Karolina Gilon największą popularność zyskała dzięki roli prowadzącej w programie "Love Island. Wyspa miłości" i formatowi "Ninja Warrior Polska". To właśnie na planie reality show poznała swojego ukochanego Mateusza Świerczyńskiego, który był jednym z uczestników programu. Ich relacja zaczęła się od przyjaźni, która potem prerodziła się w głębsze uczucie. w sierpniu celebrytka poinformowała, że spodziewa się dziecka. 31 stycznia syn pary przyszedł na świat. Celebrytka poinformowała także o tym, że jej poród został nagrany, co później pokazała swoim fanom. Materiał wywołał spore poruszenie i spotkał się ze sporą krytyką. Gilon kilka dni po porodzie pojawiła się o poranku w "halo tu polsat" i odniosła się do krytycznych głosów, które pojawiły się w sieci.
Karolina Gilon w pierwszej publikacji, która pojawiła się w mediach społecznościowych po narodzinach jej syna, przyznała, że poród był dla niej wyjątkowym przeżyciem i jest szczęśliwa, że całe zdarzenie zostało zarejestrowane. "Nasze doświadczenie z porodem jest przepiękne, ale na opowieści przyjdzie jeszcze czas. Choć jak oglądamy film z porodu, który nagrywała dla nas nasza psiapsi Pola, zalewamy się łzami za każdym razem" - napisała. Niedawno celebrytka postanowiła opublikować w sieci film, w którym zrelacjonowała poród. "Poczułam, że jestem to winna swoim obserwatorom. Wam, którzy byliście ze mną przez całą ciążę, służyliście mi pomocą, wskazówkami, radami" - stwierdziła i zdecydowała się wyjawić bardzo intymne kadry. Jej publikacja od razu sprowokowała lawinę komentarzy. Część internautów stwierdziła, że takie nagrania nie powinny być upubliczniane i powinny być przeznaczone tylko dla najbliższej rodziny. Podkreślono, że granice prywatności w mediach społecznościowych są nieustannie przesuwane, co nie do końca jest dobre. Karolina Gilon miała okazję skomentować to w programie "halo tu polsat" gdzie opowiedziała o swoich wrażeniach po pierwszych tygodniach spędzonych z synem. Poruszony został także temat hejtu w sieci. Prezenterka "Love Island" przyznała, że na swoim profilu na Instagramie zgromadziła wokół siebie taką społeczność, że rzadko ma do czynienia z negatywnymi komentarzami. Zaznaczyła, że bierze pod uwagę tylko głosy osób, którzy nie trafiają na jej profil z przypadku.
U mnie na Instagramie jest bardzo mało negatywnych komentarzy. Tylko je biorę pod uwagę, bo mam pewność, że ludzie obejrzeli film
- podkreśliła Gilon.
W dalszej części rozmowy Karolina Gilon wyznała, że od momentu publikacji dostaje wiele głosów od kobiet, które żałują, że same poprzez społeczne tabu zrezygnowały z takiego nagrania. Prezenterka uważa, że było to potrzebne, bo pozwoliła innym kobietom oswoić się z porodem. - Poruszyłam kobiety do tego, że żałują, że nie mają tego filmu. (...) Przełamałam tabu, pokazałam, że poród to nie jest nic strasznego - podsumowała Gilon. Więcej o nagraniu opublikowanym przez celebrytkę możecie przeczytać tutaj: Intymne nagranie Karoliny Gilon z porodówki. "Jestem to winna swoim obserwatorom"