• Link został skopiowany

Polański zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Choć nie znała francuskiego, grała u boku Delona. "Ewa chce spać... Basia kochała"

Była olśniewająca. Jej wdzięki zawróciły w głowie Romanowi Polańskiemu tak bardzo, że została jego pierwszą żoną. Ale to dla innego mężczyzny Barbara Kwiatkowska-Lass zrezygnowała ze świetnie zapowiadającej się, międzynarodowej kariery.
Barbara Kwiatkowska-Lass
East News

Choć nie miała wykształcenia aktorskiego, błyskawicznie podbiła nie tylko polski, ale też zagraniczny świat kina. W zdobyciu roli we francuskim kinie nie przeszkodził jej nawet brak znajomości języka obcego. Nazywano ją polską Brigitte Bardot. Oprócz wrodzonego talentu, Barbara Kwiatkowska-Lass olśniewała zjawiskową urodą i dziewczęcym wdziękiem. To te cechy otworzyły jej drogę do debiutu, gdy miała zaledwie 17 lat. Niekwestionowany urok aktorki sprawił też, że bez pamięci zakochiwali się w niej mężczyźni. Roman Polański nazywał ją "swoim najpiękniejszym trofeum" (co dziś brzmi nieco przedmiotowo). Ale ani małżeństwo ze słynnym reżyserem, ani z austriackim gwiazdorem Karlheinzem Böhmem nie przetrwały próby czasu. Jej kariera, choć świetnie się zapowiadająca, trwała zaledwie dekadę. Do rezygnacji z marzeń zmusił Kwiatkowską chorobliwie zazdrosny drugi mąż. Gwiazda kina zmarła przedwcześnie. Kiedy - będąc w kwiecie wieku - zachorowała, lekarze dawali jej 10 lat życia. Przeżyła zaledwie sześć.

Zwycięstwo na niby

Barbara Kwiatkowska przyszła na świat w niewielkiej miejscowości Patrowo koło Gostynina w samym środku wojennej zawieruchy - 1 czerwca 1940 roku. Była czwartym z pięciorga dzieci chłopskiej rodziny. Ale wczesne dzieciństwo Barbary było dalekie od wiejskiej sielanki. Podczas okupacji Kwiatkowscy podzielili los wielu polskich rodzin - Niemcy odebrali im gospodarstwo, a jego właścicieli wraz z dziećmi zesłali do obozu przejściowego na terenie Rzeszy. Tam zlitowała się nad nimi pewna Niemka - przygarnęła Kwiatkowskich do siebie do pracy na roli. Dzięki temu wszyscy przeżyli i po wojnie wrócili do Polski. Ale szybko okazało się, że powołaniem Basi nie jest wiejskie życie. Dziewczynka od najmłodszych lat przejawiała talent aktorski. Rodzice postanowili nie stawać na drodze pasji córki i zgodzili się, by dołączyła do zespołu pieśni i tańca Skolimów. Z niego nastolatka trafiła do szkoły baletowej, ale i tam nie zagrzała długo miejsca.

Barbara Kwiatkowska-Lass
Barbara Kwiatkowska-Lass Tadeusz Kubiak / Tadeusz KUBIAK/East News

Legenda głosi, że Barbara Kwiatkowska na plan filmu "Ewa chce spać" trafiła dzięki wygranej w organizowanym przez magazyn "Film" konkursie "Piękne dziewczęta na ekrany". Było jednak inaczej, bo Barbara była zbyt nieśmiała, aby w wyścigu do sławy w ogóle wziąć udział. Zamiast tego, wierna wpojonym przez rodziców zasadom, imała się pomniejszych zleceń. Jednak choć brakowało jej przebojowości, zjawiskowa uroda pozwoliła Barbarze wyjść z cienia. Szczęśliwy traf chciał, że kiedy Kwiatkowska grała epizod taneczny w kręconym w Łodzi filmie, wypatrzyli ją ludzie pracujący przy filmie Tadeusza Chmielewskiego. I natychmiast donieśli poszukującemu odtwórczyni głównej roli reżyserowi, że znaleźli idealną kandydatkę.

Debiutancki film okazał się przełomem nie tylko w życiu zawodowym Barbary. To właśnie na planie "Ewa chce spać" Kwiatkowska poznała swojego pierwszego męża. Młoda aktorka miała wtedy 17 lat. Roman Polański, bo o nim mowa, tak wspominał dzień, kiedy pierwszy raz zobaczył ukochaną w holu łódzkiego Grand Hotelu.

Nagle do recepcji podeszła jakaś dziewczyna i wzięła klucz. Była uderzająco piękna, miała olbrzymie oczy i pełne, zmysłowe usta. Jej fantastyczną figurę podkreślała w sposób doskonały prosto skrojona sukienka w pionowe pasy. - Kto to jest? - zapytałem siedzącego obok Janusza Morgensterna, kolegę ze studiów. - Gra w filmie "Ewa chce spać" - odparł tamten. - Barbara coś tam - pisał Polański w swoich wspomnieniach.
Barbara Kwiatkowska-Lass, po prawej Roman Polański
Barbara Kwiatkowska-Lass, po prawej Roman Polański Wladyslaw Slawny / Forum / Wladyslaw Slawny / Forum

Roman Polański zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ale Barbara Kwiatkowska początkowo nie podzielała jego uczucia. Po pierwsze, dla debiutantki główna rola okazała się wyzwaniem niemal ponad siły. Nieprzyzwyczajona do zarywania nocy Barbara była tak wycieńczona, że pewnego dnia zasnęła na planie i zdjęcia trzeba było przerwać. Poza tym młodziutka aktorka była wówczas zakochana w starszym mężczyźnie - reżyserze Tadeuszu Chmielewskim. Jej wybranek był żonaty. W nieszczęśliwej miłości Polański dostrzegł szansę dla siebie. Zaprzyjaźnił się z Barbarą i tak skutecznie ją pocieszał, że pewnego wieczoru para wylądowała w łóżku.

Polska Brigitte Bardot

Związek Barbary i Romana wielu dziwił. Ona była pięknością, on urodą raczej nie grzeszył. Młody student reżyserii prowadził hulaszczy tryb życia, a początkująca aktorka była wierna zasadom wyniesionym z domu. Ale wbrew przepowiedniom, że romans nie przetrwa próby czasu, para zdecydowała się na ślub. Ceremonia odbyła się 9 września 1959 roku. Wesele było tak huczne, że interweniowała milicja. Przed surowymi konsekwencjami towarzystwo uchronił urok panny młodej. Barbarze udało się oczarować milicjantów i zaprosić ich na weselną wódkę.

Po świetnie przyjętym debiucie kariera Kwiatkowskiej szybko nabrała rozpędu. Można ją było oglądać m.in. w komedii "Pan Anatol szuka miliona" oraz "Zezowatym szczęściu" Andrzeja Munka. Rolę w tym drugim filmie załatwił żonie Polański. Zatrudnił ją też w swoim reżyserskim debiucie, etiudzie "Gdy spadają anioły", a następnie w filmie "Dwóch ludzi z szafą". Młody reżyser szybko zdobył kontakty za granicą i postanowił pomóc swojej żonie w międzynarodowej karierze, stał się jej menadżerem. Kwiatkowską w ojczyźnie zaczęto nazywać "polską Brigitte Bardot". Sama aktorka uważała to porównanie za nietrafione. Ale kariera międzynarodowa była tuż za rogiem.

Debiut w swoim pierwszym zagranicznym filmie - francuskiej produkcji zatytułowanej "Tysięczne okno", Kwiatkowska zawdzięczała mężowskiemu wsparciu i szczęśliwej pomyłce. Roman Polański starał się wprowadzić żonę do świata zachodniego filmu, ale ponieważ nie mówiła po francusku, z producentami rozmawiał w jej imieniu jako impresario. Ponoć podczas decydującej rozmowy z twórcami "Tysięcznego okna" zapytano, czy Kwiatkowska mówi po francusku. "Rien" (wcale) miał zgodnie z prawdą odpowiedzieć Polański. Ale ponieważ jakość połączenia była kiepska, po drugiej stronie usłyszano "bien" (dobrze). Barbara dostała rolę, a kiedy na jaw wyszła prawda, było już za późno. Wszystko jednak skończyło się dobrze - nauczyła się tekstu na pamięć. A już niebawem wystąpiła w filmie "Co za radość żyć", w którym partnerował jej Alain Delon. Wtedy już posługiwała się nazwiskiem Lass, łatwiejszym do wymówienia za granicą. Ponoć aktorka wybrała je, bo przypominało jej krajobraz rodzinnej miejscowości.

Wiara w talent żony wkrótce obróciła się przeciw Polańskiemu. Choć para od początku znajomości nie była sobie wierna, zakochani wybaczali sobie wzajemnie zdrady. Ale kiedy na planie filmu "Rififi" w Tokio Barbara poznała o dwadzieścia lat starszego austriackiego aktora Karlheinza Böhma, zakochała się i zażądała rozwodu. Porzucony Polański po latach ze smutkiem wspominał, że po pierwszej żonie pozostał mu tylko czerwony kabriolet - mercedes 190SL, kupiony za pieniądze uzyskane dzięki roli Kwiatkowskiej w "Co za radość żyć".

"Basia kochała, żyła - teraz śpi"

Kiedy minęło pierwsze zauroczenie, okazało się, że życie z Böhmem nie będzie łatwe. Kwiatkowska marzyła co prawda o stabilizacji i rodzinie, ale nie była gotowa na poświęcenie własnej kariery. Tymczasem drugi mąż był o Barbarę wręcz chorobliwie zazdrosny. Aktorka wystąpiła jeszcze w kilku filmach, m.in. w "Jowicie" Janusza Morgensterna, ale jej kariera zaczęła przygasać. W Austrii żyła w cieniu męża - gwiazdy kina, znanej m.in. z roli cesarza Franciszka Józefa I w kinowym hicie "Sissi". Aktorka skupiła się na życiu rodzinnym. Wkrótce po ślubie na świat przyszła córka pary, Katarina. Tymczasem mąż zadbał o to, by do Kwiatkowskiej nie docierały nowe oferty ról.

W moim imieniu napisał do mojej agentki, żeby nie przysyłała mi żadnych propozycji. (...) Zachowałam się jak idiotka. Żałuję, ponieważ moja decyzja świadczyła o mojej słabości - wyznała Kwiatkowska w wywiadzie dla "Ekspresu Wieczornego".
Barbara Kwiatkowska-Lass na 50. rocznicy założenia Radia Wolna Europa
Barbara Kwiatkowska-Lass na 50. rocznicy założenia Radia Wolna Europa RFE / RFE/East News

Barbara Kwiatkowska-Lass po latach przyznała, że za największą porażkę w życiu uważa fakt, że tak lekkomyślnie potraktowała swój zawód. Z mężem rozwiodła się po szesnastu latach małżeństwa, ale kiedy uwolniła się spod jego wpływu i chciała wrócić do gry, było już za późno. Wówczas Kwiatkowska skupiła się na pomocy znajdującej się w trudnej sytuacji rodakom. Wyszła ponownie za mąż za muzyka jazzowego Leszka Żądło. Para osiadła w Niemczech. W ich domu bywały takie postaci jak Jacek Kaczmarski, Agnieszka Osiecka czy Andrzej Wajda. Aktorka wspierała "Solidarność", wysyłała do ojczyzny paczki. Po upadku komuny coraz częściej myślała o powrocie do Polski. Nie zdążyła. U aktorki zdiagnozowano zaawansowaną żółtaczkę typu C. Lekarze dawali jej 10 lat życia, przeżyła zaledwie sześć. Barbara Kwiatkowska-Lass zmarła nagle na udar mózgu 6 marca 1995 roku, podczas koncertu legendy muzyki swingowej Ala Porcino. Zgodnie z życzeniem aktorki, pochowano ją w Polsce. Ale nie obyło się bez komplikacji - urna z prochami zaginęła. W jej poszukiwaniach wzięły udział Urząd Ochrony Państwa, poczta, a także linie lotnicze.

Zobacz wideo

Urna z prochami Barbary Kwiatkowskiej-Lass odnalazła się w urzędzie celnym w Bytomiu. Aktorka spoczęła w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Na grobie artystki widnieje napis autorstwa serdecznego przyjaciela aktorki, Jacka Kaczmarskiego: "Ewa chce spać... Basia kochała, żyła - teraz śpi".

Więcej o: