Robert Lewandowski od dawna inwestuje pieniądze, a jednym z jego biznesów jest restauracja NINE's, która została otwarta w Warszawie na terenie Browarów Warszawskich. To lokal w sportowym stylu, gdzie możemy nie tylko zjeść, ale także obejrzeć mecze czy inne rozgrywki sportowe. Na początku do restauracji tworzyły się kolejki, jednak opinie o miejscu krążyły różne. Niektórzy byli zachwyceni panującym klimatem i serwowanym jedzeniem, inni rozczarowani obsługą i smakiem posiłków. Postanowiliśmy sprawdzić na własnej skórze, czy warto odwiedzić NINE's. Zdecydowaliśmy się na część restauracyjną, ale warto wspomnieć, że piętro niżej znajduje się również bar.
Samo miejsce jak najbardziej powinno zadowolić kibiców, którzy lubią oglądać rozgrywki sportowe w towarzystwie. Sportowy klimat widać we wszystkich szczegółach. Mowa chociażby o serwetnikach z cyfrą dziewięć nawiązującą do numeru na koszulce Lewandowskiego, krzesłach przy wejściu, wyglądających jak te na stadionach czy lotkach do badmintona, wiszących na suficie w toalecie.
W restauracji znajduje się także wiele ekranów, dzięki czemu możemy oglądać rozgrywki z każdego miejsca. W lokalu jest czysto i przyjemnie, jedynie toalety są trochę za ciemne, ale mimo to za wystrój dajemy dużego plusa.
Opinie na temat obsługi kelnerskiej są podzielone. W opiniach na Google możemy przeczytać:
Sprawna i bardzo sympatyczna obsługa.
Dobra obsługa kelnerska.
Obsługa w moim przypadku była miła i pomocna.
Pojawiają się jednak dużo mniej przychylne komentarze.
Jedynym minusem było bardzo małe zainteresowanie ze strony kelnerskiej, przez co odejmuję jedną gwiazdkę.
Obsługa dość leniwie mówi, że trzeba będzie poczekać, po czym dość losowo podchodzi do oczekujących, zapraszając do zwalniających się stolików.
Nie było wielkiego ruchu, maksymalnie trzy stoliki po dwie, trzy osoby… Ba, nawet był czas na długie rozmowy między trzema kelnerami! Na każdy kontakt z kelnerem należy tutaj czekać 15 minut - opisywał zdenerwowany gość.
My udaliśmy się do restauracji w środowy wieczór. Osób było sporo, jednak bez problemu znalazł się wolny stolik. Na obsługę nie musieliśmy długo czekać, wręcz poprosiliśmy o więcej czasu, aby móc na spokojnie wybrać dania. Przystawka została nam podana bardzo szybko, na danie główne czekaliśmy maksymalnie 15 minut. Kelnerzy byli mili i pomocni, jednak też nienarzucający się. Nikt nie zapytał o to, czy smakowały nam dania, co jest obecnie dość powszechne w lokalach gastronomicznych. Nie mogliśmy jednak narzekać, bo zostaliśmy obsłużeni bardzo sprawnie.
To, na co warto zwrócić uwagę, to menu, które jest podawane w formie gazety. Początkowo nawet myśleliśmy, że zostały nam podane jedynie karty napojów, które są na twardym papierze. Plus za pomysłowość!
Jeśli chodzi o ceny, w restauracji Roberta Lewandowskiego nie jest tanio, ale w porównaniu do innych warszawskich miejsc, nie jest też przesadnie drogo. W menu znajdziemy dania różnych kuchni m.in. amerykańskiej, polskiej czy azjatyckiej. U Lewego zjemy schabowego, burgera, ale też owoce morza. Warto podkreślić, że szefem kuchni jest znany kucharz Tadeusz Müller, syn Magdy Gessler.
Za najtańszą przystawkę, czyli słynnego precla w kształcie numeru dziewięć z sosami zapłacimy 18 zł, jednak dodawany jest on także do niektórych dań z karty. Najdroższa przystawka dla jednej osoby to koszt 45 zł. Zdecydowaliśmy się spróbować "kalmarów Generała Tso" oraz postawić na klasykę, czyli wołowego tatara. Pierwsza przystawka została podana z sosem i rukolą. Czuć było, że owoce morza są świeże i wszystko smakowało bardzo dobrze. Podobnie było z tatarem. Tutaj trzeba też zwrócić uwagę na sposób podania, bo na talerzu znalazł się także precel. Na jego smak również nie narzekamy, chociaż mógłby być bardziej słony.
Dania główne zaczynają się od 37 zł, a za najdroższe zapłacimy 69 zł. Można również zamówić talerze do dzielenia się, które wahają się w cenach około 100-200 zł.
Jako dania główne zamówiliśmy sałatkę Crispy Thai z grillowaną piersią z kurczaka oraz zielone curry z krewetkami, które w opiniach polecali goście. Porcje nie były ani za małe, ani za duże. W daniach można było wyczuć pełną gamę smaków i zdecydowanie oceniamy je pozytywnie.
Będąc w restauracji NINE's, warto spróbować specjalności z karty deserów, czyli nowojorskiego sernika, który kosztuje 24 zł i zachwyca się nim większość gości. Obecnie dostępny jest w kilku wersjach - z malinowym coulis, masłem orzechowym, polewą z białej czekolady i polewą z ciemnej czekolady. Zdecydowaliśmy się na ten ostatni wariant i z pewnością się nie zawiedliśmy. Niebo w gębie!
Za dwa dania, dwie przystawki, deser i dzbanek lemoniady zapłaciliśmy 241 zł. Sporo, jednak znośnie jak na warszawskie ceny.
A jakie opinie krążą o jedzeniu w NINE's? Różne. Niektórzy są zadowoleni z wybranych posiłków, inni opuścili lokal rozczarowani.
Jedzonko było wyśmienite, stek, krewetki, hamburgery. Na koniec za namową kelnerki zamówiliśmy serniczek. To był kolejny strzał w dziesiątkę. Sernik był obłędny.
Porcja, sposób podania, smak i wygląd wszystko super - adekwatne do ceny.
Niestety jesteśmy trochę rozczarowani zamówionymi daniami, mięso lekko wysuszone, przy zamówieniu burgera nikt także nie zapytał o stopień wysmażenia.
Jedzenie jest przeciętne i wymęczone. Ceny są nieadekwatne do smaku i jakości. Jedynie desery są pyszne i ratują obraz sytuacji.
Podsumowując, czy warto odwiedzić restaurację Roberta Lewandowskiego? Jeśli jesteście fanami sportu i lubicie, gdy w lokalu panuje dość luźna atmosfera, to z pewnością jest to dobre miejsce na obejrzenie meczu czy spotkanie ze znajomymi. Jedzenie jest dobre, jednak w wielu miejscach w Warszawie znajdziecie restauracje na podobnym poziomie. Z pewnością powinni tu przyjść fani słodkości, aby spróbować słynnego sernika.
A wy byliście już w NINE's? Jeśli tak, podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach. Więcej zdjęć z restauracji znajdziecie w galerii na górze strony.