• Link został skopiowany

Mąż próbował kontrolować jej życie i karierę. Gorzkie słowa Tkacz o "życiowym błędzie"

19 marca Krystyna Tkacz obchodzi 78. urodziny. Niewielu wie, że w przeszłości aktorka zmierzyła się z wieloma tragediami, które mrożą krew w żyłach.
Krystyna Tkacz
Kapif

Krystyna Tkacz ma na koncie wiele brawurowo zagranych ról w najważniejszych polskich produkcjach i z całą pewnością może cieszyć się ogromną sympatią ze strony widzów, także za sprawą charakterystycznego głosu, dzięki któremu trudno ją pomylić z inną aktorką. Mimo to, życie nie szczędziło trosk 78-latce. Jej kariera aktorska stała pod znakiem zapytania, ale to jedynie początek dramatów, z jakimi mierzyła się w przeszłości. 

Zobacz wideo Jaka dziś jest Katarzyna Glinka? "Dzisiaj nie robię sobie wyrzutów sumienia" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]

Krystyna Tkacz w wieku dwóch lat straciła oboje rodziców. Na tym nie koniec bolesnych strat

Krystyna Tkacz od wielu lat przekonuje, że dzięki artystycznej pasji udało jej się odzyskać równowagę w życiu, które wiele razy boleśnie ją doświadczyło. Już od najmłodszych lat musiała brać na barki nieoczekiwane tragedie. Aktorka w wieku dwóch lat straciła rodziców - jej matka nie przeżyła porodu, zaś ojciec, który bardzo źle zniósł śmierć żony, wkrótce zachorował na gruźlicę, a niedługo potem zmarł. "Wychowałam się z dziadkami, ale też z mieszkającymi obok na tym samym piętrze ciocią (siostrą mamy), wujkiem i z dwiema siostrami ciotecznymi. (...) Wodzem całej rodziny była babcia. Słuchało się jej bezwzględnie" - opowiadała w wywiadzie dla "Zwierciadła". "Nie mogę powiedzieć, żebym kiedykolwiek czuła się pomijana czy niekochana. Ciocia i wujek zawsze podkreślali, że jesteśmy z Danusią i Elą [siostrami ciotecznymi - przyp.red] siostrzyczkami" - dodała

Kolejną stratę Tkacz przeżyła, rozwodząc się z mężem. Tkacz poznała Grzegorza Warchoła w szkole teatralnej, i choć początkowo była przekonana, że spędzą ze sobą resztę życia, dłużej nie mogła wytrzymać zachowania, za którym miała stać chęć kontrolowania jej życia i kierowania karierą zawodową. "Nawet umierałam z miłości. W końcu 'każda miłość jest pierwsza, najgorętsza i najszczersza', jak mówi piosenka. W Poznaniu popełniłam jeden z najpoważniejszych życiowych błędów: wyszłam za mąż - wyznała po latach w rozmowie z "Panią". W efekcie, aktorka w przyszłości nie zdecydowała się na kolejne małżeństwo. Jak przekonuje, nie boi się samotności. "Oswoiłam ją i dobrze mi z nią" - przyznała. 

Krystyna Tkacz o mały włos, a nie zostałaby aktorką. Zawinił... głos

Zacięcie artystyczne u aktorki dostrzeżono już w przedszkolu. Babcia Krystyny od nauczycielki przedszkola usłyszała wówczas, że "Krysia ma słuch absolutny". "Od najmłodszych lat chciałam być artystką. Chodziłam do szkoły muzycznej, grałam na różnych instrumentach, śpiewałam w chórze" - wyznała w "Expressie Wieczornym". Niebagatelną rolę w wieszczonej Tkacz karierze odegrał zresztą jej głos. "Tkaczówna, głos masz jak damski Armstrong, ale kiedy mówisz na akademiach, to robi wrażenie" - miała usłyszeć od Bidzińskiego, dyrektora kuźni talentów.

Co zaskakujące, charakterystyczny zachrypnięty głos nie spodobał się komisji egzaminacyjnej w warszawskiej PWST i o mały włos, a pokrzyżowałby przyszłej aktorce plany na przyszłość. "Rozpacz to było mało powiedziane. Z egzaminów wróciłam do Wrocławia zdruzgotana i postarzona. Z dziesięć lat mi przybyło" - wspominała w rozmowie ze "Zwierciadłem". Rok później, dzięki pomocy koleżanki, udało jej się dotrzeć do aktorki Elżbiety Karkoszki i już rok później Tkacz dostała się do krakowskiej PWST.

Więcej o: