O gwiazdach PRL-u przeczytasz również na Gazeta.pl >>>
Szara rzeczywistość czasów PRL-u, ciągnąca się w nieskończoność praca na planach filmowych, a może po prostu ponadczasowa, zwykła ludzka słabość - można doszukać się wielu potencjalnych przyczyn, dla których gwiazdy miały problemy z dochowaniem wierności. Ówcześni przedstawiciele elit artystycznych mogli co prawda liczyć na prywatność, o której dzisiejsi celebryci mogą co najwyżej pomarzyć. Nie znaczy to jednak wcale, że ich miłosne przygody pozostawały całkowitym sekretem. W środowisku artystycznym były raczej tajemnicą poliszynela, a informacje o tym "kto z kim", rozprzestrzeniały się najczęściej pocztą pantoflową. W środowisku filmowym czy muzycznym aż huczało od plotek o namiętnych związkach ulubieńców publiczności. Miłosne uniesienia i opowieści o nich dodawały kolorów szarej, PRL-owskiej codzienności.
"Jestem estetką. On był tak skończenie przystojny i tak nieprawdopodobnie pięknie zbudowany..." - takimi słowami po latach Barbara Brylska tłumaczyła się ze słabości do Jerzego Zelnika. Z kolei aktor, ówczesne bożyszcze kobiet, mówił o pięknej koleżance z planu, że "był zaślepiony tą miłością". Razem w życiu prywatnym wyglądali równie pięknie co na planie filmowym. Jednak w związku coś poszło nie tak. Para poznała się na planie PRL-owskiej superprodukcji, filmu "Faraon". Wcielającemu się w tytułową rolę Zelnikowi partnerowała kapłanka Kama - Barbara Brylska. I choć para wspólne sceny kręciła tylko w atelier, z którego Zelnik wyjechał pracować nad pozostałą częścią na pustyni, m in. w Egipcie, spędzony razem czas wystarczył, by pomiędzy dwójką aktorów wybuchł płomienny romans. Zelnik w jednym z wywiadów wspominał, jak ciężko znosił rozłąkę z ukochaną:
Pamiętam okres, kiedy byłem na pustyni przez pięć miesięcy i marzyłem, że ona tam przyjedzie, choć wiedziałem, że miała sceny tylko w atelier. Oczekiwałem jednak cudu. Tam na tej pustyni bardzo się tęskniło za wszystkimi bliskimi. A ja czułem nieprawdopodobny głód Baśki. (...) To była moja pierwsza pełna miłość - uczucie połączone z konsumpcją - wyznawał aktor.
Pomimo że Barbara Brylska odwzajemniła to uczucie, związek nie przetrwał próby czasu. Zakochanym na drodze stanął fakt, że aktorka była wówczas zamężna. Rozwód się przeciągał, a po zakończeniu zdjęć do "Faraona" aktorka wyjechała na plan niemieckiego filmu "Białe wilki". Tam ponownie trafiła ją strzała amora - zakochała się w jugosłowiańskim aktorze, Slobodanie Dimitrijeviczu. Zelnik nie pozostał jej dłużny - wkrótce poznał swoją przyszłą żonę, Urszulę. Choć wielu wydawało się, że Brylska i Zelnik są sobie przeznaczeni, ich drogi się rozeszły.
Gwiazdy czasów PRL-u nad "zachodnimi" kolegami miały tę przewagę, że ich każdego kroku nie śledzili natrętni paparazzi. Z tego powodu o ich namiętnych romansach i rozstaniach wiemy tylko z opowieści głównych zainteresowanych lub ich przyjaciół. Tak jest też w przypadku romansu Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego i słynnej bójki, która tę relację zakończyła. Chodzi oczywiście o sytuację, kiedy do rękoczynów doszło pomiędzy aktorem a tzw. "czerwonym księciem" - kierowcą rajdowym, prywatnie synem byłego komunistycznego premiera, Andrzejem Jaroszewiczem. Tak skończył się jeden z najbardziej elektryzujących romansów czasów PRL-u. A wszystko zaczęło się od lekcji jazdy konnej, które Maryla Rodowicz pobierała u Daniela Olbrychskiego. Pomiędzy parą będących u szczytu sławy gwiazd, szybko wybuchł płomienny romans, który zakończył się z hukiem po trzech latach.
