Filip Chajzer na wiosnę otworzył food truck z kebabami przy ulicy Burakowskiej w Warszawie. Od razu ustawiły się kolejki, by spróbować specjału od celebryty. Jak zachwalał właściciel, ma to być jedyny taki kebab w Polsce, pochodzący z dzielnicy Kreuzberg w Berlinie, z prawdziwie marynowanego wcześniej mięsa. W pierwszych dniach od otwarcia nasi dziennikarze sprawdzili na własnej skórze, czy kebaby od Chajzera warte są wysokiej ceny. Swoje zdanie wyrobili też sobie influencerzy, w tym Książulo, który znany jest na YouTubie z recenzji lokali gastronomicznych. Wybuchła afera o to, czy Chajzer przypadkiem nie daje większych porcji ludziom z kamerą. Przez niektórych został mocno skrytykowany. Mimo to robił swoje. Teraz pojawiły się doniesienia o zamknięciu food trucka. Do sprawy odniósł się sam zainteresowany.
Doniesienia o tym, że warszawski food truck Chajzera jest zamknięty, zaczęły krążyć po mediach społecznościowych. Na platformie X pojawiło się kilka wpisów, które rozniosły się niczym wiral. "Kebab Chajzera padł. Zamknięty na Burakowskiej i na Ursynowie. Żaden tego nie przewidział" - czytamy w jednym z nich. Okazuje się, że to nie do końca prawda. "Faktycznie, musieliśmy na chwilę zrobić na Ursynowie przerwę techniczną. Jakość produktu jest dla mnie najważniejsza. Po paru miesiącach ciężkiej pracy przełom listopada i grudnia wykorzystujemy na bardzo intensywne sprzątanie punktu. (...) Burakowska 14 też na chwilę będzie zamknięta. Sprzątamy i ruszamy dalej. Domyślacie się pewnie, że kebab równa się bardzo dużo sprzątania" - powiedział Plotkowi.
PRZECZYTAJ TEŻ: Koniec tajemnic. Cała prawda o Cichopek. Wygadała się uczestniczka jej programu
Co więcej, celebryta nie zamierza poprzestać na Warszawie. "Jutro (6 grudnia - przyp. red.) otwieramy się w Łodzi w Manufakturze. W następnym tygodniu Śródmieście w Warszawie. Zapraszamy" - dodał w rozmowie z nami. Wygląda na to, że biznes, zamiast się zwijać, jeszcze bardziej się rozrośnie. Skusicie się?