Na początku kwietnia Eric Dane ogłosił, że zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne (ALS). To poważna i postępująca choroba neurodegeneracyjna, w wyniku której dochodzi do trwałego uszkodzenia ośrodkowego i obwodowego neuronu ruchowego. "Mam sprawną tylko jedną rękę. To moja dominująca strona. Moja lewa strona funkcjonuje, natomiast prawa całkowicie przestała działać" - mówił w rozmowie z People. W dalszej części wypowiedzi przyznał, że boi się szybkiego rozwoju choroby. "Obawiam się, że za kilka miesięcy i lewa strona może odmówić posłuszeństwa. To przerażająca perspektywa". Aktor 18 czerwca pojawił się na czerwonym dywanie, na premierze serialu "Countdown". W rozmowie z dziennikarzami opowiedział o ostatnich miesiącach zmagań z ALS.
W wywiadzie z People Dane przyznał, że nie zamierza ograniczać swoich zawodowych zobowiązań. "Czuję się szczęśliwy, że mogę kontynuować pracę" - przyznał. "Zamierzam jeździć na tym wózku, dopóki koła nie odpadną. Praca utrzymuje mnie w dobrej kondycji. Sprawia, że idę do przodu, co jest teraz bardzo ważne. Czuję się świetnie, kiedy w niej jestem. Oczywiście, pojawiły się pewne komplikacje, ale czuję się całkiem dobrze. Mam w sobie dużo pogody ducha, a to - koniec końców - liczy się najbardziej" -dodał w rozmowie z E! News.
W rozmowie z Diane Sawyer programie "Good Morning America" aktor otworzył się na temat początków swojej choroby. Dane zdradził, że na początku symptomy nie wydawały się alarmujące. Najpierw zaczął odczuwać lekki niedowład w prawej ręce. Sprawę zbagatelizował, sądząc, że to jedynie efekt przemęczenia. Objawy zaczęły się jednak nasilać. Aktor udał się do specjalisty, ale właściwa diagnoza została postawiona dopiero po dziewięciu miesiącach. W tym czasie niedowład ogarnął całą prawą rękę.
W tej samej rozmowie Dane opowiedział o niebezpiecznej sytuacji, która przytrafiła mu się podczas spontanicznego wypadu z córką. Aktor zabrał ją na wycieczkę łodzią. W pewnym momencie postanowił wskoczyć do wody. Okazało się, że nie jest w stanie wyjść o własnych siłach. Z pomocą ruszyła mu nastolatka. Gdyby nie ona, mogłoby dojść do prawdziwej tragedii.