Co stanęło na przeszkodzie tej miłości? Najprościej mówiąc, przeszłość. A konkretnie fakt, że ówczesna żona Daniela Olbrychskiego nie chciała mu dać rozwodu. Niektórzy uważają też, że Olbrychski był zazdrosny o to, że Rodowicz cieszyła się wówczas większą popularnością niż on sam. Jakiś czas temu aktor zdradził, że mimo problemów w związku, planował z Marylą założyć rodzinę. Niestety, nie było im pisane zostać rodzicami.
Chcieliśmy mieć dzieci. Niestety Maryla poroniła. Za dużo pracowała, nie umiała się ochronić - wyznał aktor w książce "Maryla. Życie Marii Antoniny".
Wszystkie te przeciwności popchnęły artystkę w ramiona innego. Do Olbrychskiego od pewnego czasu docierały plotki, że Maryla spodobała się Andrzejowi Jaroszewiczowi, synowi ówczesnego premiera. Zadzwonił do jego domu, a kiedy odebrała Maryla, oświadczył, że zaraz po nią przyjedzie. Na miejscu zobaczył, jak Maryla i jej adorator siedzą przy stole, popijając alkohol. Wówczas stracił panowanie nad sobą. "Furtka na posesję była zamknięta, więc przeskoczył przez parkan. Gdy wszedł do środka, Jaroszewicz dostał w dziób" - opowiadała w jednym z wywiadów artystka. Po incydencie Maryla Rodowicz kazała krewkiemu narzeczonemu wyprowadzić się z ich wspólnego mieszkania, a romans przeszedł do historii.
Ich związek nazywano "najpilniej strzeżonym romansem czasów PPL-u". Ponoć Monice Jaruzelskiej udało się ukryć swój zakazany związek z Bogusławem Lindą nawet przed samym generałem Jaruzelskim. Jak to możliwe, skoro rzekomy romans szybko stał się na warszawskich salonach najgorętszym tematem plotek? I co sprawiło, że pomiędzy córką przedstawiciela PRL-owskiej wierchuszki a gwiazdorem i bożyszczem kobiet narodziło się uczucie? Szczegóły tajemniczej relacji wyszły na jaw dopiero po latach dzięki autobiograficznej książce głównej zainteresowanej, "Towarzyszka Panienka". W latach 80. Bogusław Linda był już odnoszącym sukcesy aktorem, ale za sprawą cenzury jego kariera utkwiła w martwym punkcie. Aż 13 filmów z udziałem Lindy "trafiło na półkę", czyli zostało objętych zakazem rozpowszechniania. Władze blokowały też jego karierę zagraniczną, odmawiając konsekwentnie wydania paszportu. Bogusław Linda nie miał więc wyboru - musiał poczekać na lepsze czasy.
Przestój w karierze osładzało aktorowi bujne życie towarzyskie. Ponoć to właśnie na jednej z imprez podeszła do niego atrakcyjna brunetka. Zauroczony nią Linda dopiero po fakcie dowiedział się, że kobieta, z którą flirtował tego wieczoru, to córka człowieka odpowiedzialnego za blokowanie filmów z jego udziałem. Nie zniechęcił się jednak, szczególnie że młoda kobieta podczas kolejnych spotkań bez zażenowania opowiadała dowcipy o swoim ojcu. Ale Bogusław Linda traktował córkę generała jak zakazany owoc. Para miała więc ukrywać się przed światem, spędzając wspólnie czas na Warmii i Mazurach, z dala od warszawskiego zgiełku i ciekawskich spojrzeń. Mimo to, w artystycznym światku stolicy aż huczało od plotek. Do dziś nie wiadomo, co sprawiło, że ten związek nie przetrwał próby czasu.
Romans Stanisława Dygata i Kaliny Jędrusik szokował opinię publiczną czasów PRL-u. Piękna aktorka rozbiła małżeństwo starszego od siebie o 16 lat pisarza, a co gorsza wydawała się nie mieć z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia i zdradzała partnera na prawo i lewo. On, przynajmniej początkowo, nie pozostawał jej dłużny. Większości Polaków nie mieściło się w głowie, że Kalina Jędrusik żyła tak, jak chciała, nic sobie nie robiąc ze zdania opinii publicznej. Artystka była znana ze swojej nieskrępowanej, rozbuchanej seksualności. Ale pomimo zdrad i karczemnych awantur, tych dwoje nie potrafiło bez siebie żyć. "Jest wariatką. Ale nie zamieniłbym jej na żadną inną!" - mówił o niej Stanisław Dygat. "Staś wyłowił mnie z morza i zostałam jego złotą rybką. Od razu pomyślałam, że to będzie mężczyzna mojego życia" - dodawała Kalina Jędrusik.
Skandale z udziałem Kaliny Jędrusik były na ustach całej Polski. Dygatowie prowadzili dom otwarty, słynący nie tylko z suto zakrapianych imprez, na których bywała warszawska śmietanka. Pani domu często podejmowała gości nago, leżąc w łóżku. Krążyły plotki, że gwiazda kąpie się w szampanie, kochanków zmienia jak rękawiczki, a o swoich przygodach ze szczegółami opowiada mężowi.
Nie wyobrażam sobie życia bez seksu. Brak seksu to kalectwo, które trzeba leczyć" - przekonywała Jędrusik.
Na liście jej kochanków byli m.in. muzyk Wojciech Gąssowski oraz aktorzy Władysław Kowalski i Tadeusz Pluciński. Jednak, mimo że para żyła w otwartym związku, małżeństwo przetrwało 24 lata, aż do śmierci pisarza w 1978 roku. Po jego odejściu aktorka przyjęła chrzest, zaś w każdą rocznicę śmierci ukochanego zamawiała mszę w jego intencji.
"Przypalał mnie tym wzrokiem, aż ciarki przechodziły mi po plecach" - wspominała spotkanie z Czesławem Niemenem włoska piosenkarka, Farida. Concetta Gangi, jak naprawdę się nazywała, przyjechała na festiwal Cantagiro nie przypuszczając, że pozna tam miłość swojego życia. Miała już zresztą wówczas męża, Sycylijczyka. I to właśnie jej małżeństwo stanęło na drodze płomiennemu romansowi, który wybuchł pomiędzy Faridą a Czesławem Niemenem. Choć gwiazdor ściągnął ukochaną do Polski i planował z nią wspólne życie, dla męża artystki jej romans był plamą na honorze. Ona być może znalazłaby siłę, by mu się przeciwstawić, gdyby nie ciężka choroba ojca. Farida zawarła pakt z Bogiem - jeśli jej ukochany ojciec wyzdrowieje, ona wróci do męża i postara się ze wszystkich sił być przykładną żoną. Tak też się stało.
Mimo że romans Faridy i Czesława Niemena się skończył, artystka nigdy nie zapomniała o ukochanym. Po latach powiedziała o Czesławie:
Dziękuję mu, że mogłam spotkać taką miłość. Niemen mówił mi często, że kochał mnie, zanim jeszcze mnie poznał, zawsze... i że będzie mnie kochał także "tam". Nasze dusze po prostu się rozpoznały, ponieważ jesteśmy identyczni.
Farida nigdy nie pogodziła się ze śmiercią Czesława Niemena, co roku odwiedzała jego grób. A w pamięci fanów ten związek zapisał się dzięki pięknym, muzycznym duetom, takim jak piosenka "Musica Magica", która wzrusza do dziś.