Małgorzata Rozenek przemówiła do fanów na InstaStories. Znajdowała się na lotnisku w towarzystwie męża Radosława Majdana i zapowiedziała, że wybierają się w góry. - Polska wzywa, za długo był spokój, za długo była cisza, za długo było rodzinnych treści i wartości. (...) Teraz czas na porządną, góralską zabawę. Jedziemy w polskie góry, nie możemy się już doczekać, dwa miejsca, moim zdaniem dwa najpiękniej położone hotele w Polsce, więc cieszymy się bardzo - mówiła zadowolona Małgorzata Rozenek. Jej entuzjazm nie potrwał jednak zbyt długo. Po usłyszeniu komunikatów na lotnisku musiała zmienić plany.
Niedługo po publikacji opowieści o podróży w góry Małgorzata Rozenek ponownie przemówiła do swoich obserwatorów. Jak się okazało, jej lot został odwołany. - No i hit, słuchajcie, odwołali nam lot, więc będziemy szukać samochodu (...) albo będziemy szukali pociągu. Zobaczymy, Radosław tam wyrwał do przodu - zrelacjonowała Rozenek. Dodała, że niektórzy pasażerowie spędzili na lotnisku aż dwa dni. Radosław Majdan także postanowił skomentować całą sytuację i podzielił się z obserwatorami żony pewnymi wnioskami. - Ja mimo wszystko widzę w tym pozytywy. Ja uważam, że to oznacza, że oni kontrolują nasze bezpieczeństwo. Nie mam z tym problemu, że ten lot odwołali. Skoro odwołali, to oznacza, że trudno byłoby lądować - powiedział mąż Małgorzaty Rozenek.
PRZECZYTAJ TEŻ: Awantura pod zdjęciem Małgorzaty Rozenek. Internauci grzmią: Szkoda starszych synów
Małgorzata Rozenek nie pozostawiła obserwatorów bez odpowiedzi i wyjawiła, jaki był finał jej podróżniczych zawirowań. Poszli z mężem po kawę i wsiedli do pociągu. - Ja nawet nie wiem, czy się dobrze nie stało, naprawdę. Tutaj słuchajcie pełna kultura, rozkładane siedzenia, jest wspaniale - mówiła Małgorzata Rozenek. Zwróciła się także do ukochanego. - Jak tam? - zapytała, na co Majdan pokazał do kamery dwa kciuki.