Zbliżająca się druga tura wyborów prezydenckich budzi wielkie emocje nie tylko wśród wyborców, ale także w najbliższym otoczeniu obu kandydatów. Nie jest żadną tajemnicą, że Rafał Trzaskowski od lat może liczyć na wsparcie Michała Żebrowskiego. Mężczyźni poznali się jeszcze w szkole podstawowej, a ich wspólne wspomnienia w postaci anegdot co rusz zasypują media. Teraz aktor ponownie poruszył temat ich przyjaźni. Poparł Trzaskowskiego w nadchodzących wyborach prezydenckich i wyjawił, dlaczego wybór padł właśnie na niego. Te słowa mogą wielu zaskoczyć.
W opublikowanym 24 maja poście na Facebooku Michał Żebrowski wyjaśnił, dlaczego odda głos na Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów prezydenckich. Jak twierdzi, już w czasach nastoletnich przeczuwał, że jego przyjaciela czeka kariera polityczna. "Kiedy mieliśmy po 12 lat, zwróciłem się do mamy Rafała tymi słowy: 'Pani Tereso, Rafał kiedyś zostanie prezydentem'. Być może kogoś dziwi skąd u dziecka, jakim wtedy byłem, pojawiła się taka myśl już wtedy - 41 lat temu" - zaczął na Facebooku. Następnie wyliczył, co skłania go do zagłosowania na Trzaskowskiego.
Po pierwsze dlatego, że nie lubię PO. Uważam Donalda Tuska za wielkiego polityka, rangi europejskiej, ale nie zgadzam się, nie popieram i jestem przeciwny stylowi, w jaki od 20 lat stymuluje pół Polski do walki z drugą połową Polski. Kaczyński jest dla mnie rakiem toczącym polską historię, dlatego, że stoi w kontrze do wartości i zdobyczy ostatnich 35 lat mojej ukochanej Ojczyzny
- napisał, nie kryjąc, że jego zdaniem poza Rafałem Trzaskowskim nie ma w Polsce żadnego polityka, który ukróciłby spór pomiędzy dwoma partiami.
Według niego Trzaskowski jest człowiekiem dialogu, który nie gra na nienawiści, lecz szuka wspólnego mianownika. "Dlatego tym bardziej podziwiam drogę jego kariery politycznej, która trwa nieprzerwanie od wielu lat, a związana jest głównie z walką, ciągłym odpieraniem ataków. On ma niewiarygodnie twardą skórę. (...) To naprawdę budujące, że w świecie, w którym kłamstwo kłamstwo pogania, jest polityk, który dotarł na szczyt, nie kłamiąc, nie kradnąc, nie knując przeciwko innym, nie kłaniając się Donaldowi Tuskowi, nie kłaniając się fałszywie na pokaz w kościele. (...) Zaczęliśmy kpić, szydzić, judzić, pomawiać, obrzucać błotem. Mistrzami tej formy prowadzenia polityki był i jest zarówno Tusk, jak i Kaczyński" - przyznał.
W tym samym wpisie Żebrowski w gorzkich słowach podsumował drugiego kandydata na prezydenta Polski. "Kiedy u Sławomira Mentzena słuchałem trójmiejskiego knajaka, nie do końca poprawnie posługującego się językiem polskim, kandydującego na urząd Prezydenta Polski, który niczym bandzior odpytywany był przez Mentzena jako śledczego w areszcie, spytałem sam siebie: 'Dlaczego? Jakim prawem? Z jakiego powodu uczestniczymy w sytuacji, w której nasza Ojczyzna dopuszcza możliwość wyboru na prezydenta człowieka, który nigdy nie był nawet sołtysem, wójtem, starostą, prezydentem miasta, posłem, senatorem, ministrem czy choćby doradcą w kancelarii Prezydenta jak kiedyś Andrzej Duda? (...) Do tej uwłaczającej ludzkiemu rozsądkowi sytuacji doszło dzięki nienawiści właśnie. Polskiej nienawiści. Ideologiczno-religijnej.
Na koniec aktor zwrócił się do Donalda Tuska. Ma do niego jedną prośbę. "Panie Donaldzie! Może Pan dokonać rzeczy zbawiennej. Zbawiennej dla nas Polaków i naszej Ojczyzny. Może Pan publicznie wymówić jedno z najpiękniejszych słów w każdym języku świata. Które działa i trafia do ludzkich serc. To słowo brzmi: 'Przepraszam'. Myślę, że Polskę wprawiłby w osłupienie taki gest zarówno ze strony Kaczyńskiego lub pańskiej. Szkopuł w tym, że na Kaczyńskiego nie można liczyć w tym względzie. Ale Pan? (...) Pozyskałyby Pan takim czynem miliony głosów nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Trzaskowskiego. Bo to on dzisiaj jest najważniejszy. Jeżeli Trzaskowski przegra te wybory, będzie to wina ojca polskiej wojny z obraźliwie nazwanymi przez Pana moherami. Wojny m.in. z naszymi rodzinami oraz milionami Polaków, którzy właśnie w poczuciu obrazy ich uczuć religijnych nie są w stanie zagłosować na Trzaskowskiego kojarzonego właśnie z Panem. Nie chcą przyznać racji, że człowiek z gangsterskiego trójmiejskiego półświatka nie zasługuje na to, by być polskim prezydentem" - podsumował.