Temat publikacji wizerunku dzieci w mediach społecznościowych od zawsze wzbudzał wiele emocji. Niektóre gwiazdy nie widzą w tym nic złego. Inne z kolei uważają, że rodzic nie ma prawa decydować w tych kwestiach za dziecko. Maja Ostaszewska ma dwoje dzieci z Michałem Englertem: syna Franciszka, który urodził się w 2007 roku, oraz córkę Janinę, urodzoną w 2009 roku. Aktorka dba o prywatność rodziny i rzadko dzieli się osobistymi kadrami ze swojego życia. Nic więc dziwnego, że w kwestii publikacji wizerunku dzieci w sieci ma bardzo jasne stanowisko.
Aktorka w rozmowie z Natalią Szymańczyk zdradziła, co sądzi o wykorzystywaniu zdjęć dzieci przez rodziców. - Bardzo tego nie lubię i wydaje mi się niebezpieczne wykorzystywanie dzieci przez osoby publiczne i pokazywanie ich w mediach - zaczęła. - Uważam, że jest to wykorzystanie małego człowieka, który być może jako w pełni świadomy człowiek w ogóle nie chciałby uczestniczyć w tej narracji. Ma pełne prawo zdecydować, czy chce się pokazywać publicznie, czy nie - przyznała. To jednak nie wszystko.
Ostaszewska zwróciła również uwagę, że rodzice często tak bardzo zatracają się w wirtualnym świecie, że ich życie zaczyna przypominać reality show. - Pomijam fakt, że nawet gdy potem na relacjach jest zasłonięta buźka, ale cały czas filmujemy swoje dziecko i wykorzystujemy je influencersko, to tak naprawdę już pokazujemy mu, że nie wydarza się w jego życiu nic, ani urodziny, ani żadna przygoda życiowa, ani żaden moment bez rejestracji. Też jest to dla mnie bardzo niepokojące. Może się ktoś ze mną nie zgodzić, absolutnie to szanuję, ale dla mnie jest to przerażające (…). Jest to taki "Big Brother", w którym małe dziecko bez swojej decyzji bierze udział - dodała. Aktorka często rozmawia ze swoimi dziećmi na ten temat, więc jeśli pokazuje je w sieci, to tylko po uzyskaniu ich zgody. Co myślicie o jej słowach? Dajcie znać w sondzie na końcu artykułu.