Przesłuchałem świąteczną piosenkę Derpieński. Mamy taką Mariah, na jaką sobie zasłużyliśmy [OPINIA]

Marcin Wolniak
Królowa świąt jest tylko jedna. I jest to Mariah Carey, wiadomo. Czy jednak Caroline Derpieński ze swoim "Christmas Time" może odnieść sukces na miarę "All I Want For Christmas Is You"? Przesłuchałem i już wiem.

Caroline Derpieński wkracza na scenę muzyczną. Jeśli ktoś do tego momentu nie wiedział, czy Caroline potrafi śpiewać, to po przesłuchaniu jej debiutanckiego singla "Christmas Time" nadal nie będzie wiedział. Pomysł na zarobienie dolarsów przed świętami może był sprytny, ale co z tego wyszło? Czy będziemy co roku wracać do świątecznej piosenki Derpieński? 

Zobacz wideo Brytyjski gwiazdor zachwycił się Roznerskim. Zaprosi go do clipu?

Caroline tęskni pod choinką i czeka na powrót ukochanego

Tuż przed premierą "Christmas Time" zapytałem Caroline, kto sfinansował produkcję jej debiutanckiego singla. Z lekkim oburzeniem celebrytka z Miami stwierdziła, że ona sama i to już dawno temu. Można z tego wnioskować, że "legendarny miliarder" nie rzucił "dolarsami" na zrobienie z Caroline piosenkarki. To trochę słychać. "Christmas Time" produkcyjnie jest płaskie, cieniutkie i niczym nie zaskakuje. Owszem, są tu dzwoneczki, jest bubblegum pop, wreszcie mamy Derpieński w stroju pani Mikołajowej i przy choince. Caroline dwoi się i troi, wygina się, wysyła buziaczki i macha włosami, żeby wykrzesać więcej energii i świątecznego nastroju z tej piosenki. Niestety na niewiele to się zdaje. "Wciąż tęsknię, wciąż tęsknie za tobą kochanie" - śpiewa Caroline, ale nie zachęcająco na tyle, żeby ukochany kiedykolwiek chciał wrócić. Później Derpieński przekonuje, że była "aniołem i naprawdę dobrą dziewczynką". Wspomina też o "całowaniu pod jemiołą". Jemioła? Na święta? Odkrywcze.

 

Jak śpiewa Derpieński? Autotune'a tu więcej niż botoksu u Cher

Czy Caroline potrafi śpiewać czysto? Podejrzewam, że nie. Bo gdyby potrafiła, to producent nie miałby powodu, żeby dowalić tu więcej autotune'a niż u Cher botoksu. Barwa głosu jest też bardzo nosowa. Mówiąc szczerze, gdy po raz pierwszy usłyszałem fragment "Christmas Time" przez moment przypomniały mi się emocje, jakie mi towarzyszyły po muzycznym debiucie Paris Hilton. I właśnie Caroline bliżej do Paris i jej artystycznego wyrazu, niż do królowej świąt, Mariah Carey. Mamy więc taką Mariah, na jaką sobie zasłużyliśmy. Być może bez wokalnych umiejętności, ale z chęciami, żeby robić karierę. Bez wyczucia, ale z tupetem. Skoro Derpieński zdołała nas przekonać do ułudy luksusowego życia z rzekomym miliarderem, czy wmówić nam że ma miliony fanów na całym świecie, być może uda jej się zrobić też karierę piosenkarki? To dziewczyna kreatywna, odważna, butna i przyciągająca uwagę. Dlaczego więc nie? Nie ma co ukrywać, że czasy wielkich wokalnych diw i ich dominacja na listach przebojów odeszły do lamusa. 

"Christmas Time" to produkt świątecznopodobny

Czy "Christmas Time" to bardzo zła świąteczna piosenka? Nie. Na tle wielu innych produkowanych co roku, wypada raczej przeciętnie. Trudno się tym zachwycić, ale słyszałem też wiele znacznie gorszych i bardziej irytujących. To jest taki produkt świątecznopodobny. Wszystkie składniki zostały dodane, jest ładne opakowanie i sreberko, ale do prawdziwego smaku czekolady dużo jednak brakuje. 

Więcej o: