Kasia Kowalska musiała zawalczyć o siebie. "Nie chcę, żeby moje dzieci widziały mamę pijaną na kanapie"

W latach 90. była jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Jej nostalgiczne, melancholijne piosenki błyskawicznie stawały się hitami, podbijając serca przeżywającej pierwsze miłosne zawody młodzieży. Ale świetnie rozwijająca się kariera Kasi Kowalskiej nagle utknęła w martwym punkcie.

"Każdy z nas wielokrotnie przerabiał bolesne emocje, związane z nieszczęśliwymi miłościami. Już jako licealistka postanowiłam spisywać to, co czułam w takich właśnie momentach. Chodziło o potrzebę wylania z siebie pewnych doznań, pozwalającą ukoić samą siebie" - mówiła w wywiadzie dla portalu natemat.pl Kasia Kowalska.

Smutne teksty jej piosenek stały się w latach 90. gotowym przepisem na sukces. Ich autorka błyskawicznie podbiła polską scenę muzyczną i serca słuchaczy. Ale, jak często bywa, szczęście zawodowe nie szło w parze z powodzeniem w życiu prywatnym. Związek z muzykiem greckiego pochodzenia, Kostkiem Joriadisem, nie przetrwał próby czasu - mężczyzna zniknął z życia Kasi Kowalskiej i ich córeczki, wówczas kilkumiesięcznej Oli. Rozstaniem zakończyła się też kolejna relacja. Tymczasem kariera Kasi - niegdyś świetnie się zapowiadająca - nagle, ku zaskoczeniu wielu fanów, wyhamowała. Ale wszystko wskazuje na to, że Kasia Kowalska nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Zobacz wideo Steczkowska: Ksiądz przyleciał i mówi, że szyby mu drżą

Błyskawiczna kariera

Urodzona 13 czerwca w podwarszawskim Sulejówku Katarzyna Kowalska już jako mała dziewczynka przejawiała talent muzyczny. Jeszcze w przedszkolu wygrała konkurs muzyczny. Później realizowała swoją pasję, śpiewając w chórze kościelnym. Pierwszy większy sukces przyszedł, kiedy Kasia była w liceum. Wówczas przez dowcip koleżanki trafiła na uroczystość z okazji pożegnania czwartych klas. Koncert, który w założeniu miał być żartem, wyszedł tak dobrze, że młodej artystce zgotowano owacje na stojąco. Zachęcona tym Kasia zaczęła snuć plany muzycznej kariery. Pierwsze miłosne zawody posłużyły za inspirację do tekstów - już wówczas bardzo dojrzałych, smutnych, melancholijnych.

Gdy śpiewałam, od razu było mi trochę lżej. Później okazało się, że te piosenki podobają się innym. Oczywiście początkowo nie sądziłam, że pewnego dnia zacznie ich słuchać cała Polska - wspominała początki kariery Kasia Kowalska w wywiadzie dla portalu natemat.pl.

Jeszcze w liceum Kasia postanowiła wybrać się na festiwal do Jarocina. Wiedziała, że rodzice nie wyrażą na to zgody, samodzielnie zarobiła więc pieniądze, pracując jako kelnerka w jednej z restauracji i sprzedawczyni w sklepie mięsnym. Festiwal okazał się wielkim przeżyciem i utwierdził młodą dziewczynę w przekonaniu, że pragnie związać swoją przyszłość z muzyką. Dlatego kiedy nie dostała się na studia polonistyczne, pomimo sprzeciwu rodziców, postanowiła realizować swoją pasję. Sukces nie kazał na siebie długo czekać.

W 1992 roku Kasia Kowalska zaczęła karierę jako wokalistka w zespole Evergreen. Już rok później zauważyła ją Katarzyna Kanclerz z Izabelin Studio. Spotkanie okazało się niezwykle istotne dla rozwoju kariery - umożliwiło wydanie debiutanckiej płyty "Gemini" w 1994 roku. Lata 90. w polskiej muzyce należały do Kasi Kowalskiej. Swoim szczerym, pełnym smutku i nostalgii repertuarem młoda dziewczyna błyskawicznie podbiła serca fanów. Osobiste teksty o utraconej miłości stały się mottem generacji nastolatków, jak Polska długa i szeroka. Fani docenili nie tylko warstwę muzyczną, ale przede wszystkim wyjątkową wrażliwość i szczerość w dzieleniu się intymnymi przeżyciami. A życie Kasi Kowalskiej nie szczędziło jej materiału na teksty o nieszczęśliwej miłości.

