• Link został skopiowany

Dramatyczna sytuacja autorki "Małgośki". Katarzyna Gärtner nie ma dachu nad głową

Do mediów trafiły szokujące informacje na temat Katarzyny Gärtner. Okazuje się, że polska kompozytorka nie ma gdzie mieszkać.
Katarzyna Gärtner
Dramatyczna historia Katarzyny Gärtner. Nie ma gdzie mieszkać / Fot. Gärtner Rec Studio / YouTube

Katarzyna Gärtner to kompozytorka oraz producentka muzyczna. Jest autorką wielu hitów, takich jak: "Małgośka" oraz "Wielka woda". Gärtner przebywała w słynnym studiu Abbey Road w Londynie, gdzie miała okazję poznać Beatlesów. Mimo ogromnej kariery kompozytorka nie żyje w luksusie. W wywiadzie dla "Polityki" opowiedziała o przykrej codzienności. 

Zobacz wideo Hakiel szczerze o relacjach rodzinnych. Ma kontakt z byłą żoną?

Katarzyna Gärtner o trudnej sytuacji. "W ogóle nie byłam przytomna"

W wywiadzie dla tygodnika Katarzyna Gärtner wyjawiła, że pod koniec lat 90. przyjęła pod swój dach syna kuzynki. - Jak przyjechał, bardzo chciał grać na gitarze. Powiedział, że zostanie u mnie, więc zaczęłam mu pomagać - wyznała. Ich dobra relacja miała zmienić się w 2022 roku, gdy umarł mąż kompozytorki - Kazimierz Mazur. Gärtner nie była w stanie pójść na pogrzeb ukochanego. Dzień później rzekomo została zabrana do notariusza przez krewnego, gdzie miała przekazać mu swój majątek w zamian za dożywotnie utrzymanie i opiekę. - Rano mnie ściągnęli z łóżka i zawieźli do notariusza, gdzie na stole leżał gotowy akt notarialny. Ja to podpisałam. Oczywiście w ogóle nie byłam przytomna, trudno w takim momencie być - przekazała kompozytorka "Polityce". 

Po czasie podobno okazało się, że krewny wokalistki nie wypełnia swoich obowiązków. - Miałam pieniądze z muzyki, a jak te pieniądze się skończyły, to oni przestali mi kupować jedzenie. Po prostu siedziałam głodna. I wtedy zrozumiałam, że jestem w opałach - przekazała "Polityce". Rzekomo krewny pozbawił kompozytorkę także dostępu do władzy nad jej nagraniami oraz muzyką.

Katarzyna Gärtner wyjechała do sanatorium. Sprawa trafiła do sądu

Katarzyna Gärtner zdecydowała się na wyjazd do sanatorium. Po powrocie zatrzymała się u przyjaciółki i od tamtego momentu "tuła się po domach znajomych". Jak donosi "Polityka", sprawa kompozytorki trafiła do sądu. Śledztwo w sprawie przywłaszczenia dzieł artystki zostało jednak umorzone. Tę decyzję podtrzymał także kielecki sąd. - Dopóki ta sprawa się nie rozwiąże normalnie, to ja tych materiałów, których jestem współproducentem, (…) a drugim współproducentem jest ciotka, na razie nikomu nie wydam - cytuje słowa krewnego kompozytorki "Polityka". Prawnik Gärtner nie daje jednak za wygraną i złożył kasację do Sądu Najwyższego oraz apelację o anulowanie notarialnej umowy dożywocia.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: