2 września był ważnym dniem dla każdego ucznia i rodziców dzieci. W tym roku po raz pierwszy do szkoły poszła m.in. córka Szymona Hołowni. Okazało się, że dla jego rodziny wybór placówki nie był taką prostą sprawą. Mania nie została przyjęta do miejsca, które im najbardziej pasowało. Marszałek Sejmu ujawnił kulisy skandalicznej sprawy.
W poniedziałek na Instagramie polityka pojawił się wyjątkowy wpis. Dumny tata udostępnił zdjęcie córki ze szkolnej ławy. Przy okazji podzielił się swoimi emocjami - a tych nie brakowało! "Moja kochana córeczka po raz pierwszy w szkole. Mania przejęta, ale zachwycona. Ja - ledwo to przeżyłem. W głowie huragan wzruszeń, troski, myśli o upływie czasu, własnych wspomnień" - zaczął wpis. Następnie dodał:
I co pięć minut - wewnętrzne samopoliczkowanie: nie o ciebie tu chodzi. Refleksje odłóż sobie na dziadkowe gawędy.
"Wspaniała dziewczyna rusza dziś we wspaniałą przygodę, a twoim jedynym zadaniem jest wspierać ją, by miała z tego tyle szczęścia, ile zdoła unieść" - tymi słowami zakończył post Hołownia. Polityk zazwyczaj powstrzymuje się od takich osobistych wpisów, jednak od czasu do czasu publikuje rodzinne ujęcia. Znajdziecie je w naszej galerii na górze strony.
Internauci chętnie ruszyli do komentowania. Przesyłali wiele ciepłych słów i przekazali, że trzymają kciuki za dziewczynkę, a poza tym dzielili się swoimi spostrzeżeniami związanymi z kondycją szkolnictwa. Nie zabrakło także osobistych pytań. Nie jest tajemnicą, że Szymon Hołownia jest osobą wierzącą, nic więc dziwnego, że jeden z użytkowników Instagrama zapytał się polityka, czy nie rozważał posłania Mani do katolickiej placówki.
Jak się okazało, Hołownia i jego żona Dorota od początku mieli taki plan. "Braliśmy pod uwagę taką szkołę, bo jest po prostu najbliżej naszego domu, ale nie zostaliśmy do niej z Manią przyjęci. Jak nam wytłumaczono - ze względu na mnie" - odpisał wprost. Komentarz jednak najprawdopodobniej usunął, ale jak to bywa w internecie, internauci szybko go wyłapali.
Dyrektorka placówki na początku nie chciała komentować sprawy, później jednak przekazała mediom, że rodzice ponoć zgłosili się, kiedy rekrutacja już została zakończona. "Fakt" postanowił skontaktować się z ministerką edukacji, by poznać jej stanowisko w tej sprawie. - Niedopuszczalne jest dyskryminowanie dzieci ze względu na poglądy rodziców - skomentowała Barbara Nowacka.