Michalina Sosna to znana i popularna aktorka, którą widzowie pokochali za rolę Kamy w serialu "M jak miłość". Aktorka niedawno wyjawiła fanom, że niedawno wykryto u niej zmianę nowotworową w piersi. Więcej o aktualnym stanie zdrowia aktorki możecie przeczytać tutaj. W najnowszym wywiadzie Michalina Sosna odpowiedziała na pytania związane z ciemną stroną popularności. Wyjawiła, dlaczego o swoim prywatnym życiu nie opowiada w mediach.
Michalina Sosna jest jedną z tych gwiazd, które pilnie strzegą swojej prywatności. W najnowszym wywiadzie "Ja wysiadam" dla serwisu kobieta.gazeta.pl aktorka przyznała, że ma ku temu ważne powody. Przede wszystkim nie chce narażać swojej rodziny. - To ja jestem osobą publiczną i pokazuje bardzo dużo tego, co się dzieje w pracy. Nie wyobrażam sobie, aby moja rodzina była narażona na tego typu opinie czy ocenę, bo oni nie robią w show-biznesie. Mają swoje roboty, swoje życie i ja to bardzo chronię - podkreśliła. Wspomniała, że w dzisiejszych czasach bardzo wiele ludzi odsłania wiele ze swojego życia prywatnego, co tylko prowokuje media. Właśnie z tego powodu, że nie chce być oceniania, jasno wyznacza granice.
Często wpadamy w jakąś euforię tego, że zapraszamy do siebie do domu. Pokazujemy, jak mieszkamy. Mówimy, z kim jesteśmy, z kim się rozstaliśmy, kogo właśnie będziemy mieli z kim się właśnie coś zaczyna
- Potem życie często pokazuje nam i wywraca pewne rzeczy do góry nogami i mamy pretensje, że ktoś to ocenia, a przecież sami zapraszamy media do naszego życia (...) Trzeba na to uważać - podkreśliła aktorka.
Michalina Sosna została zapytana także o niebezpieczne sytuacje, jakie wynikają z faktu, że jest popularna. Przyznała, że jej fani w przeważającej mierze są zawsze mili i sympatycznie i pytają kiedy chcą np. zrobić zdjęcie. Była jednak jedna taka sytuacja w życiu aktorki, która ją zaniepokoiła.
Faktycznie, to się zdarzyło. Ktoś mnie gdzieś rozpoznał i nie podszedł od razu zapytać o zdjęcie czy autograf, tylko na przykład maszerował za mną gdzieś do sklepu czy gdzieś w dłuższą drogę. I to jest takie... Nikt nie lubi być obserwowany czy śledzony
- wyznała Michalina Sosna i podkreśliła, że koniec końców okazało się, że osoba, która za nią chodziła, po prostu zbierała się na odwagę, żeby podejść, więc sytuacja na szczęście okazała się niegroźna.