"Lepiej wyglądać tak jak ja w Europarlamencie, niż być polskim europarlamentarzystą i wstydzić się kraju z którego się pochodzi. Ze specjalną dedykacją dla dwóch parlamentarzystów. A do hejterów - jest to bardzo przykre, że wasze większe wzburzenie wywołuje moja kiecka niż to, co robią z wami politycy. To pokazuje, że przywiązując wagę do rzeczy kompletnie nieistotnych dla waszego życia, dajecie się sterować i rozgrywać jak małe dzieci w sprawach naprawdę ważnych" - tak o sytuacji pisała sama Schreiber na Instagramie. W rozmowie z Karoliną Sobocińską z Plotka, wróciła do tego wątku, wspominając o konkretnym polityku.
Spotkanie z aktywistką w miejscu, w którym trenuje do kolejnej walki, stało się również doskonałą okazją do rozmowy o ostatnich kontrowersjach. Schreiber otworzyła się na temat stylizacji z Europarlamentu, która zgromadziła wiele negatywnych komentarzy. - Ludzie oburzają się moją sukienką, a nie tym, jakie postawy prezentują polscy europarlamentarzyści za granicą. To, że jeden z nich powiedział, że on się wyrzeka Polski, nie czuje się Polakiem, a jest polskim europarlamentarzystą, czy to jest godne reprezentowanie Polski za granicą? - powiedziała Schreiber. - Szkoda, że ludzie uważają, że to ubranie zdobi człowieka, a nie to, co ma w środku - dodała. - To nie jest tak, że "idź nago". To nie o to chodzi. [...] Nie muszę nikomu udowadniać, że skończyłam studia z wyróżnieniem... - oznajmiła. Nasza dziennikarka zapytała następnie Schreiber, czy nikt w Europarlamencie nie zwrócił jej uwagi na ubiór. Okazało się, że nikt nie miał zastrzeżeń co do wyglądu aktywistki.
Jakoś pana Kohuta jeszcze nikt nie wyprosił
- dodała na koniec. Wspomniany polityk to członek Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. Zrobiło się o nim głośno szczególnie w 2020 roku, kiedy to podczas wydarzenia dotyczącego standardów w ochronie praw mniejszości narodowych i etnicznych, zaczął opisywać swoje postulaty po śląsku.
Obserwujący aktywistkę nalegali pod postem, aby ta zatrudniła eksperta od ubioru. Jej kreację postanowiliśmy skonsultować z Różą Augustyniak. - Nie ma absolutnie nic złego w wyrażaniu swojej kobiecości poprzez zmysłowe stylizacje. Świetnie, gdy kobieta akceptuje swoje ciało i kibicuję każdej, która ma chęć je eksponować w sposób, na jaki ma ochotę - wyznała nam stylistka. - Gratuluję Marysi odwagi do tego, by mierzyć się z byciem w centrum uwagi Europarlamentu. Trzeba zaznaczyć, że taka stylizacja nie mieści się w ramach dress code’u dyplomatycznego czy oficjalnego, stosownego do takiego miejsca. Wszyscy jednak przecież wiemy, że celem tego występu było wzbudzenie kontrowersji - dodała. Pamiętny post znajdziecie w galerii na górze strony.