Alinę Kamińską mogliśmy zobaczyć w takich produkcjach jak: "Pierwsza miłość", "Czas honoru" oraz "Ojciec Mateusz". Aktorka od lat gra na deskach Teatru Bagatela w Krakowie. W lutym 2024 roku jej życie zmieniło się bezpowrotnie. Podczas jazdy na nartach pękł jej tętniak w mózgu. "W mojej głowie pękł tętniak - stało się to akurat, kiedy byłam na szczycie stoku narciarskiego" - wyjawiła w rozmowie z portalem Medonet. Gwiazda w szczerym wywiadzie opowiedziała o powrocie do zdrowia i tym, że lekarze nie dawali jej wiele szans na przeżycie.
Tętniak pękł w głowie aktorki dokładnie w walentynki zeszłego roku. Wówczas przebywała na nartach. "Pojawił się niesamowity ból. Ogarniał głowę, kark i plecy, które stały się dziwnie sztywne. Jestem bardzo odporna na ból, ale on był zupełnie inny od tego, co znałam. Poczułam, że robi mi się jakoś dziwnie, że zapadam się w środku. To było uczucie jakby odklejenia się od normalnego, zewnętrznego świata" - opisywała w rozmowie z Medonet Kamińska. Wspomniała, że skontaktowała się ze znajomą, podejrzewając, że ma udar. "Nie wiem, jakim cudem na to wpadłam. To było tak niewiarygodne szczęście, jakby prowadził mnie wręcz instynkt przetrwania" - dowiadujemy się z rozmowy. Udało jej się dotrzeć do schroniska. Ratownicy GOPR błyskawicznie się tam pojawili. Wtedy Kamińska doznała najgorszego bólu w życiu.
Zaczęłam mieć problemy z poruszaniem się. (...) Ratownik próbował mnie podtrzymać i wtedy w moją głowę, kark i barki uderzył tak potworny ból, że tego nie da się wręcz opisać. Zaczęłam krzyczeć i straciłam przytomność
- mówi aktorka, która obudziła się w szpitalu dopiero dwa tygodnie później.
Aktorka trafiła do szpitala w Bielsku. - Dowiedziałam się, że po operacji udar zaatakował drugi raz - następnego dnia, po embolizacji tętniaka mózgu, miałam kolejny krwotok. Lekarze nie dawali mi kompletnie żadnej szansy, a moja córka musiała żyć ze świadomością, że każda jej wizyta w szpitalu może być tą ostatnią. Przez pierwsze tygodnie Ola słyszała, że mama nie przeżyje, a jeżeli to się uda, to będę już tylko rośliną - opowiadała w wywiadzie aktorka. Aktorka przyznała, że choć "organizm nie wysłał sygnału ostrzegającego, że stanie się coś tak złego", wspominając tamten czas, zrozumiała, że pojawiło się coś, co wówczas odebrała jako "skutek zmęczenia".
Przyszedł moment, że przez jakiś czas nie poznawałam drogi. To było dziwne, bo jeżdżę tam naprawdę często. Pamiętam, że pomyślałam: gdzie ja jestem, gdzie mam jechać, dlaczego tutaj jest jakiś mostek?
- opisywała Kamińska.
Gwiazda w rozmowie z Medonet przyznała, że doświadczyła śmierci klinicznej. "Mam jednak pełną świadomość, że byłam po drugiej stronie życia, że doświadczyłam wręcz śmierci klinicznej. Świadomość zaczęłam odzyskiwać dopiero trzy tygodnie po pęknięciu tętniaka" - opowiedziała. Wyznała również, że miała problemy z podstawowymi czynnościami, a także z pamięcią.
Nie chodziłam, nie potrafiłam we właściwy sposób zajmować się przedmiotami, nie pamiętałam imion, nazwisk, nie pamiętałam siebie — kim jestem, gdzie pracuję!
"Miałam paraliż lewej części krtani i strun głosowych i prawej strony ciała. Był problem z przełykaniem, z oddychaniem, z mówieniem, cały czas kaszlałam. Moje mięśnie i głowa po prostu nie działały!" - czytamy w wywiadzie.
Kamińska na nowo uczyła się chodzić i starała się zapamiętywać imiona osób, które odwiedzały ją w szpitalu. "Najpierw było chodzenie z balkonikiem, potem z kulami i próbowanie poruszania się już bez nich" - wspominała. Dzięki zbiórce udało się opłacić rehabilitację aktorki, dzięki której powracała do sprawności fizycznej i psychicznej. "Dziś wielu lekarzy przyznaje, że mój powrót do życia i fakt, że z tego całkowicie wyszłam to cud i ewenement medyczny. Ja sama, patrząc na zdjęcia z tamtego najgorszego czasu, nie mogę uwierzyć, w jakiej byłam sytuacji" przyznała gwiazda. Aktorka wróciła już do pracy, a nawet wyrusza w górskie wycieczki.