• Link został skopiowany

Dariusz Kordek zaprzepaścił karierę? "Woda sodowa uderzyła mi do głowy". Edyta Górniak miała go wykorzystać

W latach 90. był bożyszczem kobiet. Fanki pokochały go za role w serialu "W labiryncie", filmie "Kroll" i musicalu "Metro". Urodzie amanta nie oparła się nawet Edyta Górniak. Ale świetnie zapowiadająca się kariera Dariusza Kordka w pewnym momencie gwałtownie wyhamowała. Jak przyznał po latach aktor, winę za to ponosił on sam.
Dariusz Kordek
FOT. MACIEJ ZIENKIEWICZ / Agencja Wyborcza.pl

Tadeusz Łomnicki pewnego dnia zaczepił młodego studenta na korytarzu warszawskiej PWST i powiedział mu, że ma typowo amerykańską urodę filmową. Istotnie, do Dariusza Kordka szybko przylgnęła łatka amanta. W bijącym rekordy popularności serialu "W labiryncie" grał przystojnego laboranta-podrywacza. A kiedy w musicalu "Metro" z włosami opadającymi na oczy, w skórzanej kurtce wychodził na scenę i zaczynał śpiewać "A ja nie", kobiety niemal mdlały z wrażenia. Wdziękom Dariusza Kordka uległa też musicalowa partnerka, Edyta Górniak. Ale niezwykle burzliwy związek pary nie przetrwał próby czasu. Tymczasem kariera Dariusza Kordka, która po dobrze przyjętej roli w filmie Władysława Pasikowskiego "Kroll" miała nabrać rozpędu, gwałtownie wyhamowała. Dlaczego tak się stało? I co dziś słychać u niegdysiejszego bożyszcza kobiet?

Zobacz wideo Słyszał, jak Górniak śpiewała na żywo hymn

Parcie na szkło i uroda amanta

Dariusz Sławomir Kordek przyszedł na świat 26 stycznia 1965 w Warszawie. Jak sam pisze na własnej stronie internetowej, od dziecka miał przysłowiowe "parcie na szkło". - A ponieważ w sklepach nie było szkła, bo całą produkcję kryształów wysyłaliśmy na eksport do ZSRR, zagnieździłem się w teatrze amatorskim przy kościele. Tam grałem pierwsze wielkie role: Murzyna w hotelu, Bacy w jasełkach i Heroda złego - wspomina. Nic więc dziwnego, że choć w liceum im. Tadeusza Reytana uczęszczał do klasy o profilu matematyczno-fizycznym, po maturze zdecydował się zdawać na studia aktorskie do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Dostał się za pierwszym razem.

Na korytarzu szkoły Dariusz Kordek spotkał wiele przyszłych gwiazd. Na jego roku studiowali m.in. Joanna Trzepiecińska i Mateusz Bonaszewski, a rok wyżej - Andrzej Chyra. Na studenta pasowali go Katarzyna Figura i Janusz Józefowicz. Z tym ostatnim po latach los miał znów zetknąć Dariusza Kordka. Tymczasem jednak młody student PWST marzył o karierze dramatycznej. Ale, jak często bywa, życie miało dla niego inne plany. Bo pierwsze sukcesy Dariusz Kordek zaczął odnosić dzięki śpiewaniu. Otrzymał nagrodę na VI Ogólnopolskim Przeglądzie Przedstawień Dyplomowych Szkół Teatralnych w Łodzi za podwójną rolę Kacpra i Leondera w spektaklu składanym kabaretowo-rewiowym "Czyste szaleństwo" w reżyserii Jana Englerta. A w 1989 zdobył jedną z trzech głównych nagród – Nagrodę Pagartu i stypendium pieniężne Ministerstwa Kultury i Sztuki za wykonanie piosenki "Och, ty w życiu" na X Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. I wtedy nadszedł wyczekiwany przełom w karierze. Jak często w życiu bywa, dużo było w nim udziału przypadku.

Bożyszcze kobiet i burzliwe życie prywatne

Na casting do serialu "W labiryncie" Dariusz Kordek prawdopodobnie nigdy by nie trafił, gdyby nie koleżanka. Aktor poszedł do towarzystwa, a wrócił z rolą, która miała uczynić z niego bożyszcze kobiet. W pierwszej polskiej telenoweli Kordek wcielił się w Marka Siedleckiego, pracującego w laboratorium przystojniaka i podrywacza. "Kiedy emitowano ten serial, ulice polskich miast się wyludniały" - wspominał aktor. Gdy zdjęcia do produkcji się zakończyły, o aktora znów upomniała się scena. A konkretnie Janusz Józefowicz, który zaangażował go do kultowego dziś musicalu "Metro". W programie "Przez dziurkę od klucza" Kordek opowiadał, że gdy zobaczył spektakl, postanowił, że zrobi wszystko, aby w nim zagrać. Udało się, a rola miała konsekwencje zarówno dla życia zawodowego Dariusza Kordka, jak i prywatnego.

W "Metrze" Dariusz Kordek wcielił się w główną rolę. Grał Jana, zbuntowanego, niezależnego artystę, dla którego metro jest drugim domem. Jego wykonanie piosenki "A ja nie" przyprawiało kobiety o szybsze bicie serca. I to nie tylko te na widowni, bo wkrótce wyszło na jaw, że z partnerującą mu młodziutką Edytą Górniak łączy Dariusza Kordka coś więcej niż tylko czysto zawodowe relacje. W "Metrze" grali parę i, jak pisze w nieautoryzowanej biografii artystki "Edyta Górniak: Bez cenzury" Piotr Krysiak, "zdarzało się, że Edyta Górniak zapominała, stojąc na scenie u boku Darka, że... grają. (…) Bywało, że traciła nad sobą kontrolę. Pocałunki Anki i Jana stawały się namiętne, a romantyczne sceny się przedłużały. Parę razy mało brakowało, by posunęli się za daleko" - pisze w swej książce Krysiak.

Ale miłość tych dwojga od początku była burzliwa, a zdaniem niektórych znajomych, wręcz toksyczna. Zapałali do siebie tak silnym uczuciem, że Górniak odrzuciła intratną propozycję z nowojorskiej agencji modelek. Wydawało się, że para nie widzi poza sobą świata. Myśleli o sobie bardzo poważnie, planując założenie rodziny. Po latach wyszło jednak na jaw, że nie wszystko układało się tak bajkowo. Edyta Górniak wykorzystywała zakochanego w niej "Myszorka", jak nazywała Kordka. A on "robił dla niej wszystko: odbierał ubrania z pralni, latał do domu po żelazko. Jak było głośno w nocy, zatykał jej uszy, żeby mogła odpocząć" - pisze Piotr Krysiak. Co więcej, Górniak miała urządzać ukochanemu awantury z byle powodu. Nic więc dziwnego, że cierpliwość Dariusza Kordka w pewnym momencie się wyczerpała i aktor zakończył związek.

Dariusz Kordek, Janusz Józefowicz
Dariusz Kordek, Janusz JózefowiczFot. Michał Mutor / Agencja Wyborcza.pl

Woda sodowa i życiowe zawirowania

Jeszcze przed rolą w "Metrze" Dariusz Kordek wystąpił w kultowym filmie Władysława Pasikowskiego "Kroll". Pojawił się tam u boku Bogusława Lindy i był przekonany, że rola stanie się przepustką do dalszej kariery filmowej. Tak jednak się nie stało. Dlaczego? Dariusz Kordek część winy bierze na siebie. - Nikt nas w szkole nie przygotowywał, jak radzić sobie z popularnością. Tak, woda sodowa uderzyła mi do głowy. Byłem zadufany w sobie i popełniłem wiele błędów - wyznał aktor w jednym z wywiadów, dodając, że sam nie lubi siebie z tamtego okresu. W innej rozmowie powiedział też, że środowisko aktorskie nie jest łatwe dla tych, którzy dobrze się w nim nie zakotwiczą. I dlatego "Kroll" nie spełnił jego oczekiwań. - Nie przetarł mi szlaków. Potem wystąpiłem w wielu różnych filmach i serialach, ale były to raczej role dekoracyjne. Nikt nie zaproponował mi kreowania głównej postaci. Dlaczego? Może dlatego, że nie należałem do żadnego towarzystwa wzajemnej adoracji, nie bywałem na imprezach - żalił się aktor na łamach "Angory".

Niewesoło było też w życiu prywatnym Dariusza Kordka. Po rozstaniu z Edytą Górniak poznał co prawda osobę, którą w wywiadzie dla "Życia na gorąco" nazwał "kobietą swoich marzeń" - Agnieszkę Gewert. Ich małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu, a rozwód odbił się szerokim echem w mediach. Para publicznie prała brudy. Zaczęło się od incydentu na początku 2006 roku, kiedy podczas imprezy w Krynicy Górskiej para skoczyła sobie do gardeł na oczach dziennikarzy i fotoreporterów. Po tym, jak obojgu puściły nerwy, Darek zamknął się w hotelowym pokoju, a Agnieszka do późnej nocy balowała sama. Sytuacji nie udało się załagodzić - niecałe pół roku później kobieta odeszła od męża, o czym nie omieszkała poinformować prasy. A konkretnie tygodnika "Super Express", któremu wyznała, że "nie chciała dłużej tkwić w toksycznym związku". "Teraz wreszcie mogę odetchnąć i poczuć się wolną, szczęśliwą kobietą" - zwierzyła się z kolei "Gazecie Pomorskiej".

Dariusz Kordek swoją wersję wydarzeń przedstawił już po rozwodzie, będąc szczęśliwie zakochany w swojej obecnej żonie, Elizie Jędrzejewskiej. "Rozwód to jest zawsze katastrofa w życiu, nawet jeśli przebiega polubownie. W moim wypadku było dramatyczniej o tyle, że była żona próbowała na mnie wymusić pewne rzeczy. Były różnego rodzaju szantaże... Wycofała się z tego szybko, gdy okazało się, że znam fakty, które ją bardzo obciążają, a o których - gdy nasze małżeństwo trwało - nie wiedziałem. (...) Do Agnieszki mam taki apel, żeby zamiast latać z każdą duperelą do plotkarskich portali i brukowców, zachowała trochę klasy" - wyznał aktor w wywiadzie dla tygodnika "Gala". Okazało się, że Agnieszka szantażowała męża finansowo.

Na szczęście dziś, po latach zawirowań, w życiu Dariusza Kordka zagościła upragniona stabilizacja. Aktor jest mężem Elizy Jędrzejewskiej i ojcem dwójki dzieci - Maksymiliana i Marii Elizy. Fani jego talentu mogli zobaczyć go m.in. w serialu "Korona Królów" oraz w programie "Twoja twarz brzmi znajomo".

Więcej o: