Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński wraz z małżonką hrabianką Heleną Mańkowską urządzili w Pałacu Książąt Lubomirskich bożonarodzeniowe przyjęcie. Obok ambasadorów na imprezę zostały zaproszone osoby związane z polskim show-biznesem: gwiazdy i celebryci. I tak z arystokratami bawili się m.in. Maciej Zakościelny, Roma Gąsiorowska, Paulina Smaszcz, Mariola Bojarska-Ferenc i Natalia Lesz. Jak się prezentowali? Ich stylizacje w rozmowie z Plotkiem oceniła stylistka Ewa Rubasińska-Ianiro.
Gwiazdy bawiące się na imprezie w Pałacu Książąt Lubomirskich chętnie relacjonowały wydarzenie, zamieszczając w mediach społecznościowych zdjęcia z przyjęcia. Widać na nich, że choć event był elegancki, to nie obowiązywał jeden ściśle określony dress code. Niektórzy, jak Roma Gąsiorowska oraz Paulina Smaszcz, postawili na bardziej wyszukane i wieczorowe stylizacje. Inni, czego najlepszym przykładem był Maciej Zakościelny, woleli wygodne i casualowe zestawy (zdjęcia z imprezy znajdziecie w naszej galerii w górnej części artykułu). Niemal wszyscy jednak zgodnie podkreślali, że impreza u księcia Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego była pełna pozytywnej energii i cudownej atmosfery.
Uwagę na to, że impreza nie była sztywna i bardzo formalna, a dress code nie grał pierwszych skrzypiec, zwróciła Ewa Rubasińska-Ianiro. - W Polsce często wydaje się, że przyjęcia organizowane przez arystokrację to niemal festiwal formalności, gdzie dress code jest świętością, a każdy guzik marynarki ma własną instrukcję obsługi. Ale warto pamiętać, że nawet arystokraci to tylko ludzie. Impreza, czasem sztywny protokół, ustępuje miejsca zwykłej ludzkiej naturze, charakterowi i osobowości. Spotkanie u Państwa Lubomirskich idealnie to pokazało - zaczęła stylistka.
Po chwili podkreśliła, że dress code nie był tu najważniejszy. - Dress code? Owszem, był, ale raczej w roli tła - bo pierwsze skrzypce grała sympatyczna atmosfera, serdeczność i radość ze wspólnego świętowania. Powiedzmy sobie szczerze: widok rozluźnionych, uśmiechniętych ludzi wart jest więcej niż perfekcyjnie dopasowane stylizacje na smutnych twarzach, które zdają się mówić: "Nie wiem, czy tu pasuję".
PRZECZYTAJ TEŻ: Lubomirski-Lanckoroński pochwalił się kartką świąteczną od Karola III. Jedna rzecz zaskakuje
Ewa Rubasińska-Ianiro zauważyła, że choć atmosfera podczas przyjęcia Pałacu Książąt Lubomirskich nie miała formalnego charakteru, to jednak niektórzy zbyt dosłownie mogli potraktować wskazówkę, że dress code nie musi być oficjalny i wyglądali tak, jakby przyszli na "domówkę z sąsiadami".
A przecież nie było to oficjalne spotkanie ambasadorów ani bal na królewskim dworze - ot, wieczór w gronie przyjaciół. Brawo za luz, choć przyznajmy, niektóre rozwiązania stylizacyjne mogły przyprawić znawców mody o lekki ból głowy. Casual na poziomie "domówka z sąsiadami" to jedno, ale niektórzy chyba zbyt dosłownie potraktowali hasło "ubierz się wygodnie"
- oceniła.
Ekspertka jednak podkreśliła, że na przyjęciu udało się uniknąć jednej z najgorszych modowych wpadek. -Na szczęście udało się uniknąć największej gafy - nikt nie wyglądał lepiej od gospodarzy, a to zasada, której złamanie mogłoby wywołać prawdziwą towarzyską katastrofę! - usłyszeliśmy.
Ostateczna ocena stylistki nie była jednak surowa. - Tradycja tradycją, ale czasem trzeba pozwolić sobie na oddech i trochę luzu. I choć można polemizować, czy niektóre stylizacje przeszły próbę okazji, najważniejsze jest to, że wszyscy dobrze się bawili - a to przecież esencja każdego udanego spotkania - powiedziała Plotkowi Ewa Rubasińska-Ianiro.