Johnny Depp kontra Amber Heard. Rusza "proces dekady" transmitowany w TV. Na wyrok wpłyną zeznania Muska i Franco

Odkąd w maju 2016 roku Amber Heard powiedziała na głos, że była bita i słownie atakowana przez Johnny'ego Deppa, ruszyła lawina. Kolejne miesiące, a teraz już lata, i coraz to nowsze wypowiedzi aktorki i aktora, pozwoliły stworzyć obraz potwornej relacji przepełnionej agresją. W takich przypadkach zawsze trudno stwierdzić, kto mówi prawdę, bo to słowo przeciwko słowu. Zdecyduje o tym sąd, który przesłucha setki osób. 11 kwietnia ruszy "proces dekady", bo tak nazywają go zagraniczne media. Na przesłuchaniu ma stawić się 38 świadków Deppa i 81 Heard. Jest też 1530 dowodów w postaci m.in. nagrań czy wiadomości z prywatnej korespondencji.

Więcej o konfliktach z udziałem gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl.

Gdy w maju 2016 roku media obiegła informacja o tym, że Amber Heard po 15 miesiącach małżeństwa składa papiery rozwodowe, niewiele było wiadomo. W oświadczeniu padło, że chodzi o "różnice nie do pogodzenia". A to mogło oznaczać najłagodniejszy scenariusz, czyli po prostu różnice charakterologiczne, które sprawiły, że nie mogła porozumieć się z mężem w prozaicznych kwestiach. Nikt wtedy nie mógł się spodziewać, że później usłyszymy o tak drastycznych, odrażających i brutalnych sytuacjach z życia pary, których nikt nie chciałby sobie wyobrażać.

Choć wydawało się, że rozwód zakończy serię wzajemnych medialnych ataków Deppa i Heard, w rzeczywistości był początkiem ujawniania jeszcze bardziej szokujących doniesień. Odcięty palec u Deppa, załatwienie się na łóżko u Heard. 11 kwietnia rozpoczyna się proces, który zapewne zapisze się na kartach historii jako jedna z najgrubszych afer z udziałem aktora, który był na szczycie i szybko z niego spadł. W ciągu trzech lat nie zagrał żadnej roli. Dopiero niedawno pojawiła się informacja, że otrzymał angaż w "In the Hand of Dante". Heard z kolei na brak propozycji nie może narzekać. Tego, kto jest bardziej, a kto mniej winny, raczej określić się nie da. Obydwoje stosowali przemoc, obydwoje przekraczali granice. 

Zobacz wideo O co chodzi w konflikcie Johnny'ego Deppa i Amber Heard?

Rusza "proces dekady" z udziałem Amber Heard i Johnny'ego Deppa. Co było wcześniej?

Johnny Depp i Amber Heard, mimo formalnego zakończenia związku, wielokrotnie wracali do sprawy.  Aktor, który został nazwany przez magazyn "The Sun" żonobijcą, nie chciał dawać mediom przyzwolenia na tak jednoznaczne określenie go jako agresora i pozwał gazetę. Jednocześnie zwrócił na siebie jeszcze większą uwagę i nie pozwalał sprawie ucichnąć. Ostatecznie z tego starcia wyszedł przegrany i w listopadzie 2020 prasa, telewizja i portale dowiedziały się, że mogą, bez obaw o ewentualny pozew, nazywać go przemocowcem, bo dowody i zeznania świadków jasno na to wskazują. Depp zupełnie sobie nie pomógł, bo wcześniej dziennikarze musieli zastanowić się dwa razy, czy mogą określać go w taki sposób i narażać się na ryzyko. I choć Heard też była wobec Deppa agresywna, bo m.in. rzucała w jego szklanymi butelkami (uderzyła go tak dotkliwie, że stracił kawałek palca), tłumaczyła, że robiła to, by bronić się przed atakiem. Sędzia uznał wtedy, że zeznania aktorki są "zasadniczo prawdziwe".

Wypowiedzi dotyczące tych kwestii - tak, ale co do innych pojawiało się przez lata sporo wątpliwości. Aktorka, chcąc uzyskać w sądzie zakaz zbliżania, wyjawiła, że Depp miał zaatakować ją, gdy ta rozmawiała przez telefon z przyjacielem, iO Tillett Wright. Amber, która miała próbować uchronić się przed ciosami aktora - zgodnie z jej wersją - zdążyła tylko krzyknąć do telefonu: "Wezwij policję!" Problem polega na tym, że policjanci wówczas nie odebrali takiego telefonu. A na pewno nie w momencie, o którym mówi Heard. To kwestionuje wiarygodność przedstawianej przez nią narracji i stawia pytanie, co jeszcze w zeznaniach się nie zgadza. 

Amber Heard, Johnny Depp
Amber Heard, Johnny Depp East News

Niektórzy twierdzą, że chciała zniszczyć Deppa, prowokowała go i próbowała wzbogacić się na rozwodzie. Inni - że jest poszkodowaną, która nie bała się powiedzieć na głos o ataku ze strony kogoś tak znanego, cenionego i - wydawać by się mogło - nie do ruszenia. Faktem jest jednak, że istnieją dowody na prawdziwość wersji i Deppa, i Heard. Obydwoje zapewne trochę naginali fakty, ale piekło, które przeszło każde z nich, z pewnością trudno sobie wyobrazić.

Kolejne starcie między Heard i Deppem 

11 kwietnia rusza proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył Heard. Domaga się 50 mln dolarów odszkodowania. Główny powód? Tekst "The Washington Post", w którym Amber ujawniła, że była ofiarą przemocy ze strony partnera. Choć nazwisko Deppa nie pada, wizerunkowo jest skreślony. Teraz on, chcąc się bronić, zawalczy w sądzie. Proces będzie transmitowany na żywo na antenie Court TV. Co więcej, szykuje się nie lada batalia, tym bardziej że wśród świadków po stronie aktorki znajdują się m.in. James Franco i Elon Musk. Poznamy także treść wiadomości, które Heard wymieniała z Jasonem Momoą, Jamesem Wanem i Zackiem Snyderem, a także Johnny Depp z J. K. Rowling czy Jackiem Whitem.

Różnica między procesem z "The Sun" polega na tym, że pojawią się także świadkowie, którzy nie zostali dopuszczeni wcześniej do sprawy. To m.in. policjanci, którzy mieli - zdaniem Heard - odebrać jej zgłoszenie o przemocy w domu jej i Deppa. 

Zobacz też: Winona Ryder była ikoną lat 90. Grała u Burtona, Scorsese, Allena. Nagle skandal i telefony zamilkły

Więcej o: