• Link został skopiowany

"Przyjaciółka celebrytów" oszukiwała klientów? Poważne zarzuty, a w tle ogromne pieniądze

Wyborcza.pl nagłośniła sprawę znanej w internecie "Polki na Sycylii". Liczni klienci kobiety pośredniczącej w sprzedaży nieruchomości we Włoszech czują się oszukani.
'Polka na Sycylii'
'Polka na Sycylii', instagram.com/@polka_na_sycylii.pl

Maria Magdalena Milczarek kilka lat temu zyskała w Polsce medialne zainteresowanie. Polka została współwłaścicielką firmy SM Partners, która pośredniczyła w sprzedaży rodakom stosunkowo niedrogich nieruchomości na Sycylii. Milczarek rozpoczęła też karierę influencerki, a w sieci znana jest jako "Polka na Sycylii". Barwne życie pośredniczki nieruchomości, która na Instagramie chwali się m.in. znajomością z celebrytami, przyciągnęło jej klientów. Jak wynika z materiału Wyborcza.pl, wielu z nich dziś zarzuca kobiecie oszustwo.

Zobacz wideo Co sądzi o Polakach?

"Polka na Sycylii" oszustką? Tak twierdzą jej klienci

Instagram "Polki na Sycylii" aktywny jest do dziś. Na zdjęciach z podróży pozuje m.in. w towarzystwie aktorów, w tym m.in. Tomasza Ciachorowskiego, Michaliny Robakiewicz, Macieja Radla czy Piotra Gawrona Jedlikowskiego. Wśród komentujących jej posty można znaleźć za to m.in. Nergala, Adriannę Biedrzyńską i Agnieszkę Hekiert. - To była jej strategia. Od razu przechodziła na "ty". Miła, atrakcyjna, otwarta, energiczna, zarażająca optymizmem. Przy butelce prosecco każdy klient zaraz stawał się jej przyjacielem. Każdemu "w tajemnicy" opowiadała o życiu celebrytów, z którymi miała zdjęcia na Instagramie. Dosłownie uchylała bramy do nowego świata - relacjonuje jedna z osób, która opowiedziała dziennikarzowi "Wyborczej" o doświadczeniach z firmą Marii Magdaleny Milczarek. Zdjęcia "Polki na Sycylii" znajdziecie w galerii na górze strony.

Klienci "Polki na Sycylii", którzy zgodzili się porozmawiać z Pawłem Wojciechowskim, twierdzą, że mieli zostać oszukani przez nią na duże kwoty. Utrzymują także, że Milczarek rzekomo nie dotrzymywała warunków remontów domów, w pośredniczeniu sprzedaży których uczestniczyła. - Przepłaciliśmy za mieszkanie i garaż. Część pieniędzy nie trafiła do właścicieli. Szacujemy, że zostaliśmy oszukani przynajmniej na 17,5 tys. euro - mówi jedna z kobiet. - Dom, który kupiłem, formalnie okazał się magazynem rolniczym. Zgodnie z włoskim prawem nie wybuduję basenu, mogę natomiast postawić zagrodę dla kóz. Zgubiła mnie ufność do ludzi - opowiada inny klient. 

Niczego nie podpisywałam. Po porównaniu okazało się, że podpisy tam [na dokumentach poświadczających zakończenie prac remontowych - przyp. red.] złożone są kropka w kropkę takie same. Sfałszowane. A to Maria brała wcześniej ode mnie skan dowodu osobistego (...) Rzeczoznawca ocenił, że z samych prac remontowych powinni zwrócić mi 15 tys. euro, nie licząc oświetlenia i innych fuszerek

- dodaje kolejna osoba.

Maria Magdalena Milczarek zaprzecza doniesieniom

Dziennikarz Wyborcza.pl skontaktował się w tej sprawie z "Polką na Sycylii". Kobieta zaprzecza jednak, jakoby miała przywłaszczyć jakąkolwiek gotówkę, którą otrzymywała od osób kupujących nieruchomości. -Takie sytuacje nigdy nie miały miejsca. Proszę pamiętać, że we Włoszech, czy konkretnie na Sycylii, transakcje zawiera się często na zasadzie przyrzeczenia ustnego, a dopiero za tym idą kwestie formalne, co często generuje ryzyko konfliktów i niezrozumienia, co do szczegółów umowy - tłumaczy.

Mam podstawy przypuszczać, że jest to rodzaj zorganizowanej kampanii. Jestem tym wykończona psychicznie. Wspierają mnie bliscy i ludzie, którym miałam okazję pomagać we Włoszech

- mówi Milczarek w rozmowie z Wyborcza.pl. Pośredniczka nieruchomości podkreśliła także, że jest w kontakcie z prawnikami we Włoszech i w Polsce i zamierza "walczyć o prawdę". - Chciałam, aby Polacy poznali piękny sycylijski świat, tak jak ja jego doświadczyłam. Popełniłam błąd, że wdawałam się z tymi ludźmi w bliższe relacje. Bo to zostało wykorzystane przeciwko mnie - dodaje. Jak donosi Wyborcza.pl, na drogę sądową zamierzają wkroczyć także jej byli klienci, którzy zapowiadają złożenie pozwu zbiorowego. Na Facebooku w grudniu ubiegłego roku powstała grupa osób, które uważają, że zostały poszkodowane przez jej firmę.

Więcej o: