Afera po ogłoszeniu gwiazd na zaprzysiężeniu Trumpa. Wróżą im koniec karier

Na zaprzysiężeniu Donalda Trumpa zaplanowano występy gwiazd sceny muzycznej. Przeciwnicy polityka zapowiadają rychły koniec ich karier.

20 stycznia Donald Trump zostanie zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Będzie to jego druga kadencja w Białym Domu. Na uroczystości prócz zwolenników polityka oraz najważniejszych osób w kraju i na świecie, pojawią się także gwiazdy muzyki, które przygotowały specjalne występy. Niektórzy już teraz wieszczą im koniec karier.

Zobacz wideo Anna Kiełbasińska o zakończeniu kariery. "Miałam wrażenie, że widzę swój nekrolog"

Donald Trump zaprosił na inaugurację gwiazdy sceny. Carrie Underwood i ojciec Miley Cyrus to dopiero początek

Podczas kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku to nie Donald Trump, lecz jego kontrkandydatka, Kamala Harris, zdobyła poparcie wielu znanych artystów, w tym Beyoncé i Taylor Swift. Mimo to, organizatorzy uroczystości, podczas której Donald Trump po raz drugi zostanie prezydentem USA, nie mieli problemu ze znalezieniem artystów, którzy zgodzili się uświetnić ważną uroczystość. Wiadomo już, że podczas niej wystąpi m.in. Carrie Underwood (zwyciężczyni "Idola"), która zaśpiewa utwór "America the Beautiful" wspólnie z Chórem Sił Zbrojnych USA oraz Chórem Akademii Marynarki Wojennej. To jednak nie wszystko. W trakcie ceremonii zaprezentują się także tenor operowy Christopher Macchio, Lee Greenwood, Jason Aldean, Kid Rock, Rascal Flatts, Gavin DeGraw, zespół Village People, a nawet Billy Ray Cyrus, czyli ojciec Miley Cyrus. Ponadto, na wydarzeniu ma pojawić się również gość specjalny, jednak do tej pory nie zdradzono, o kogo chodzi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Krzysztof Rutkowski tańcuje na Instagramie. Internauci porównali go do... Donalda Trumpa!

Carrie Underwood mierzy się z falą krytyki przed występem na zaprzysiężeniu Trumpa. Wieszczą jej koniec kariery

Występ zarówno Carrie Underwood, jak i pozostałych gwiazd spotkał się jednak z krytyką ze strony przeciwników Trumpa, którzy już teraz nawołują do bojkotu ich decyzji. "Mam nadzieję, że Carrie Underwood dostała sowitą zapłatę, bo jak sądzę, będzie to ostatni tak ważny występ w jej karierze" -  komentował w sieci Cory A. Legendre. Underwood nie ukrywa, że jej celem jest, aby w tym dniu wszyscy położyli nacisk na jedność dla dobra amerykańskiego narodu, a wszelkie spory i nieporozumienia zostały odsunięte na dalszy plan. "Kocham nasz kraj i jestem zaszczycona, że poproszono mnie o zaśpiewanie na inauguracji i bycie małą częścią tego historycznego wydarzenia. Cieszę się, że mogę odpowiedzieć na to wezwanie w czasie, gdy musimy się zjednoczyć w duchu jedności i patrzeć w przyszłość" - czytamy w jej oświadczeniu.

Oddaj swój głos w drugiej edycji plebiscytu Jupitery Roku! Kto zostanie Gwiazdą Roku, a kto zgarnie statuetkę za Międzyplanetarny Hit Roku? O tym decydujesz Ty!

Więcej o: