To nie koniec sprawy Muchy i Smaszcz. Wydawać by się mogło, że wszystko jednoznacznie zakończyło się już w sądzie. Sprawa została rozstrzygnięta na korzyść Anny Muchy. "Kobieta petarda" będzie musiała zapłacić karę finansową. W rozmowie z Pudelkiem aktorka skomentowała zaistniałą sytuację. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Pauliny Smaszcz. Wygląda na to, że panie znowu spotkają się w sądzie.
Paulina Smaszcz stwierdziła, że wypowiedzi Anny Muchy są kłamliwe. Wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że aktorka może spodziewać się pozwu. Kąśliwie nawiązała również do jej nazwiska i zasugerowała, że powinna zacząć stosowanie muchozolu. "Proszę, nie wierzcie w kłamstwa i oszczerstwa. One są wyłącznie po to, by uruchomić wasze emocje i klikalność, dzięki której portale istnieją i zarabiają. Pani Anna Mucha może spodziewać się pozwu i do zobaczenia w sądzie. Proponuję również kupić sobie do codziennego stosowania muchozol. Może jego aura pomoże, by nie rozkoszować się kłamstwami, bo, jak widać, "grzebanie patykiem w g*wnie: niby z daleka, a jednak człowiek trochę się uwali", jest pani codziennością i owo "uwalanie" sprawia pani przyjemność. Wiadomo to od lat. Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałego, pachnącego weekendu" - skwitowała w sieci. Przedstawiciel kobiety petardy zapewnił, że kobieta nie została skazana "w szczególności za przywoływane w artykule przestępstwo". Na dowód opublikowano jej kartę karną.
Anna Mucha zabrała głos w sprawie. W rozmowie z Pudelkiem padł komentarz, który zdenerwował Paulinę Smaszcz. Aktorka przede wszystkim podkreśliła, że nie chce poruszać tematu w mediach. "Wolałabym nie komentować. Komentowanie czegokolwiek związanego z Pauliną (wyrok zapadł) jest niczym grzebanie patykiem w g****e: niby z daleka, a jednak człowiek trochę się uwali" - mówiła Anna Mucha w rozmowie z Pudelkiem. I to właśnie te słowa wywołały prawdziwą burzę. ZOBACZ TEŻ: Wojewódzki przekonywał, że załatwił Musze pracę w "M jak miłość". Teraz zadrwił z jej kariery
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!