Jan Borysewicz pracuje nad kolejną, studyjną płytą Lady Pank. Zespół działa od 1981 roku. Muzyk nadal jest na bieżąco z nowościami i muzyką, którą można usłyszeć w radiu. W rozmowie z o2.pl stwierdził, że straciła na różnorodności. Brakuje mu ponadto rocka.
- Jest jeden Dawid Podsiadło, potem jest drugi Podsiadło, Podsiadło trzeci, Podsiadło czwarty. Jest sanah, potem jest druga sanah, sanah trzecia... Teraz muzyka się strasznie wypłaszczyła. Nie ma fajnej różnorodności, która była w moich czasach. Wszystko jest z jednej taśmy. No i stacje radiowe nie grają muzyki rockowej... - przekazał Borysewicz zapytany o muzykę w rozgłośniach.
Muzyk stwierdził też, że fakt, iż daną piosenkę można usłyszeć w radiu, nie gwarantuje wokalistom sukcesu. - Taki wykonawca jest puszczany w dużych radiach może pół roku. Potem bierze się następnego młodego wykonawcę. I to jest tak jak w młynie. Nie można się wsłuchać w jednego wykonawcę, który po prostu robi fajne rzeczy. Muzyka, która leci w radiu, się spłaszczyła, to wszystko brzmi identycznie. Ja teraz traktuję te duże stacje radiowe bardziej do słuchania wiadomości, a muzyczka ma sobie gdzieś tam z tyłu delikatnie brzęczeć (...). Wydaje mi się, że stacje radiowe powinny puszczać muzykę różnorodną i żeby ta muzyka miała funkcję edukacyjną - dodał.
Jan Borysewicz niedawno wyjawił, że jak na razie nie zamierza schodzić ze sceny i jest gotowy występować przed tłumami. Pewien czas temu obawiał się jednak, że to jego kolega pierwszy zrezygnuje z zespołu. Chodzi o Panasewicza. - Trzy miesiące temu go pytam: "Janusz, jak myślisz, ile lat jeszcze damy radę? 10 lat damy?". "Jak zdrowie pozwoli". (...) Ja się czasem obawiałem jeszcze rok czy dwa lata temu i mówię "Kurde, jak Panas powie, że dosyć, to ja biorę nowego wokalistę". Ja będę chciał jeszcze grać. Tak sobie pomyślałem, wiesz, tak po cichu. Czy tam głośno? W każdym razie, na tę chwilę widzę, że to nam nie grozi - przekzał Borysewicz w podcaście "Bliskoznaczni".