Kasia Kowalska
Kasia Kowalska fot. Arkadiusz Ścichocki / Agencja Wyborcza.pl

Sukcesy i brak szczęścia w miłości

21-letnia Kasia Kowalska odniosła sukces, o jakim wiele polskich wokalistek mogło jedynie pomarzyć. Płyta "Gemini" pokryła się podwójną platyną, a piosenki takie jak "Wyznanie", "Oto ja" i "Kto może to dać" zostały hitami okupującymi czołówki list przebojów. W tamtym okresie Kasia wystąpiła nawet jako support legendarnego artysty Boba Dylana. W 1995 roku za wykonanie singla "Jak rzecz" na festiwalu w Sopocie zdobyła Grand Prix i Nagrodę Publiczności. Za ten utwór piosenkarka otrzymała Fryderyka. W 1996 roku reprezentowała Polskę w Konkursie Piosenki Eurowizji w Oslo, zajęła w nim 15. miejsce. A honorarium z płyty - choć na dzisiejsze czasy śmiesznie niskie - dla młodej dziewczyny z niezbyt zamożnego domu było prawdziwą fortuną.

Dostałam za niego tyle, że wystarczyło na Opla Corsę 1.2, wydałam na niego całe pieniądze z płyty. Ale dla mnie, dziewczyny z niezbyt zamożnego domu, i tak była to naprawdę wielka sprawa! Samochód sprawił, że moje życie stało się nie tylko wygodniejsze, ale i bezpieczniejsze. Wcześniej było tak, że o różnych porach dnia i nocy musiałam przemieszczać się pociągiem podmiejskim pomiędzy Sulejówkiem, gdzie mieszkałam z rodzicami a Warszawą, w której miałam codziennie próby - wspominała artystka.

Sukces nie szedł jednak w parze ze szczęściem w życiu prywatnym. Wkrótce po swoim debiucie Kasia Kowalska została wprawdzie mamą, ale rodzinna sielanka nie trwała długo. Gdy Ola, córeczka Kasi, miała kilka miesięcy, jej ojciec Kostek Joriadis, muzyk greckiego pochodzenia, który miał w dorobku występy z supergwiazdami, takimi jak Lady Pank, Bajm czy Maanam - porzucił artystkę i maleńkie dziecko.

Po porodzie szybko zostałam sama, bo ojciec Oli postanowił ewakuować się z naszego życia. Nie szukał żadnego kontaktu z dzieckiem, nie dał przez te lata na utrzymanie córki ani grosza - wspominała Kasia Kowalska w wywiadzie dla magazynu "Pani".

Mężczyzna wyprowadził się na stałe do Grecji, by opiekować się chorą matką. Kasia Kowalska postanowiła pozbawić byłego partnera praw rodzicielskich.

Ponieważ kontakty z nim mogły się wiązać z różnymi problemami, np. z utrudnianiem zgody na wydanie paszportu, został pozbawiony praw rodzicielskich, a Ola ma moje nazwisko - wyjaśniała Kasia Kowalska w tym samym wywiadzie.

Po rozstaniu Kasia Kowalska skupiła się na wychowywaniu córeczki i pracy. Oprócz kolejnych utworów nagrywała również piosenki do filmów, między innymi: "Straciłam swój rozsądek", "Dlaczego nie" do "Nocnego Grafitti", w którym również zagrała jedną z ról. Z kolei jej utwór "Modlitwa" pojawił się w filmie animowanym "Dzwonnik z Notre Dame". Nadal trwało pasmo sukcesów - płyta "Czekając na..." pokryła się platyną jeszcze przed premierą. Kolejne wydawnictwo, także platynowe, czyli album "Pełna obaw", pozwolił Kasi wylansować przeboje "Wyrzuć ten gniew" i "Co może przynieść nowy dzień", a także zdobyć kolejnego Fryderyka. Pod koniec 2001 roku Kasia Kowalska otrzymała Europejską Nagrodę Muzyczną MTV dla najlepszego polskiego wykonawcy. W 2002 ponownie zaskoczyła fanów, wydając szóstą już płytę – "Antidotum". Krążek składał się z 12 utworów. Najpopularniejsze z nich, "Bezpowrotnie" i "Antidotum", szybko pojawiły się na listach przebojów i zajęły miejsca w czołówce. Płyta w miesiąc zyskała status złotej i sprzedała się w 35 tysiącach egzemplarzy.

Kasia Kowalska
Kasia Kowalska Fot. Rafał Mielnik / Agencja Wyborcza.pl

Koniec i początek

W 2008 roku Kasia Kowalska urodziła drugie dziecko. Ojcem jej syna, Ignacego, jest perkusista Marcin Ułanowski. Niestety również ten związek nie przetrwał próby czasu. Tymczasem kariera Kasi Kowalskiej niespodziewanie wyhamowała. Co prawda jej płyta "Antepenultimate" z 2008 roku pokryła się platyną tak samo jak wszystkie wcześniejsze albumy, ale została przyjęta dużo chłodniej. Wkrótce potem Kasia Kowalska przestała nagrywać nowe płyty i wycofała się w cień. Zamknęła się w sobie, zaczęła pić. Rodzina i przyjaciele zamartwiali się o nią. Na szczęście, artystka znalazła w sobie siłę, by pokonać demony. Jak przekonywała w jednym z wywiadów, motywację, by wziąć się w garść dali jej Ola i Ignacy:

Nie chcę, żeby moje dzieci widziały mamę pijaną na kanapie, bo się poddała, bo znalazła sobie takie wyjście - wyznała Kasia Kowalska.

Na swój kolejny, muzyczny krok kazała jednak światu czekać aż do 2016 roku, kiedy światło dzienne ujrzał krążek "Aya". Ale choć spodobał się krytyce i przyniósł artystce dwie nominacje do Fryderyka, fani nie podzielali entuzjazmu. Być może winny był mniej depresyjny niż wcześniej klimat piosenek? W rozmowie z magazynem "Viva!" Kasia Kowalska przyznała, że nie chciała, by "Aya" stylistycznie wyróżniała się na tle jej poprzednich muzycznych dokonań. Podkreśliła jednak, że wraz z producentem wybrała utwory, które "nie będą pielęgnowały dekadencji" i "nie sprawią, że człowiek chce się pociąć żyletką".

Zmieniło się moje podejście w życiu, wiadomo, to też przychodzi w wiekiem. Załóżmy, że jest to jakaś dojrzałość, że człowiek docenia pewne rzeczy w życiu i cieszy się tym, co ma - mówiła Kasia Kowalska.

Przyznała też, że płyta jest hołdem dla jej zmarłego taty. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w życiu Kasi Kowalskiej również w 2020 roku. Wówczas jej studiująca w Londynie projektowanie mody córka Ola, ciężko zachorowała. Początkowo podejrzewano u niej Covid-19, później jednak okazało się, że za jej ciężki stan odpowiadał agresywny adenowirus. 23-latka musiała być intubowana, a jej matka ze względu na pandemiczne obostrzenia nie mogła do niej przylecieć. Na szczęście po kilku tygodniach Ola wyzdrowiała. Kasia Kowalska przyznaje, że ma dziś świetny kontakt z obojgiem dzieci i dają jej one siłę, by z optymizmem patrzeć w przyszłość. Wróciła też do koncertowania, jej nazwisko wzbudza wiele pozytywnych wspomnień, a twórczość idealnie wpisuje się w modę na lata 90.

Muzyka to jest mój świat, w którym najlepiej się odnajduję i który jest dla mnie tratwą ratunkową, muszę mieć z nią kontakt, z dźwiękiem. Od paru lat biorę lekcje pianina, bo obiecałam kiedyś mojemu tacie, że nauczę się grać z nut i w ten sposób spełniłam swoją obietnicę. Na czterdzieste któreś urodziny kupiłam sobie fortepian - mówiła artystka w sierpniu zeszłego roku w wywiadzie dla portalu Onet.pl.

Dodała też, że choć pandemia nie sprzyjała jej twórczo, pracuje nad nowymi piosenkami.

Kiedy pokażę je słuchaczom - tego nie potrafię powiedzieć, ale na pewno nie każę na nie czekać kilka lat... - obiecała artystka.

Na razie fani mogą cieszyć się dwupłytowym albumem Kasi Kowalskiej "Live Pol’and’Rock Festival 2021". Krążek jest zapisem niezwykłego koncertu, który artystka wraz ze swoim zespołem dała na dużej scenie "Najpiękniejszego Festiwalu Świata".

Więcej o: