• Link został skopiowany

Zawód: influencer. Klikniesz "lajka", on zarabia. Nie ma bardziej opłacalnego biznesu w XXI wieku

Kim jest influencer? Jaki ma wpływ na nasze życie? Warto się zastanowić nad kolejnymi wciskanymi lajkami, bo to my kreujemy idoli.
Małgorzata Rozenek
Instagram.com/m_rozenek/Instagram.com/sylwianowaq

Influencer to niby ktoś, kto ma wpływ na dokonywane przez nas wybory. W zalewie reklam - przewodnik po tym, na co warto, a na co nie warto wydawać pieniądze. W ogóle to jakieś guru zakupów. Zamiast słuchać własnej intuicji i potrzeb, dzisiaj mamy taki słup reklamowy i łykamy z niego wszystko jak opłatek. Kim jesteśmy jednak MY i kim jest ten ktoś wpływowy?

Influencer, czyli kto?

Kiedyś był to artysta. Michael Jackson sprzedawał wszystko na pniu. Przypłacił to przypaleniem włosów w trakcie kręcenia reklamy Pepsi (przez resztę życia musiał nosić peruki). Potem Pepsi sprzedawał zespół Spice Girls - fenomen głoszący feministyczne przesłanie GIRL POWER. Czego one nie sprzedawały? Lizaki Chupa Chups, aparaty Polaroid, Pepsi, dezodoranty Impulse Spice, kanał Channel 5 w UK, czipsy Walkers, "The Look" - dodatek do tabloidu "The Mirror", sieci komórkowe, sieć sklepów Tesco. Dziewczyny były jedną z większych machin napędzających konsumpcję równie znanych jak one produktów. Do dzisiaj pozostają najlepiej sprzedającą się żeńską grupą wszech czasów.

Spice Girls reklamują Chupa Chups
Spice Girls reklamują Chupa ChupsChupa Chups

W Polsce taką machiną jest Małgorzata Rozenek-Majdan. Ta opchnie wszystko i nawet z wieśniaczek zrobi damy - tylko hotele jej nie wyszły (w 2015 r. prowadziła program "Piekielny Hotel", który okazał się klapą - przyp. red). Chciałem powiedzieć, że wyszła na nich jak Zabłocki na mydle, ale na mydle dobrze wyszła w latach 90. Edyta Górniak, kiedy półnaga reklamowała mydła LUX. I chyba też Camay Chic, czy to już kto inny? Niby w "internetach" nic nie ginie, a nie mogę tego za cholerę znaleźć. Te nasze gwiazdy to reklamują wszystko - mają wpływ nawet na pasztety, które jemy i które do dzisiaj chyba odbijają się czkawką Katarzynie Skrzyneckiej. A Skrzynecka to niesamowicie zdolna i pracowita kobieta. Czy dzisiaj istnieje jakikolwiek bank albo jakakolwiek sieć telefoniczna, której nie reklamuje ktoś znany? I czy Wy, drodzy Czytelnicy po takiej reklamie z nadzianym Kondratem, oferującym 2 procent w skali rocznej, lecicie do banku, czy raczej rzucacie krótkie “spie*****j” i zmieniacie kanał? Czy ludzie znani, mniej znani, ale poparci internetowymi lajkami mają wpływ na Wasze życie? Kim do cholery jest ten influencer i na kogo wpływa?

Małgorzata Rozenek
Małgorzata RozenekInstagram.com/m_rozenek/

Nie śledzę na Instagramie żadnych Insta-ludzkich wariacji reklamowych. Zamiast modeli i modelek z perfekcyjnymi zdjęciami, pozami, filtrami, chłopakami, dziewczynami, psami, kotami czy trenerami sprzedającymi odżywki w trakcie brania 120 na klatę - śledzę raczej znajomych i artystów. No chyba że Ekskluzywnego Menela albo Sylwię Nowak, bo to moi znajomi, a znajomych trzeba wspierać w ich biznesach. Sylwia jest tak obcykana w tych zasięgach i reklamach, że codziennie reklamuje coś nowego i liczy kasę. Najpierw się zastanawiałem, kto to kupuje - tu czekoladki, tu lakiery, pomadki, kampania Adidas, kręć się, kręć mamono. I poczytałem komentarze, a tam cała defilada pytań: skąd torebka, skąd spodnie, skąd rzęsy, skąd paznokieć? To samo u Menela. Wrzuci zdjęcie z Juniorem, a tam: skąd nosidełko, skąd skarpety, buty, spodnie, pasek, golf (on mi wisi golf, taki neonowy, żółty, z Zary). Teraz Menel ze wsi przenosi się do Sojczynka i buduje tam “luksusowe” kontenery, taki #intotheLAS. Znudzony miastem? Wbijasz, śpisz z dala od ludzkości na trzydziestu pięciu metrach kwadratowych, czyli więcej niż u Jakóbiaka i jakby bardziej ekskluzywnie, ale jako że z dala od świata to i menelsko za jednym zamachem. I ponoć są już pierwsze zapisy. Czyli opłaca się wypracować sobie markę. Ludzie pójdą za tobą nawet do pustelni.

Ekskluzywny Menel
Ekskluzywny MenelInstagram.com/ekskluzywny_menel/

Zrobiłem w zeszłym roku pewien projekt. I byłem świadkiem, jak działają zasięgi innych. Wsparły go nazwiska takie jak Domagalik, Gretkowska, Łepkowska i Parys. Literacki Olimp. W mediach pisała o nim między innymi Karolina Korwin Piotrowska, trochę matka chrzestna tego projektu. Nie było siana na medialna machinę - trzeba było działać i promować na własną rękę. Dorota Wróblewska, stylistka, projektantka biżuterii i autorka “Drzwi do Stylu” zaprosiła mnie na spotkanie autorskie. Radio Zet na wywiad. Ale sprzedaż wcale nie rosła. Ani liczba obserwujących na mojej stronie na Facebooku. Do czasu. Recenzję napisał PigOut - koleś od żarcia, krytyk chabaniny, generalnie wszystkiego co mięsne. Albo celebryckie i gorszego sortu. Autor książki “Świnia ryje w sieci, czyli z pamiętnika hejtera”. Jak ten wrzuci anegdotkę, to od razu chudniesz pięć kilo, bo tyle brzuszków robisz ze śmiechu. I tego dnia, zasięgi mi zrobił takie, że 1500 osób (!!!) polubiło moja stronę. To nigdy wcześniej, przy żadnym nazwisku nie miało miejsca. W czym tkwi sekret? Wychował sobie publiczność? Czy zaskarbił jej sympatię będąc po prostu szczerym do bólu? Bo on jest taki sam jak ja – zero-jedynkowy. Nigdy na środku boiska. Zawsze po jakiejś stronie i w drużynowych barwach. Najczęściej własnego sumienia. On nic nie sprzedaje, nic nie opycha (chyba, że sam burgery), a ma taka moc przy lekko ponad 50 tysiącach obserwatorów. Na czym polega ta magia?

Siła nazwiska

Czy ktoś oglądał dokument "Fyre" na Netfliksie? To film o festiwalu, który się nie odbył. Chłop wpadł na pomysł, aby zorganizować imprezę - do współpracy wziął sobie rapera Ja Rule'a i miliony dolarów od sponsorów. Całe przedstawienie reklamowały nazwiska takie jak Bella Hadid, Emily Ratajkowski, Hailey Baldwin aka Bieber i Kylie Jenner. Miało być luksusowo i w towarzystwie tych Instafejmus ludzi, a skończyło się w zalanych deszczem namiotach. Wycyckano ileś tysięcy ludzi na wielką kasę. Facet chyba teraz siedzi, zresztą jak tylko wyszedł na wolność, zrobił kolejny przekręt. Poszła i reputacja, i kasa, ale instagramowe modelki wyszły z tego bez uszczerbku w lajkach. Nie pociągnięto ich do żadnej odpowiedzialności karnej. Wystosowały przeprosiny i tyle. Nie powinny finansowo również odpowiedzieć za użyczenie swoich twarzy lewej sprawie? Znane nazwisko równa się bezkarność? W Polsce to wiadomo - od razu reality show albo koncert w imię równości i miłości. Nawet jak na koncie wyroki.

 

Zastanawiam się, dokąd zmierza ten świat reklam. Dzisiaj wystarczy ci dziesięć tysięcy obserwatorów na Instagramie i już jesteś influencerem. Słupem reklamowym. Szkoda, że przy ważnych sprawach te konta milczą. Nie uświadczy się tam poparcia dla strajków czy rewolucji. Chyba że jest to konto Mai Ostaszewskiej. Ta zawsze jest w odwecie. Trochę to śmieszne karpie, dziki, #metoo, nauczyciele, ale cenię ją za odwagę, kiedy inne osoby publiczne milczą.

Ostatnio w ogniu stanął Paryż. W ciągu 20 minut dwóch czy trzech miliarderów podarowało katedrze Notre Dame miliony na jej odbudowę. Pieniądze, które w ciągu tych dwudziestu minut mogłyby zakończyć wiele konfliktów zbrojnych, głód i plagi na całym świecie. Może nawet pomogłyby wynaleźć szybciej remedium na HIV albo raka. Tymczasem poszły na jakiś tam budynek i jego strzechy. Mecenasi sztuki czy zwykli biznesmeni? Warto się nad tym zastanowić. Pochylić nad kolejnymi wciskanymi przez nas lajkami. Bo to my kreujemy dzisiaj idoli. Wszystko jest w naszych rękach.

Bartek Fetysz