Agnieszka Włodarczyk i Robert Karaś tworzą naprawdę zgrany duet. Aktorka wspiera sportowca w każdym nowym projekcie. Sam Karaś również stara się być przy żonie w ważnych dla niej chwilach. Ostatnio Włodarczyk zdecydowała się powierzyć mu swoje... włosy. Mężczyzna wcielił się w rolę fryzjera. Jak mu poszło? Słowa aktorki dosadnie podsumowują jego działania.
Para opublikowała na Instagramie nagranie z procesu "metamorfozy". Włodarczyk zrezygnowała z profesjonalnych usług na rzecz usług męża. - Kotku, nie jest równo. Wyrównam, ale one są coraz krótsze. Jezus Maria, jest normalnie tak źle... - zaczął Karaś. - No to trudno. Robert tnij - zachęcała go żona. Sportowiec dwoił się i troił, by podcięcie wyszło równo, niestety bez skutku. "Biorąc pod uwagę naszą różnicę wieku, w sumie cieszę się, że niedowidzi" - żartowała Włodarczyk w opisie filmu. W komentarzu przyznała się, że kupiła nożyczki do strzyżenia... brody. Być może to było powodem problemów w znalezieniu równej linii? Oceńcie sami. Nagranie znajdziecie na końcu artykułu. Pod wideo pojawiło się mnóstwo zabawnych komentarzy od fanów. "Musisz go bardzo kochać", "No prawie równo", "Spojrzał z przodu, może jeszcze by tak grzywka?" - pisali.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ:Włodarczyk trafiła do szpitala. Karaś zabrał głos i ujawnia, co z jej zdrowiem. "Smutno bez niej"
Robert Karaś ze względu na stosowanie dopingu został zawieszony na osiem lat przez amerykańską organizację antydopingową USADA. Sportowiec spotkał się też ze sporą krytyką, ale wciąż może liczyć na wsparcie ukochanej. "Ależ to będzie piękna historia na film. I to nie będzie film o przegranym sportowcu, tylko o człowieku, który zawsze żyje w zgodzie ze sobą, który nie poddał się mimo tego, że chcieli zniszczyć jego niewątpliwy talent. O sile rodziny, która stoi za nim murem, bo wszystko, co robi, robi dla niej. O złych ludziach, którzy karmią swoje wewnętrzne niekochane dziecko żółcią, i poniosą za to konsekwencje. O tym jak media manipulują opinią publiczną, jak wszystkie artykuły pisane są w tym samym tonie, jakby były sterowane przez jedną osobę" - napisała ostatnio.