadźgał ją nożem. W czasie, kiedy mężczyzna mordował jej matkę, Gypsy Rose kuliła się w łazience, zasłaniając uszy. Ale po wszystkim nie miała oporów wsiąść z Godejohnem do jego samochodu i odjechać w stronę nowego życia i wolności. Tyle że upragniona wolność nie miała potrwać długo. Gypsy Rose zamieściła w mediach społecznościowych wpis: "Ta s**a nie żyje" - wkrótce pojawił się pod nim komentarz o równie szokującej treści: "Zadźgałem tę grubą świnię i zgwałciłem jej słodką, niewinną córeczkę. Jej krzyk był tak k******o głośny". Następnie Gypsy wraz z Nicholasem udała się do motelu, gdzie zamierzali zaplanować kolejne etapy podróży. Romantyczne plany zakochanej pary zniweczyła jednak policja, szybko wpadając na ich trop i aresztując.

Sława zza krat

Kiedy sprawa trafiła do sądu, opinia publiczna była wstrząśnięta. Z wiadomości tekstowych przechwyconych przez policję wynikało jasno, że para starannie zaplanowała zbrodnię, a Gypsy Rose, choć własnymi rękami nie zabiła Dee Dee, zleciła ten czyn Nicholasowi. Początkowo więc obojgu groziło dożywocie. Sytuacja zmieniła się jednak wówczas, kiedy w czasie procesu zaczęły wychodzić na jaw kolejne dowody i pojawiły się zeznania osób, które odkryły okrutną mistyfikację Dee Dee. Prawdziwy przewrót dokonał się za sprawą powołanego przez obronę na świadka lekarza - neurologa, który jako jedyny zorientował się w sytuacji. Mężczyzna zeznał, że kiedy Dee Dee przyszła do niego z Gypsy Rose na konsultację, nie tylko odmówił leczenia dziewczynki, ale też zdiagnozował u jej matki poważne zaburzenie. W dokumentacji medycznej umieścił notatkę o przeniesionym zespole Mü.

Ostatecznie Gypsy Rose przyznała się do winy, ale z uwagi na okoliczności, została skazana na łagodniejszy wyrok - dziesięć lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po ośmiu i pół roku. Sąd nie był natomiast tak łaskawy dla Nicholasa Godejohna - mężczyzna dostał wyrok dożywocia za morderstwo pierwszego stopnia. Ale w przypadku Gypsy Rose cała sprawa miała jeszcze inne, daleko idące konsekwencje - młoda kobieta stała się gwiazdą. W 2017 roku na antenie HBO zadebiutował film dokumentalny, zatytułowany "Kochana mamusia nie żyje" w reżyserii Erin Lee Carr. "Nie znałam innego życia. Wierzyłam, że mama pragnie dla mnie wszystkiego, co najlepsze. Bezgranicznie jej ufałam" - opowiada w dokumencie HBO Gypsy Rose Blanchard. Dwa lata później w opowiadającym o zabójstwie Dee Dee serialu "The Act" w rolę matki wcieliła się Patricia Arquette, a córki Joey King. Arquette jako toksyczna matka wypadła tak dobrze, że rola przyniosła jej nominację do Critics Choice Awards.

Pobyt za kratami przysłużył się sławie Gypsy Rose. Wiele młodych osób uważało ją za wzór - ofiarę, która wzięła sprawy w swoje ręce i wyzwoliła się spod toksycznej władzy. Nie brakowało też jednak takich, którzy twierdzili, iż postępowanie Dee Dee nie usprawiedliwia zabójstwa własnej matki. Byli oni jednak w znacznej mniejszości. Wystarczy wspomnieć, że po wyjściu na wolność, które nastąpiło 28 grudnia 2023 roku Gypsy Rose Blanchard wydała autobiograficzną książkę, na którą kontrakt podpisała jeszcze za kratami. Przyszłość wydaje się więc stać dla młodej, mającej niewiele ponad 30 lat kobiety otworem. Pytanie tylko, jak na jej psychikę wpłynęły lata życia w więzieniu - najpierw tym zgotowanym przez matkę, a następnie za sprawą odsiadki wyroku za jej zabójstwo.

Więcej o: